Gandia to zwierzę. Zranił dwie osoby i mógł schronić się w swojej norze, ale to byłoby wbrew jego naturze. To drapieżnik, nie zatrzymuje się dopóki nie zabije całego stada.
Wspólnie pobiegliśmy w stronę łazienki, w której znajdowała się Nairobi. Stanęliśmy po dwóch stronach drzwi. Nastąpiła chwila ciszy, a później strzały, które utworzyły w drzwiach okrąg. Gandia wybił dziurę by po chwili wsadzić tam głowę Nairobi. Przybita stanowiła swego rodzaju blokadę. Jedyna nadzieja w Denverze i Rio, których Palermo wysłał szybem wentylacyjnym. Helsinki postanowił zaryzykować i na migi wraz z Nairobi ustalili gdzie strzelić by nie zrobić jej krzywdy. Obstawiam, że trafił, bo Gandia nie pozostał dłużny. Krzyk Nairobi rozległ się na korytarzu.
- Nie ruszajcie się! - rozkazał Palermo.
- Gdzie cię trafił? - zapytał Bogota.
- W dłoń. - odpowiedziała kobieta próbując uregulować oddech.
- Następną dostaniesz w łeb! - usłyszeliśmy Gandie. Staliśmy z bronią wymierzoną w drzwi, a i tak nic nie mogliśmy zrobić.
- Jak ręka? Boli? - zapytałam.
- Dostałam mnóstwo morfiny. Znaleźliście Tokio?
- Wciąż ma ją w schronie. - odpowiedziała Sztokholm. Dotarł do nas hałas z szybu oraz z łazienki. Musieliśmy czekać. Każda minuta wyglądała jak godzina. Padły strzały.. Już wie...
- Jesteście cali? - zapytał Palermo poprzez słuchawkę.
- Jesteśmy bezpieczni. - potwierdził Rio.
- Stąd nie ma wyjścia. - powiedział głośno Palermo, tak aby Gandia usłyszał.
- Kto mówi, że chcę uciekać jednooki pedale? Cała zabawa jest tutaj. - nie dość, że rasista, to jeszcze homofob. Dlaczego wszystko musi się sprowadzać do koloru skóry, religii bądź orientacji?
- Ile zostało ci magazynków, żołnierzu? - padło pytanie ze strony Bogoty.
- Może przyjdziesz i policzysz ? - nie przestawał strzelać w sufit. Dokładnie tam gdzie znajdowali się Denver z Rio.
- Przynieście wiertła i zacznijcie wiercić w ścianie. - zaczęła Nairobi. - Nie tknie mnie. Jeśli mnie zabije, zabijecie jego. Wie o tym.
- Ma racje. Mamy szanse. - przyznał Bogota.
- Znów ją postrzeli. Zbyt ryzykowne. - odparłam. Mimo, że Nairobi chcąc, nie chcąc, chroniła Gandie, nie znaczyło to, że nie strzeli jej na przykład w nogę.
- Gandia! Wiesz co? Zabije cię dwóch pedałów. Co jest gorsze? Śmierć z ręki Serba czy jednookiego Argentyńczyka? - zaśmiała się Nairobi. - Obiecaj, że zabijesz tego drania. - powiedziała ciszej w stronę Helsinki.
- Obiecuje Nairobi. Przysięgam.
- Co powiedzą przyjaciele z klubu strzeleckiego, Gandia? Zostaniesz zabity przez małego misia.
- Oszczędzaj siły, Nairobi. - poradził Palermo.
- Denerwujecie moją zakładniczkę. Powinna być spokojna. Będziemy śpiewać w takim wypadku. Strzał za każdą osobę, której nie usłyszę. Znacie barkę? Kto nie zna niech nuci. Już! - i nie wiem jaki miał w tym cel, ale ja nie byłam spokojniejsza ani trochę.- Co ty tu robisz? - zapytałam, gdy obok nas pojawiła się Julia. Nasz informator wśród zakładników.
- Co się dzieje? Gdzie Denver?
- Wszystko w porządku, wracaj do reszty. - nakazał Palermo.
- Nie, zostaje. Dajcie mi broń.
- Nie od tego tutaj jesteś.
- Macie kłopoty. Daj mi broń. - Julia była nieugięta. W sumie dobrze, taki charakter w drużynie bardzo się przydaje. Palermo daj jej pistolet i odesłał z powrotem do zakładników.
- Gandia, powiedz czego chcesz. Negocjujmy. - zaproponował Palermo. Chciał jakoś odciągnąć jego uwagę. Nie mogliśmy przecież stać tam w nieskończoność.
- Negocjujmy? Wyjaśnię wam sytuacje. Opcja pierwsza: wychodzę z bronią przystawioną do głowy Nairobi. Wy stoicie pod prawą ścianą. Puszczam ją i nikt nie ginie. Obie strony zyskują. Zero-zero. Remis. Opcja druga: ja nie wychodzę, ale wy wchodzicie. Rozwalam Nairobi głowę. Strzelacie do mnie. Ale wciąż mam wolną rękę i przysięgam, że zabije więcej niż jednego z was.
- Zapomniałeś o trzeciej opcji: wychodzisz na kolanach, poddajesz się i oddajesz Nairobi. To też remis. Co myślisz?
- Nie uklęknę nawet przed samym Bogiem. Dam wam minutę, później zacznę strzelać. Mogę wygrać siedem do zera.
- Co za dupek. - zaczęła się śmiać Nairobi. - Nie jesteś do tego zdolny. Jesteś idiotą. Raz przyszłam z koleżanką i nieźle cię nabrałyśmy. Tokio cię załatwiła psikusem z wodą.
