Rozdział 3

527 32 2
                                    


Nero wysoki wampir o nietypowym fioletowo-różowym kolorze włosów. Gładkiej, jasnej jak alabaster cerze. Błyszczące szkarłatem tęczówkach skrytych pod szmaragdowymi soczewkami. Pod lewym okiem na kości policzkowej posiada mały tatuaż jakim jest odwrócony krzyż. Nad okiem przez środek brwi przechodzi blizna, która mimo wszystko dodaje mu więcej uroku niż go odbiera. Natomiast szyi po lewej stronie posiada większych rozmiarów tatuaż prezentujący feniksa. W uszach nosi średnich rozmiarów czarne tunele. Prócz tego w lewym uchu nosi jeszcze dodatkowy czarny kolczyk oraz długi, ciemny łańcuszek przewieszony przez tunel na końcu którego przyczepiony jest krzyż.

I nie wiedzieć czemu to jest właśnie jedyny wampir, którego jeszcze nie zabiłam. Zabawny paradoks, czyż nie? Łowca wampirów spotyka się z wampirem. W dodatku od czasu do czasu łączą ich bliższe relacje. Jakby dowiedzieli się o tym mistrzowie, którzy szkolili mnie oraz pozostałych zapewne podzieliłam, bym los wampirów.

-Po co przybyłaś? - przyglądał mi się podczas, gdy ja się ubierałam zapinając w między czasie swój pasek od spodni.

-Szukam Dallas'a. Wiesz, gdzie jest, prawda? - podeszłam do mężczyzny.

-Ponoć nie dawno widziano go w mieście Scarlet - wampir objął mnie w talii. Przyciągnął mnie  bliżej do siebie, by nachylić się nade mną. - Nie zapominaj, że nie jesteś mile widziana w okrytym niesławą mieście wampirów - dokończył swoją wypowiedź szepcząc mi na ucho.

W między czasie uwolniłam prawą rękę z objęć mężczyzny, aby sięgnąć do kabury na udzie, w której nosiłam kilka noży.

-Też dam ci dobrą radę - przystawiłam srebrne ostrze do przyrodzenia wampira. -Pamiętaj jeśli już chcesz mnie zdradzać to rób to tak, abym więcej z inną cię nie przyłapała bo następnym razem osobiście utnę ci te jaja - zgromiłam Nero spojrzeniem, po czym odepchnęłam go od siebie.

-Zazdrosna? - wpatruje się we mnie, przeczesując palcami włosy.

-W twoich snach - parsknęłam śmiechem. -Po prostu należysz do mnie, zapomniałeś? - mój ton głosu momentalnie spoważniał, a uśmiech zniknął z twarzy,

-Nie zapomniałem. Nie dasz mi o tym zapomnieć - westchnął. -Ale z drugiej strony nie mam na co narzekać - dodał po na myślę mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.

-Zgadza się, dlatego bądź grzeczny pod moją nieobecność - złapałam chłopaka za łańcuszek na jego szyi, po czym przyciągnęłam go do siebie, by po raz ostatni przed moją kolejną wizytą pożegnać się.

Złączyłam nasze usta w długim namiętnym lekko chaotycznym oraz ciut brutalnym pocałunku. A chwilę później opuściłam pokój Nero, by dołączyć do Dashan'a piętro niżej.

Schodząc po drewnianych, skrzypiących pod każdym Twoim krokiem schodach wciąż w myślach miałam sytuację, która wydarzyła się za drzwiami speluny po środku lasu. Jednakże czas wrócić do rzeczywistości.

Poświęciłam kilka miesięcy na namierzenie kryjówki Dallas'a, ale za każdym razem, kiedy byłam już o krok wymykał mi się. Teraz dowiedziałam się, że jakiś czas temu zatrzymał się w Scarlet. Z jednej strony jest to dla mnie dobra nowina, ale z drugiej Nero ma rację, że nie pałają tam zbytnio radością na mój widok. Gdy ostatnim razem tam się pojawiłam wymordowałam prawie pół miasta, gdyż jeden głupiec postanowił mnie zaatakować. Myśląc, że moja śmierć przyniesie mu nie lada sukcesy, a zarazem szacunek wśród innych istot cienia. Ale nie uwzględnił w swym planie jednej ważnej kwestii, a mianowicie faktu, że mnie nie tak łatwo zabić. Nie był pierwszą osobą, która próbowała tego dokonać, lecz skończył jak wszyscy odważni, którzy raczyli podnieść na mnie rękę. 

Żaden wampir nie ma prawa stawiać się wyżej niż ja. Ja wyznaczam sprawiedliwość w tym świecie i ja decyduję o tym kto do kogo pierwsza zapuka śmierć. Nie spoufalam się z wrogiem, prócz jednego. Natomiast jest to zupełnie inna historia.

-Znowu? - Dashan spojrzał na moją pomiętą bluzkę i lekko zmierzwione włosy, gdy do niego dołączyłam.

-Tak wyszło - wzruszyłam obojętnie ramionami.

-Zdobyłaś chociaż potrzebne informację? - przewrócił oczami.

-Pewnie. Zawsze dostaję to czego pragnę - wyprostowałam się dumnie.

-Przez łóżko się nie liczy - zażartował z nutką złośliwości w głosie.

Zignorowałam uwagę przyjaciela. Lecz dałam mu ostrzeżenie, że jeszcze raz, a skończy jako pożywienie dla wampirów, jeśli w dalszym ciągu będzie grał mi na nerwach.

Opuściliśmy tawernę, by ruszyć w dalszą drogę przez las prosto do Scarlet. 

Na Dallas'a dostałam wyrok już dawno. Udało mu się przechytrzyć każdego z łowców. Niektórym udało się go nawet schwytać, ale wymknął się im. Teraz nadszedł czas na mnie. Jeszcze żaden wampir, którego miałam zabić nie uciekł przede mną. Co prawda zlitowałam się nad jeden i jak pewnie sami się już domyślacie, był to nie kto inny jak Nero. 

W tym jednym zadaniu poległam jako łowca i nie powinnam się nim nazywać. Jednakże ten wampir jest moją słodką tajemnicą, o której wiem tylko ja i Dashan. Nie pytajcie jak to się stało bo sama nie wiem. Pewnego wieczoru zakradłam się do jego mieszkania ze sztyletem w dłoni gotowa przeszyć nim jego serce. Jednak gdy przyłożyłam ostrze w miejsce, w które chciałam je wbić złapał mnie za nadgarstek. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Przez dłuższą chwilę stałam jak zahipnotyzowana wpatrując się w szkarłatne tęczówki. Po tym odezwał się do mnie jako pierwszy z tajemniczym uśmiechem. Mówiąc, abym wbiła sztylet jeśli mam odwagę, a jak nie bym uciekała stąd póki jeszcze mam czas. 

Oczywiście odwagę posiadałam, ale mimo wszystko coś mnie zatrzymało w tamtym momencie. Wypuściłam narzędzie z dłoni, które upadając przerwało swoim hałasem dzielącą nas ciszę. W tej sytuacji wampir wzmocnił swój uścisk przyciągając mnie bliżej siebie, by mógł się lepiej przyjść, albo raczej spróbować odczytać moje myśli.

Tak wyglądało nasze pierwsze spotkanie, a potem nasze losy często się przeplatały, aż w końcu wszystko się skomplikowało.

The hunters of darknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz