Rozdział 2.2

1.8K 82 2
                                    


- Co wy tam odkurwiacie? - zapytałam nerwowo pukając wraz z Nairobi w drzwi łazienki.

- Bawimy się w rosyjską ruletkę, Lagos. - odpowiedział mi Berlin. - Przyjdź później.

- Cholera, Tokio.. - dołączyła Nairobi. - Oszalałaś? Co ty do cholery robisz? - Dlaczego wszystko musi się kurwa sypać? - Chcesz żeby nam się oberwało przez ciebie? Spieprzysz cały plan bo coś ci się nie podoba?

- Spieprzę plan? - usłyszałam pytanie Tokio, która prawdopodobnie podchodziła do drzwi.

- Nie możesz, prawda? Nie możesz przestać i po raz pierwszy w życiu pomyśleć? Kurwa nie działasz sama, jesteśmy drużyną ja pierdole. - odezwała się Nairobi.

- To twój plan znalezienia syna jest do dupy. - Tokio kopnęła w drzwi. Spojrzałam na Nairobi, która próbowała się uspokoić.

- O czym ty mówisz?

- Kiedy ostatnio cię widział? Miał trzy lata? Nie pamięta cię.

- Zamknij się.

- Ma już matkę i ojca, którzy są dla niego prawdziwi.

- Gówno wiesz.

- Wiem tylko, że go miałaś i opuściłaś dla pieprzonych pigułek. Straciłaś szansę bycia matką.

- Dziwka! - Nairobi wyciągnęła broń i zaczęła mierzyć w drzwi. Już chciała strzelić gdy pojawił się Moskwa i w ostatniej chwili złapał broń.

- Wystarczy. - powiedział.

- Wiesz co Ci powiem, Tokio? - odezwałam się. Nie miałam zamiaru stać i słuchać tego co mówi. - Może następnym razem pomyśl zanim coś powiesz, ciebie nikt nie oceniał więc dlaczego ty to robisz? Czasami mam wrażenie, że głowa służy ci jedynie jako element dekoracyjny. - Nairobi usiadła na podłodze, a ja próbowałam ją uspokoić. Moskwa próbował przekonać resztę aby nie robili niczego głupiego.

- Natychmiast wyjdź, wchodzisz w głębokie bagno.. Denver, nie spieprz tego. - odpowiedziała nam tylko cisza. Moskwa wziął szafkę i wyważył drzwi łazienki. Wraz z Nairobi weszłyśmy do pomieszczenia. Tokio wymierzyła w nas bronią, ale mojej ciemnowłosej koleżanki nie mogło na razie nic zatrzymać. Złapała za broń i nakierowała ją na swoje serce. Tokio jednak szybko ją opuściła. Wybiegła, a wraz z nią Rio. Denver z Moskwą również zniknęli. Ja zaczęłam odwiązywać Berlina. Nairobi na początku mi pomagała ale widząc jej stan, dałam jej znak, że dam radę.

- Nie spodziewałem się, że będziesz się tak dobijać. - powiedział Berlin rozmasowując nadgarstki.

- Chodzi tu tylko o plan. - powiedziałam nie patrząc na niego. Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Powtórz to patrząc mi w oczy, Lagos. - spojrzałam, ale nie byłam w stanie tego powtórzyć. - Widzisz, chodzi ci o mnie. - Moje oczy zaszkliły się, a łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - Ćśś.. Skarbie, nie płacz - powiedział przytulając mnie.

- Powiedziałam sobie, że nie będę na ciebie czekać, ale nie potrafiłam. Czekałam, bo człowiek czasami chce do drugiego człowieka, a ja tak bardzo tego chce. - rozpłakałam się na dobre, a on nie zostawił mnie, nie wyśmiał, tylko przytulił mnie najmocniej jak tylko potrafił.


Siedziałam właśnie z Rio w naszym pokoju głównym. Przepraszał mnie za zaistniałą sytuację, ale nie miałam mu niczego za złe.

- Tokio. - usłyszałam Rio, który właśnie wyglądał przez okno.

- Co?

- Tokio. Na zewnątrz. - od razu wstałam i podeszłam do okna.

- O kurwa. - powiedziałam widząc Tokio praktycznie w samej bieliźnie, uciekającą przed policją.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz