Rozdział 1.6

2.1K 94 3
                                    

33. Godzina skoku.

Chirurdzy wzięli się do roboty.

- I jak, doktorze? - zapytał Arturo - Będę żył? 

- Nabój, jest w obojczyku. Nie przeszedł przez narządy i nie uszkodził kości. Wyjdziesz z tego.

Nie mieliśmy czasu na diagnozę, Monica krwawiła. Jeśli nie ukradniemy skalpelów, ratowanie jej życia będzie bezcelowe.

- Czego używasz? - zapytał Berlin.

- W pośpiechu pełne znieczulenie będzie lepsze. - odparł lekarz.

- Nie, użyj miejscowego. Wtedy mój przyjaciel Arturo i ja będziemy mogli rozmawiać w trakcie operacji.

Teraz właśnie, mieliśmy okazję zabrać skalpel. Gdy doktor o niego poprosił, Denver stwierdził, że to on zajmuję się bronią. Wziął tace z narzędziami i podał skalpel chirurgowi, niezauważenie biorąc jeden i podając mi. Berlin kontynuował rozmowę z Arturo. Miałam ochotę stamtąd wyjść. Mówił o pieprzeniu Moniki i Laury. Co jest z nim nie tak?
I podczas tej całej lawiny szczerości, nie zauważyliśmy jak list od Moniki wypada na ziemię. Na nasze nieszczęście, albo nawet szczęście zauważyła to Nairobi. Wzięła kartkę i przeczytała co było na niej napisane. Posłała mi wymowne spojrzenie. Błagam, niech te koło nieszczęść przestanie się kręcić.
Podałam Denverowi skalpel, a on wycofał się powoli i udał się do sejfu. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.

- Zaszyj go - rozkazał Berlin "pielęgniarzowi".

- Kto, ja?

- Tak, ty. Jesteś pielęgniarzem, tak?

- Tak, jestem.

- No to zrób to. - uwielbiam te pogrywanie z nimi. Ta bezradność na ich twarzy naprawdę cieszy.
Angelo, bo tak miał na imię nasz pielęgniarz-policjant, wziął się za zaszycie rany. Ręce mu się trzęsły niesamowicie.

- Nie czuje się najlepiej - próbował wybrnąć z sytuacji.

- Co to ma być? Podobno jesteś pielęgniarzem. - jak zwykle musiałam się wtrącić.

- Nie przywykłem do pracy przy pistoletach.

- Uspokój się. - wtrącił się jeden z chirurgów. - Ja to zrobię, ale proszę, by wszyscy byli cicho.

- Dobra, do roboty. - powiedział lekko wytrącony z równowagi Berlin.

- Szefie, Profesor chce z panem rozmawiać - pojawił się Oslo.

- Dobrze. Lagos, nadzoruj sytuację. A ty Oslo, zabierz go do łazienki, podobno nie czuje się zbyt dobrze. 

- Jasna sprawa.

Musieliśmy aktywować plan B - podmianka masek - podobno mieliśmy dwóch funkcjonariuszy w budynku. W sumie ciekawy plan, wtopienie się w tłum. Ale cóż, jesteśmy krok przez nimi. Gdy pojawił się Angelo od razu zauważył inne maski. Zastępca inspektora już w tamtym momencie wiedział, że przegrali kolejną bitwę. Te maski oznaczały, że poświęcili dwóch ludzi. Oznaczały też, że szef tego skoku, był mądrzejszy od policji, wywiadu i Jednostki Interwencyjnej. Gdy mają przewagę, trzeba uciekać.

- Musimy wyjść - oznajmił.

- Skończyliśmy, możemy wyjść? - skierował pytanie chirurg w moim kierunku.

- Jasne, oczywiście. Za mną. - podprowadziłam ich pod drzwi. Zanim jednak się otworzyły pozwoliłam sobie na prośbę. - Pozdrówcie wszystkich na zewnątrz. - drzwi otworzyły się, a oni wybiegli z budynku. Zamknęłam je i skierowałam się w stronę sejfu. Gdy już skręcałam na ostatnią prostą, stanęłam twarzą w twarz z Nairobi. Spojrzała na mnie i otworzyła drzwi pomieszczenia.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz