Rozdział 2.4

1.7K 80 3
                                    

Wtorek. 15:32.
101 godzina skoku.

Grupa zakładników, która wybrała pieniądze usiadła na schodach.

- Proszę o chwilę uwagi. - zaczęłam. - A więc, jak już wiecie puściliśmy waszych kolegów, którzy wybrali wolność. Nikt tutaj nie został na siłę. Dotrzymaliśmy obietnic. I obiecuję, że milion euro dotrze na adresy, które nam daliście.

- Same kłamstwa. - skomentował Arturo.

- Dotrzymamy obietnicy, macie moje słowo. - dodała Nairobi, po czym skierowałyśmy się do Rio, po drodze łapiąc Berlina. Weszliśmy do pokoju, a Rio wstał wystraszony.

- Lagos, czyń honory. - powiedziała Nairobi.

- Bardzo chętnie. - odpowiedziałam. - Rio, Profesor postara się uwolnić Tokio. - jednak jego reakcja nie wykazała zachwytu.

- Rozchmurz się, Rio - odezwała się Nairobi - Możemy być znowu rodziną.

- Oni chcą uciekać, chcą uciekać. - powiedział Rio.

- Kto? - zapytałam.

- Zakładnicy. - odparł. Pobiegliśmy do innego pokoju aby zablokować drzwi poprzez komputer. Gdy się udało, zabraliśmy broń i udaliśmy się do głównego wejścia do Mennicy.

- Arturo, odłóż pistolet. - zaczął Rio trzymając karabin.

- Mały Arturo. - zaczął Berlin - Wiem, że lubisz filmy, ale to wymyka się spod kontroli.

- Jeszcze jeden krok, a zastrzelę go. Może nie wyjdę stąd żywy, ale dopilnuje żeby już się nie uśmiechnął. - powiedział Arturo trzymając Denvera za szyję i przykładając mu broń do skroni. Berlin również wyciągnął broń i wymierzył w Arturo.

- Berlin, spokojnie. - powiedziałam podchodząc do niego. Później dobiegli do nas również Moskwa i Helsinki także trzymając karabiny i mierząc nimi w Arturo.

- Otwórzcie drzwi. - rozkazał dyrektor Mennicy.

- Dobra, spokojnie, porozmawiamy jak cywilizowani ludzie. - powiedział Moskwa odkładając broń, w końcu chodziło o życie jego syna. - Puść go. Jeśli chcesz wyjść, pomogę Ci.

- Natychmiast otwórzcie drzwi! - spojrzeliśmy na siebie z Berlinem, po czym w tym samym czasie wymierzyliśmy nasze pistolety w Arturo.

- Nikt nie otworzy żadnych drzwi.

- Naprawdę? Policzę do pięciu i zastrzelę go. Nie mam nic do stracenia i mam to w dupie. To zależy od was. Pięć, cztery, trzy, dwa, jeden! - i już chciał strzelać lecz oberwał w głowę. Opuściliśmy broń, a Arturo leżał na ziemi. Denver właśnie zobaczył komu zawdzięcza życie. Monica.

- Ona jest jedną z nich. - wymamrotał Arturo wskazując na kobietę. - Widzieliście to! -
Monica Gaztambide właśnie zrozumiała, że stała się wspólniczką bandytów i, że nie ma powrotu.

Jeśli was złapią, dwadzieścia cztery godziny po zatrzymaniu mówcie, że chcecie zawrzeć umowę. Że chcecie zeznawać, ale przed sędzią. Nie będą mieli wyjścia, jak tylko zabrać was do Sądu Najwyższego. Możliwe, że w czasie transportu, będę mógł coś dla was zrobić.

- Wszyscy ustawić się w jednym szeregu, po dwóch stronach schodów! - rozkazałam. Zrobili to od razu.

- Na kolana! Ubrać maski! - padli na kolana i ubrali czarne maski wyglądem przypominające te do snu. Do Arturo podszedł Helsinki. Pociągnął go do góry, ściągnął maskę i wraz z Rio zabrali go na tyły. Wiem tylko, że Helsinki miał przy sobie ładunek wybuchowy. Obawiałam się do czego jest zdolny człowiek, który spał tylko cztery godziny w ciągu pięciu dni.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz