Sobota 12:30
- Oni cię zabiją suko! I tak już nie żyjesz - Denver? Co on odwala? Próbowałam namierzyć skąd dochodzi głos. Bingo! Łazienka. - Sukinsyn. Dobra. Zrobię to. Na kolana!
- Nie..
- Nie patrz na mnie. Kurwa, nie patrz!
Wtedy usłyszałam strzał. Ja pierdole, dlaczego nie weszłam wcześniej?
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Monicę i Denvera. On miał broń, ona zakrywała swoje uszy. Mogłam zauważyć dziurę po kuli w podłodze.- Co tu się kurwa dzieje? - zapytałam.
- Lagos.. Nie umiałem..
- Czego nie umiałeś?
- Berlin kazał mnie zabić. - wyjaśniła mi roztrzęsiona Monica. Była w ciąży, a on kazał ją zabić. Miało być bez ofiar, kurwa co tu się dzieje.
- Później mi wyjaśnisz, musimy ją gdzieś ukryć.
- Ukryć? Lagos, co ty.. - tak, wiem, czekałam na jego potknięcie ale.. nie takim kosztem.
- Powiesz, że ją zabiłeś.
- Nie ma krwi.
- Postrzel mnie w udo. - wtrąciła się Monica. - Nic mi się nie stanie, a udo mocno krwawi. Później schowam się w drugim sejfie, ale proszę, nie wysyłajcie mnie do Berlina. - podziwiałam tą kobietę, poza tym, to było najlepsze rozwiązanie.
Denver przyłożył broń do jej uda i kazał jej ugryźć się w rękę, a sam wtedy strzelił. Próbowaliśmy ją uspokoić aby mogła udawać martwą. Pewnie zaraz pojawi się tu Berlin. Gdy się udało, jak na zawołanie, pojawił się nasz dowódca.- Dwa strzały? Słabo celujesz czy może denerwujesz się przy blondynkach?
- To nie jest łatwe gdy ktoś błaga cię o życie. - odpowiedział Denver. Natomiast ja stałam obok drzwi i nawet nie zostałam zauważona. Smutne.
- Czemu ty jej nie zabiłeś? - zadałam pytanie opierając się o ścianę, ręce miałam założone na klatce piersiowej. Berlin odwrócił się i nie wiem czy w jego oczach widziałam szok czy przerażenie.
- Ale z ciebie ścierwo, nie chcesz brudzić sobie rąk więc wykorzystujesz mnie. - dołączył Denver. A Berlin nawet się tym nie przejął. Nadal patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.
- Co tu robisz? - w końcu zadał pytanie.
- Weszłam gdy chciał strzelić, dlatego chybił. Nie martw się, posprzątamy tu.. szefie.- na ostatnie słowo wydałam większy nacisk. Nie sądziłam, że jest do takich rzeczy zdolny. Teraz już wiem, że tak naprawdę go nie znam.
- W piwnicy jest piec na węgiel. Wrzućcie ją tam, a my.. - wskazał na mnie. - ..porozmawiamy później. - po czym wyszedł z łazienki. Denver spojrzał na mnie i powiedział ciche dziękuję.
- Nie ma sprawy, musimy się trzymać razem, czyż nie? - uśmiechnęłam się. Zeszliśmy na dół. Monica prowadziła nas do drugiego sejfu. Nawet nie wiedziałam, że owy tutaj jest.
- Czemu się nie otwiera? - zapytał Denver, gdy blondynka próbowała odblokować zabezpieczenie na odcisk palca.
- To przez krew - odpowiedziała Gaztambide próbując odblokować dostęp.
- Nie działa tak jak tamten?
- Nie. - w końcu udało się odblokować drzwi. Otworzyliśmy je i weszliśmy do środka. Ułożyliśmy ją na ziemi, a następnie kazałam Denverowi przynieść wodę i koc.
- Tylko bądź ostrożny - powiedziałam łapiąc go za rękę.
- Jasna sprawa. - odparł i wyszedł. Zamknęłam drzwi od sejfu i usiadłam obok Moniki.
CZYTASZ
Plan berliński || Berlin
БоевикProfesor rekrutuje młodą złodziejkę i ośmiu innych przestępców do udziału w wielkim skoku - ich celem będzie mennica.