- Nairobi, zamknij się. - powiedział Palermo. Ryzykowała i to bardzo mocno.
- Klamka uderzyła cię w twarz i upadłeś. Gdzie są teraz twoje jaja? Niezdara.
- Co ona robi? - zapytał Helsinki.
- Chce uratować Tokio. - odpowiedziałam. To nie skończy się dobrze. - Wie, że jeśli ją zabije, my zabijemy go.
- Jesteś do niczego. Całe życie czekałeś na tą chwile, prawda? Ze swoimi wyszkolonymi żołnierzami. A potem przyszły dwie laski i cię zrobiły.
- Musimy ją wyciągnąć. - nie mogłam tak stać i patrzeć.
- Jeśli go wypuścimy, zrobi co tylko zechce. Nie wierzę mu na słowo. - stwierdził Palermo.
- Jest tam przez ciebie. Ty go uwolniłeś. - dodał Bogota. - Musimy ją uwolnić. Zgadzacie się?
- Dobra, Gandia. Wypuszczamy cię.
- Dobrze. Zrobimy tak: cały czas będziecie widzieć Nairobi. Zaczniemy iść na przód z bronią, przyłożoną do jej skroni gdy potwierdzi, że wszyscy stoicie pod ścianą po prawej. Zaczniemy od tych dwóch dzieciaków.
- Słyszeliście? Musicie zejść. - Palermo trochę zrezygnowany poinformował Denvera i Rio. Stanęliśmy tak jak kazał, pod ścianą po prawej stronie, a już po chwili dołączyli do nas chłopcy.
W końcu głowa Nairobi zniknęła z dziury w drzwiach. Gandia wyszedł z kobietą przykładając jej pistolet do skroni.
- Stańcie pod ścianą. Opuśćcie broń. - nakazał. - Kazałbym wam rzucić ją na ziemie, ale wiem, że jak zobaczę was nieuzbrojonych może mnie ponieść. Okażmy sobie wzajemny szacunek.
- Opuśćcie broń. - zgodził się Palermo, więc tak zrobiliśmy.
- Celuje jej w głowę. Mam kamizelkę, a ona jest związana. Więc mnie nie dorwiecie. Chodźmy.
- szedł tyłem, a my powoli w jego kierunku. Stanął na środku holu.
- Wystarczy. Wypuść ją. - Bogota tracił nerwy.
- Powolutku. Spokojnie. Zaraz ją wypuszczę. - ściągnął linę z jej gardła i pozwolił pójść w naszą stronę. Stawiała powoli każdy krok. Jeszcze trochę Nairobi.
- Suczko. - zawołał Gandia. Nairobi odwróciła się w jego stronę. - Mówiłem, że cię zabije. - i strzelił. Prosto w głowę. Zaczął uciekać, ale czy ktoś za nim pobiegł? Ten charakterystyczny pisk w głowie nie chciał ustąpić. Padłam na kolana przed jej ciałem. Łzy lały się po moich policzkach. Złapałam ją za dłoń i zrozumiałam, że już nigdy tego nie odwzajemni. Nie uściśnie mojej dłoni, nie uśmiechnie się, nie doradzi..- Kochana, wstajemy. - Nairobi złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi.
- Co ty robisz ? - zapytałam zaspana. Totalnie nie ogarniałam życia. Do tego stopnia, że nawet nie wiem, jak znalazłam się w pokoju Tokio.
- Ty też wstawaj. - potrząsnęła nią lekko.
- O co chodzi?
- Zgodził się. - Nairobi patrzyła raz na mnie, raz na Tokio. - Profesor. Zgodził się. Będziecie ciotkami.- O mój Boże. - podeszłam i obie przytuliłam.
- Będziesz miała dziecko geniusza. - zaśmiała się Tokio. - Nazwiemy je..
- Jak? - zapytała Nairobi.
- Ibiza.
- Oo, strasznie mi się podoba. Ibiza.
- Kurwa, będzie miał dużo fajnych znajomych. - rzuciłam śmiejąc się.
- Złamiemy zasadę niewidywania się. Musicie nas odwiedzać. - złapała za butelkę trunku, a Tokio włączyła muzykę. - Koniec spędzania świąt z Helsinki, on nawet nie zna kolęd.
- A jeśli to będzie chłopak, to spikniemy go z Florence. Para idealna. - zaśmiała się Tokio.
- Otóż to. - zgodziła się Nairobi i wzięła łyk napoju.- Co tu się dzieje? - do pokoju weszła Sztokholm z Lizboną.
- Impreza samotnej matki. - odpowiedziała Tokio wskazując na naszą przyszłą ciężarną.
- Jesteś w ciąży? - zapytała uśmiechnięta Sztokholm.
- Tak! Nie, po napadzie.
- Nie wiedziałam, że masz chłopaka. - powiedziała Lizbona. No, lepiej żeby nie wiedziała kto będzie przysłowiowym ojcem.
- Ja też nie. - uśmiechnęła się Nairobi.
- To przyjaciel do łóżka. - szybko dodałam żeby rozwiać jej myśli.
- A wiecie jak się będzie nazywać?
- Ibiza! - wykrzyczałyśmy we trzy.Ibiza.
———————————
Witam!
I jak po świętach? Ja sobie zrobiłam lekki reset i nie ukrywam, że ciężko się pisało rozdział po takim wolnym 😂
Zachęcam do zagłosowania, zaobserwowania i zostawienia komentarza!
Do następnego!Enjoy!
V.#dystans
CZYTASZ
Plan berliński || Berlin
БоевикProfesor rekrutuje młodą złodziejkę i ośmiu innych przestępców do udziału w wielkim skoku - ich celem będzie mennica.