Rozdział 12

195 15 10
                                    


-Panie - wyszeptałam drżącym głosem.

Mężczyzna kazał mi wstać i udać się za sobą. Posłusznie wykonałam jego rozkaz.

Wyminął mnie, jego czarna peleryna ciągła się za nim, a on majestatycznie kroczył przed siebie. Podążałam z tyłu zza wampirem, aż do tajemniczego pomieszczenia w podziemiach rezydencji. Nie miałam o nim pojęcie, kiedy jeszcze tutaj mieszkałam nikt nie wspominał o tym miejscu. Choć bywały dni, gdy mój ojciec na długo znikał w podziemiach pałacu. Już wiem dokąd wtedy chadzał.

Weszliśmy do środka.

Puste, zakrwawione, cztery ściany po środku, których stał sporych rozmiarów metalowy stół. Natomiast obok niego leżało całkiem sporo narzędzi tortur.

Mężczyzna zamknął za nami drzwi.

-Nie chcemy obudzić innych - wyszeptał przykładając przy tym palec do ust.

Dźwięk jego głosu przyprawia mnie o ciarki, a przecież jestem łowcą i wampiry mi nie straszne. Niestety tego osobnika znam z danych lat i z pewnością nigdy to nie był typ, z którym chciałabyś zadrzeć. A broń boże podpaść mu w jakikolwiek sposób o co całkiem łatwo u niego.

-Innych? - powtórzyłam niepewnie.

-Nie myślałaś chyba, że jestem tu sam? - uśmiechnął się złowieszczo.

-Jesteś zdrajcą, a tacy nie mają prawa bytu - podszedł do stolika z narzędziami tortur, po czym wybrał nietypowo zakończony nóż.

-Ilu? - stał niebezpiecznie blisko mnie.

-Stu trzydziestu - odrzekłam z pełną świadomością tego co mnie zaraz czeka.

Ból, strach, cierpienie, krzyk to tylko część koszmaru jaki przeżyłam za metalowymi drzwiami. 

Teraz wiem już do czego memu ojcu służyło to pomieszczenia i dlaczego znikał na tak wiele godzin razem z tym mężczyzną.

Jakiś czas później

Leżąc samotnie przykuta do stołu śmierci uświadomiłam sobie, że nic już nie będzie takie samo. Nawet moje własne odbicie. Patrząc w lustro będę widzieć 130 wyrytych na moim ciele zaznaczeń. 

Moje ciało płonęło,a zimny blat przyprawiał o nieprzyjemne uczucie chłodu. Jednakże po chwili temperatura w pomieszczeniu obniżyła się jeszcze bardziej, gdy do jego środka powrócił mój oprawca.

Zanim zostałam odkuta moje rany zostały jeszcze czymś oblane. Ból jaki temu towarzyszył był niewyobrażalny. Ledwo udało mi się zwlec po tym wszystkim z tego stołu. Każda próba ubrania się kończyła się niestety fiaskiem. Materiał przyklejał się do otwartych, krwawiących jeszcze ran przez co sprawiało to wiele cierpienia.

Wtedy wampir zdjął swą pelerynę, po czym okrył mnie nią. 

-Bardzo łatwo było cię skrzywdzić - złapał mnie za podbródek, by następnie zmusić mnie do spojrzenia na niego. Jednakże ja uciekałam wzrokiem.

-Nocą będę ci równa - rozgoryczona wyrwałam się z jego dotyku.

-Do tego czasu musisz odpocząć - mężczyzna wziął mnie na ręce i ruszył w kierunku schodów.

Biły od niego nieprzyjemny chłód, a przebywając w jego pobliżu mroczna aura wampira zabijała Cię, wysysając całą Twoją życiową energię.

-Pamiętasz? - poczułam pod sobą miękką, zimną powierzchnię. 

Rozejrzałam się dookoła. Przebywałam w moim dawny pokoju. Nie wiedzieć czemu na twarz cisnął mi się uśmiech, ale powstrzymałam się. Nie chciałam przed nim pokazać, że ucieszył mnie ten widok.

Wampir zabrał swoją pelerynę, po czym okrył mnie czarną, atłasową kołdrą każąc mi odpocząć. Po jego wyjściu przejechałam delikatnie dłonią po pościeli, po czym uśmiechnęłam się.

Ciemny, drewniany parkiet, po środku ciężki dywan w czerwonych odcieniach. Wielkie, masywne łóżko wykonane z wiśni. Obok dwie nocne szafki, na których umieszczone są wykwintne lampki nocne z kwiatowym motywem i złoceniami. Szykowna toaletka z miejscem na flakoniki z perfumami. Na ścianie masywne lustro w złotej ramie o roślinnym motywie. Ciężkie, długie zasłony do ziemi w kolorach szkarłatu obszywane złotą taśmą z frędzelkami. Mimo, że minęło tyle lat nic się nie zmieniło.

Nie bywałe. Nigdy nie pomyślałabym, że dane będzie mi ponownie wrócić do miejsca, w którym się wychowałam. Oczywiście wolałabym ponownie zwiedzić mój pokój w troszkę innym okolicznościach, ale i tak się cieszę.

Za dnia jestem słaba i krucha z tego powodu postanowiłam skorzystać z propozycji wampira i odpocząć. A przynajmniej do momentu, póki księżyc znów nie będzie górować na nocnym niebie i nie odzyskam moich sił.

Na chwilę obecną moje ciało obolałe ciało nie pozwala mi na wykonywanie jakichkolwiek ruchów, a sącząca się z nich krew powoduję niewyobrażalny ból. Czym on jest spowodowany? Na pewno nie tylko nie zagojonymi jeszcze skaleczeniami.

Spodziewałam się takiego obrotu spraw, dlatego nie jestem zaskoczona, a tym bardziej zła. Jestem raczej zdziwiona, że zostałam tylko tak łagodnie potraktowana. Oczekiwałam surowszej kary. A na chwilę obecną, gdy srebrzysty glob wzbije się w górę dając mi możliwość czerpania jego energii ból będzie dużo mniej odczuwalny, niż za dnia.

Przybyłam tutaj w celu poznania odpowiedzi.

Czyżby to była moja próba? Jednakże mam się poddać i dopuścić prawdziwą naturę do głosu, czy mam walczyć i bronić się przed nią? A może tak naprawdę walka z moją naturą jest poddaniem się, a zaakceptowanie jej zwycięstwem i obroną?

Czy wampir będzie odpowiedzią na moje pytania? I czy czas, który spędzę w rezydencji u jego boku nie będzie moim ostatnim?

The hunters of darknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz