- Słuchajcie. Ta rana jest zbyt duża. Przynieście stół. - powiedziałam oglądając plecy Gandii. Ułożyliśmy go na stole i Helsinki wziął się od razu do pracy.
- Palermo. Jak z nim? - zapytał Profesor.
- Operujemy.
- Ocalcie go. - nie wiem dlaczego chciał go uratować. Facet zabił Nairobi, przetrzymywał Tokio i prawie nas powybijał. Nie byłam fanką tego planu, ale nie miałam innego wyjścia.- Musisz się go słuchać. Nawet jakby to była największa bzdura. - powiedział poprawiając koszule.
- Wyjaśnij mi dlaczego. - objęłam go w pasie i ułożyłam głowę na jego ramieniu.
- Bo tylko on wie jak was wyciągnąć. - uśmiechnął się i złożył pocałunek na moim policzku.
Gandia zaczął się budzić, więc ponownie przywiązaliśmy go do krzesła. Helsinki kończył szyć ostatnią z ran.
- Palermo? I jak? - zapytał ponownie Profesor.
- Jest przytomny.
- A stan fizyczny?
- Nie może ruszyć ręką. Stracił dużo krwi. Trudno mu oddychać. Jest w złym stanie.
- Ale wydobrzeje?
- Na miejscu jego matki zapaliłbym świeczkę.
- Mówię ci, że się wyliże. Będę się nim opiekował. Nawet jeśli miało by to trwać pół roku. - dodał Bogota patrząc na misia, który należał do Axela, syna Nairobi. - Będę cię karmił do momentu aż znowu będziesz silny. A gdy będziesz silny jak wół, wiesz co się stanie? Zabije cię. Zatłukę na śmierć. - spojrzał wrogo na Gandie.
- Dlaczego, kurwa, ratujemy życie tego skurwiela?! - oburzył się Rio.
- To zależy od niego. - odpowiedział Profesor. - Jeśli chce żyć, to przeżyje. Jeśli woli umrzeć, to umrze.
- Jak to zależy od niego? - twarz Tokio zaczęła zalewać się łzami. - Nie mów tak. Nie masz pojęcia, jak się czujemy. Nie wiesz, jak to jest patrzeć mu w oczy.
- Tokio...
- Nie mów do mnie jak mój ojciec. Wiesz, jak się czuję? Wiesz, co czuje Helsinki? Helsinki zakłada mu szwy. On go leczy. Wiesz, kogo wcześniej leczył? Nie. Nie wiesz. Oczywiście, że nie. Nic nie wiesz. Żyjesz w dziurze, ukryty jak szczur. Tak wydajesz rozkazy po zabiciu Nairobi, nie uroniwszy łzy, bo nic nie czujesz. Nic!
- Dość. - Denver odciągnął Tokio na bok.
- Nic nie czujesz! - nadal krzyczała.
- Przestań! - wykrzyczał Denver i nastąpiła chwila ciszy.
- Też chcesz mu podać zupę?
- Tokio, chciałbym przypalić go rozżarzonym żelazem. Wziąć do odlewni i włożyć głowę do pieca, żeby go wykończyć. Myślisz, że nie boli mnie Nairobi? Ani Profesora?
- Nie wydaje mi się..
- To więzień. A my nie zabijamy więźniów. Choć nas to boli, nie zabijamy więźniów.
- I nie zabijamy z zimną krwią, Tokio. - dodał Palermo.
- Ale on to zrobił! Zabił Nairobi. Była nieuzbrojona! Poddała się! Mieliśmy rozejm, do cholery! - Rio też nie dawał za wygraną. Denver przytulił Tokio, która już dłużej nie umiała udawać silnej.
- Musimy ocalić nasze życie, tak jak my ocaliliśmy twoje, Rio. Kończy nam się czas. Zerwali rozejm. Musimy odmienić sytuacje. - przeładowanie broni przerwało wypowiedź Profesora.
- Helsinki, nie! - Palermo mógł tylko krzyczeć. Helsinki stał przed Gandią z bronią wymierzoną prosto w jego głowę.
- Dlaczego ją zabiłeś ty skurwysynu?! - pierwszy strzał. - Czemu ją zabiłeś?! - drugi strzał. Trzeci. Czwarty. Piąty.
- Czekaj. - Palermo stanął pomiędzy nimi. - Spójrz mi w oczy. Helsinki! - ten spojrzał na niego ze łzami w oczach. - Chodź, bracie.
- Palermo, co się dzieje? - zapytał przerażony Profesor.
- Żyje. Jest w porządku.
- Rio, Denver, do roboty. - powiedziała Sztokholm i we trójkę udali się do odlewni. Gdy Palermo starał się uspokoić Helsinki, ja podeszłam do Gandii i oparłam dłonie o jego kolana.
- Łzy wrócą któregoś dnia do tego, kto je spowodował. - uśmiechnęłam się i skierowałam się do wyjścia.Miała uśmiech na twarzy, a w oczach chęć śmierci.
Miałam zająć się zakładnikami, dlatego też poszłam do biblioteki. Usiadłam przy biurku i założyłam nogi na stół.
CZYTASZ
Plan berliński || Berlin
ActionProfesor rekrutuje młodą złodziejkę i ośmiu innych przestępców do udziału w wielkim skoku - ich celem będzie mennica.