33. Godzina skoku.
Chirurdzy wzięli się do roboty.
- I jak, doktorze? - zapytał Arturo - Będę żył?
- Nabój, jest w obojczyku. Nie przeszedł przez narządy i nie uszkodził kości. Wyjdziesz z tego.
Nie mieliśmy czasu na diagnozę, Monica krwawiła. Jeśli nie ukradniemy skalpelów, ratowanie jej życia będzie bezcelowe.
- Czego używasz? - zapytał Berlin.
- W pośpiechu pełne znieczulenie będzie lepsze. - odparł lekarz.
- Nie, użyj miejscowego. Wtedy mój przyjaciel Arturo i ja będziemy mogli rozmawiać w trakcie operacji.
Teraz właśnie, mieliśmy okazję zabrać skalpel. Gdy doktor o niego poprosił, Denver stwierdził, że to on zajmuję się bronią. Wziął tace z narzędziami i podał skalpel chirurgowi, niezauważenie biorąc jeden i podając mi. Berlin kontynuował rozmowę z Arturo. Miałam ochotę stamtąd wyjść. Mówił o pieprzeniu Moniki i Laury. Co jest z nim nie tak?
I podczas tej całej lawiny szczerości, nie zauważyliśmy jak list od Moniki wypada na ziemię. Na nasze nieszczęście, albo nawet szczęście zauważyła to Nairobi. Wzięła kartkę i przeczytała co było na niej napisane. Posłała mi wymowne spojrzenie. Błagam, niech te koło nieszczęść przestanie się kręcić.
Podałam Denverowi skalpel, a on wycofał się powoli i udał się do sejfu. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.- Zaszyj go - rozkazał Berlin "pielęgniarzowi".
- Kto, ja?
- Tak, ty. Jesteś pielęgniarzem, tak?
- Tak, jestem.
- No to zrób to. - uwielbiam te pogrywanie z nimi. Ta bezradność na ich twarzy naprawdę cieszy.
Angelo, bo tak miał na imię nasz pielęgniarz-policjant, wziął się za zaszycie rany. Ręce mu się trzęsły niesamowicie.- Nie czuje się najlepiej - próbował wybrnąć z sytuacji.
- Co to ma być? Podobno jesteś pielęgniarzem. - jak zwykle musiałam się wtrącić.
- Nie przywykłem do pracy przy pistoletach.
- Uspokój się. - wtrącił się jeden z chirurgów. - Ja to zrobię, ale proszę, by wszyscy byli cicho.
- Dobra, do roboty. - powiedział lekko wytrącony z równowagi Berlin.
- Szefie, Profesor chce z panem rozmawiać - pojawił się Oslo.
- Dobrze. Lagos, nadzoruj sytuację. A ty Oslo, zabierz go do łazienki, podobno nie czuje się zbyt dobrze.
- Jasna sprawa.
Musieliśmy aktywować plan B - podmianka masek - podobno mieliśmy dwóch funkcjonariuszy w budynku. W sumie ciekawy plan, wtopienie się w tłum. Ale cóż, jesteśmy krok przez nimi. Gdy pojawił się Angelo od razu zauważył inne maski. Zastępca inspektora już w tamtym momencie wiedział, że przegrali kolejną bitwę. Te maski oznaczały, że poświęcili dwóch ludzi. Oznaczały też, że szef tego skoku, był mądrzejszy od policji, wywiadu i Jednostki Interwencyjnej. Gdy mają przewagę, trzeba uciekać.
- Musimy wyjść - oznajmił.
- Skończyliśmy, możemy wyjść? - skierował pytanie chirurg w moim kierunku.
- Jasne, oczywiście. Za mną. - podprowadziłam ich pod drzwi. Zanim jednak się otworzyły pozwoliłam sobie na prośbę. - Pozdrówcie wszystkich na zewnątrz. - drzwi otworzyły się, a oni wybiegli z budynku. Zamknęłam je i skierowałam się w stronę sejfu. Gdy już skręcałam na ostatnią prostą, stanęłam twarzą w twarz z Nairobi. Spojrzała na mnie i otworzyła drzwi pomieszczenia.
CZYTASZ
Plan berliński || Berlin
ActionProfesor rekrutuje młodą złodziejkę i ośmiu innych przestępców do udziału w wielkim skoku - ich celem będzie mennica.