Rozdział 2.1

2.1K 84 3
                                    


Organizm inspektor zaczął wydzielać adrenalinę. Wzrosło tętno i ciśnienie krwi, jak u lwicy przed polowaniem na gazelę. Była podekscytowana, bo czuła, że ofiara się zbliża.
Raquel zastanawiała się, czy te poszlaki znalezione w posiadłości do czegoś prowadzą, a może to kolejna ślepa uliczka.
Raquel miała rację. Profesor zaplanował doprowadzenie policji do Toledo, zostawiając za sobą scenę zbrodni, ze śladami DNA ludzi niezwiązanych z napadem. Nie planował jednak wracać i zostawić śladów tych, których już zidentyfikowali;  Berlin, Rio i Tokio. Chciał zaprowadzić Murillo w ślepą uliczkę, dzięki której straciłaby 3 dni.
Dni bardzo produktywne dla nas, bo drukujemy osiem milionów banknotów na godzinę. Szczególnie z pomocą zakładników.

- To ma być skończone za trzydzieści minut. Co się dzieje? Zobacz, wszyscy inni się uśmiechają. Dalej, do roboty! Praca uszlachetnia, cholera. - dopingowała Nairobi. Stali się wspólnikami, bo mieli nadzieję na milion euro.
Coś się nie zgadzało. Między ścianami nie było niczego nowego. To, co Profesor przewidywał, że zajmie trzy dni, zajęło inspektor 50 minut. Plan zaczynał mieć pewne luki, nie do przeskoczenia.

80 godzina napadu.

- Już czas. - oznajmił Moskwa.

- Mamy jeszcze minutę do szóstej. - zauważył Berlin patrząc na zegarek.

- Weź pod uwagę okoliczności. - dodałam. - I wypchaj się swoją brytyjską punktualnością. - wzięłam telefon i zadzwoniłam do Profesora. Pierwszy sygnał.. Drugi... Trzeci... Cisza.
- Kolejny głuchy telefon. To 18 godzin bez wiadomości od Profesora. Wiemy, co to oznacza. - odłożyłam słuchawkę.

3 miesiące temu.

TELEFONY KONTROLNE.

- Telefony kontrolne będą co sześć godzin.

- A jeśli do nas nie zadzwonisz? - zapytała Tokio.

- Albo nie odbierzesz telefonu? - dodałam.

- Jeśli coś się stanie, czekajcie na następny telefon. Dopóki w 24 godziny nie ukończymy cyklu czterech.

- A jeśli nie skontaktujemy się w ciągu 24 godzin? - tym razem pytanie zadała Nairobi.

- To będzie prawie na pewno oznaczać, że zostałem aresztowany.


- Nic nie wiemy o policji. - powiedział Moskwa. - Na pewno coś się dzieje na zewnątrz. Co robimy?

- Cóż.. - zaczął Berlin. - ..wciąż mamy jeden telefon do końca cyklu. O północy.

- Jaki cykl? Ten pieprzony cykl to pułapka. - zauważył Denver.

- Spokojnie, Profesor pewnie zaciera ślady. Nie ma się czym martwić... jeszcze. - odpowiedział mu Berlin biorąc z szafki butelkę wina. - Póki co mamy pilnować zakładników i drukować pieniądze. Idę na chwilę odpocząć.

- Żartujesz? - dołączyła do rozmowy Tokio. - Teraz idziesz się pieprzyć?

- Tokio, proszę..

- Co?

- Nie musisz być wulgarna. To do ciebie nie pasuje.

- Plan się rozpadł, jakbyś nie zauważył. Może cię to nie obchodzi bo jesteś śmiertelnie chory, ale mnie tak.

- Idę.

- Skurwysyn. - odezwała się Nairobi. - Pieprzysz zakładniczkę. Która to? Ta biedna dziewczyna, która biega jako twoja sekretarka? - ukradkiem spojrzałam na Denvera, pokiwałam mu przecząco głową. Wiem co pomyślał, ale on nie jest w tej samej sytuacji.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz