Rozdział 3.1

2K 82 8
                                    

- Inspektor Murillo. - powiedziałam, gdy wchodząc do domku Profesora, zauważyłam kobietę. 

- Lagos, jak mniemam. - wytarła mokre rękę w ręcznik po czym podała mi dłoń. - Raquel. 

- Lagos. - wymieniłyśmy uścisk dłoni. 

- Co tutaj robisz? - zapytała. 

- Podróżuje, a ty? 

- Mieszkam, coś do picia? Dla ciebie i małej? 

- Wodę, jeśli to nie problem. 

- Ależ skąd. - odparła więc podałam jej pustą butelkę od Florence. Napełniła ją wodą, natomiast mi nalała jej do szklanki. 

- Pójdziemy na taras? 

- Twój dom, prowadź. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy. W sumie i tak jest już po wszystkim więc czemu mam się z nią kłócić?
Usiadłyśmy na tarasie z widokiem na zatokę Tajlandzką. Posadziłam Flore na moich kolanach. 

- Twoja córka? - zapytałam wskazując na dziewczynkę bawiącą się w piasku przed wejściem na taras. 

- Tak, przeprowadziłyśmy się tutaj rok temu wraz z moją mamą. 

- Nie miały problemu?

- Miały, ale gdy zobaczyły to miejsce, jakoś problemy zniknęły. - zaśmiałyśmy się.
- Nie obraź się, ale gdy z nim rozmawiałam... Widziałam was razem ale nawet nie przypuszczałam, że coś was łączy. Nie umiem sobie nawet tego wyobrazić. 

- Taki typ człowieka, nie dziwie się. Wydawało mi się, że.. jest bardzo skomplikowany i ma milion meandrów. Dziś, z dystansu, uważam, że on chciał tylko jednej rzeczy na świecie; żeby ktoś go kochał bezgranicznie. 

- Podziwiam cię, naprawdę. 

- Nie można mnie podziwiać. Nie ma ku temu powodu. 

- Jest wiele powodów.. 

- Jadę do miasta, mam coś do załatwienia. - usłyszałyśmy Profesora, Sergio.. Sama nie wiem jak mam o nim mówić czy się do niego zwracać. 

- Coś się stało? - zapytała Raquel. 

- Nie, nie skąd.. Będę za jakiś czas. - powiedział. Wsiadł na skuter i pojechał w stronę miasta. Co ty ukrywasz?

GRANICA MORSKA PORTUGALII
Trzy lata do godziny 0.

- Proszę państwa. - zaczął Profesor, wszyscy spojrzeliśmy na niego. - 200 mil morskich. Wpłynęliśmy na wody międzynarodowe.

- Tak jest! - wykrzyczał Denver.

- Jesteśmy bogaci! - krzyczała Nairobi. - Wszyscy po kolei przytulaliśmy się do siebie. Wzięłyśmy szampany wraz z Nairobi i Tokio. Oblałyśmy wszystko i wszystkich wokół.

- Dopijcie już. Trzeba ustalić nowe zasady - oznajmił Profesor.

- Profesorze.. - zaczął Denver.

- No już. - powiedział Profesor po czym skierował się pod pokład.

- Mamy tyle pieniędzy. Musimy wracać do szkoły? - zapytał Denver.

- Chodźmy. - powiedziałam kierując się pod pokład.

- Udało się uciec, ale teraz najtrudniejsze. - zaczął Profesor gdy już wszyscy byliśmy na dole. - Przetrwanie. Otwórzcie je, kiedy będziecie już sami. - powiedział rozdając nam teczki.

Plan berliński || BerlinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz