Rozdział 2.5

1.7K 86 5
                                    

Wtorek. 17:41
103 godzina skoku.

- Jak to wygląda? - zapytał Berlin podczas gdy ja oglądałam jego ranę na głowie.

- W porządku, nie jest najgorzej.

- Berlin. - usłyszeliśmy Rio. - Musimy porozmawiać.

- Oczywiście. Znowu jestem szefem, moje pieski muszą mnie karmić.

- Co Profesor powiedział Ci o Tokio?

- Że spróbuję ją uwolnić.

- Jak zamierza zrobić to sam?

- Rio. - zaśmiał się Berlin. - Nie zrobi tego osobiście.

- A kto?

- Czterech Serbów, którzy pięć lat temu kopali tunel. To asy w rękawie na wypadek nadzwyczajnych trudności. 

- Kiedy? 

- Nie wiem. Brakuje ci jej? Ci którzy zostają mają gorzej. - powiedział Berlin gdy przykładałam mu chusteczkę do rany, aby wytrzeć resztki krwi. - Ona za to zdobywa nowe doświadczenia, poszerza doznania, ma rozrywkę. Kobiety szybko zaczynają żyć dalej.  

- Berlin.. Przestań. - powiedziałam. 

- Lepiej żeby wiedział. 

- Tokio jest porywcza. - zaczął Rio - Ale wróci i będziemy razem. Wiem to. 

- Jasne, oczywiście, że tak. - odpowiedział mu Berlin. - Też tak zawsze myślałem. - po czym wyszedł z pomieszczenia. 

- Przepraszam za niego - powiedziałam. Również wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się do pokoju gdzie siedział Denver z Monicą.

- Mam maszynę do drukowania paszportów. - powiedziałam kładąc maszynę na stół. 

- Nie, nie.. - zaczęła Monica.

- Monica. - przerwał jej Denver. - Posłuchaj. Rób, jak chcesz. Ale jak zmienisz zdanie? Super byłoby mieć nowy. Poza tym to prawdziwy paszport. 

- Wiem, pracuje tu. - zaśmiała się Monica. 

- Nic nie kosztuje. Zróbmy go. - również próbowałam ją przekonać. 

- Nie. 

- Najwyżej go wyrzucisz, zostawisz na pamiątkę, obojętnie. To tylko dwie minuty. - powiedziałam. 

- Co ty na to? - zapytał Denver. 

- No dobrze. 

- Świetnie. - usiedliśmy przy stole.

- Jakie mam wybrać imię? - zapytała.

- Agata. - spojrzałyśmy na Denvera.

- Agata? - zapytałyśmy obie.

- A co?

- To imię dla gwiazdy porno. - stwierdziła Monica na co się zaśmiałam.

- Agaty to gorące laski. Gdybyś była brzydka powiedziałbym, nie wiem, Felisa, Maricruz..

- Maria. Maria Fernandez. - wymyśliła Monica.

- Nie brzmi prawdziwie. Nikt nie uwierzy. Znam się na tym. - skomentował Denver.

- Gdybyś usłyszał moje też byś pomyślał, że nie brzmi prawdziwie - stwierdziłam.

- Weź Agata. - dyskusje przerwał nam Moskwa, który przyniósł pizzę. Podał nam ją i stanął za nami.

- Miejsce urodzenia Madryt, wybierz sobie rok. - dodał Denver. Jednak przez uczucie obserwowania przez ojca zdenerwował się.

- Wyrabiamy paszport. - powiedział w jego stronę.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz