Epilog

620 30 2
                                    

Odebrałam Florence i we dwie ruszyłyśmy na Puerta Plata. Początkowo nie potrafiłam jej puścić. Tak bardzo za nią tęskniłam.
Teraz stoimy przed domem, który dostałam od Berlina. W dłoni mam klucze ale cholernie się boje.
W końcu jednak podejmuje decyzje. Podchodzę do drzwi i wkładam klucze.
Przekraczamy próg domu.
Zatrzymuje się.
Momentalnie nieruchomieję.
Widzę go, pierwszy raz od dwóch lat. Stoi przy aneksie kuchennym i chowa naczynia do szafki.
Za chwilę odwraca się, a ja mam ochotę się rozpłakać, wykrzyczeć i śmiać się.

- Moja ukochana. - skierował się w moją stronę ale zatrzymał się gdy zobaczył kogo trzymam za rękę.

- Tego twój plan również nie przewidział, prawda? - zaśmiałam się lekko pozwalając uciec moim łzom.

- Naprawdę chciałbym to rozegrać inaczej. - westchnął i w końcu podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na moich policzkach i złożył czuły i zarazem delikatny pocałunek na moich ustach. Potem kucnął i spojrzał na małą kruszynkę.

- Nazwałam ją Florence.

- Witaj, Florence. - wyciągnął dłoń w jej stronę, a ona złapała go za palec. - Jestem twoim tatusiem i od dziś aż do końca życia będę się starać, żebyś miała jak najlepiej.

Patrzyłam na nich i zrozumiałam, że podjęłam dobrą decyzję. On chciał zniknąć. Choroba, śmierć.. wszystko było zaplanowane. Później pojawiłam się ja, osoba, która naruszyła jego układ, który budował od kilku lat. Mogłam zrezygnować z napadu na Mennice i czekać, aż wróci albo wziąć udział i później czekać na możliwość oczyszczenia z zarzutów bądź upozorowania śmierci aby nie mieć za sobą ogona policji. Czekałam 2 lata i w końcu się doczekałam. Zyskałam rodzinę w postaci przyjaciół oraz w postaci córki i od teraz męża.

I.. Żyłam tym wszystkim tak bardzo... ale wystarcza te jedno spojrzenie i zdaje sobie sprawę, że przecież na tym to miało polegać. Każdy szczegół był idealnie zaplanowany. Każdy ruch był przewidziany. Wiedział co i jak zrobić. Jego geniusz.. Plan, który wprowadził w życie pięć lat temu. Plan, który przebiegł bez zarzutu, bez najdrobniejszego potknięcia. Plan, który mógł przybrać tylko jedną nazwę.

Plan berliński.

———
Kochani! Chce wam podziękować za ponad 2 letnią podróż. Razem stworzyliśmy 47 rozdziałów. W wielu miejscach nie są idealne, bo jednak na przełomie tych dwóch lat mój sposób pisania bardzo się zmienił. Teraz kończymy, w tym miejscu. To była przyjemność. Cieszę się, że mogłam wpleść swoją postać i dać temu wszystkiemu drugi kierunek.
Jeszcze raz serdecznie dziękuje!

A jeśli chcecie więcej moich książek to zapraszam na profil!

Enjoy!

V.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz