Rozdział 10

236 15 1
                                    


Kolejne poszukiwania Dallas'a okazały się fiaskiem. Aktualnie wybiła godzina 03:00. Zmęczeni i lekko poddenerwowani postanowiliśmy odpocząć chwilę w pobliskiej gospodzie, niedaleko Szkarłatnego miasta. 

Po wejściu do drewnianego budynku skierowaliśmy się od razu w stronę barmana.

-Piwo dla znużonych wędrowców? - starszy mężczyzna o niechlujnym siwym zaroście z dość podejrzliwym uśmieszkiem skinął do nas głową.

-Te szczyny? - rozejrzałam się wzrokiem po barowej scenerii. -Nie, dzięki.

-Zatem podam strawę - ukłonił się.

-Byle była podawana na czyściejszych naczyniach, niż te kufle - spojrzałam na szklanki, w których podawano piwo.

Zajęliśmy miejsce pod ścianą nieopodal drzwi, przy dużym drewnianym, dębowym stole. Goście nie reagowali zbyt przychylnie na naszą obecność, lecz musieli nas tolerować ze względu na to kim jesteśmy.

Po poru minutach podano nam spory kawał mięsa i jakąś breję obok na średniej czystości talerzach.

W między czasie na naszej drodze napotkaliśmy Nanemi i jej towarzysza Dean'a. Poznałam ją jeszcze w zakonie. Pamiętam jak ilekroć jej wrażliwość sprowadziła ją w kłopoty, a ja musiałam ją potajemnie wybawiać z opresji. Z początku miła, towarzyska i szczera dziewczyna zmieniła się w kłótliwą i lekko zarozumiałą damę. A wszystko za sprawą pewnego szatyna. Niestety miłość potrafi nas odmienić nie do poznania. Księżycowy łowca i ta, której słucha się cała flora i fauna. Niezwykle połączenie. Wręcz nieprawdopodobne.

-Co wy tutaj robicie? - para dosiadła się do naszego stołu.

-Mogłabym zapytać o to samo? - syknęłam przez zęby.

Doskonale wiedziałam, że zakon wysłał ich do wykonania mojej i Dashan'a misji. Nie jestem głupia, a oni już nam nie ufają. Tracą zaufanie, które sobie wypracowaliśmy. Choć prawdę mówiąc zawsze byłam dla nich jednym wielkim znakiem zapytania. A to dlatego, że znają moją prawdziwą naturę.

Od Dallas'a wszystko się zaczęło. I na Dallas'ie musi wszystko się zakończyć. Jest zbyt istoty dla naszego świata, aby zakon go sobie odpuścił. Lecz ja zamierzam znaleźć go pierwsza i trochę zamieszać w głównym planie łowców.

-Zakon was wysłał? - ciągnęłam łowców za język.

-Tak, ale nie zrozum tego źle - wydusiła młoda kobieta po kilku minutach. -Nie chciałam się zgadzać. Nie ufają ci. Wiedzą, że nie jesteś do końca szczera. Mam odkryć twój sekret - wyszeptała.

-Spróbuj się wtrącać, a cię zabiję - zgromiłam dwójkę znajomych spojrzeniem.

-Nie chcę ci zaszkodzić. Jedynie ostrzec. Rozglądaj się, bo nie wiesz kto w danym momencie mija twoją osobę - rozejrzała się po głównym pomieszczeniu, po czym wstali i opuścili budynek.

Jakiś czas później uczyniliśmy to samo. Wychodząc narzekałam jeszcze do przyjaciela, że się nie najadłam i wciąż czuję pragnienie. 

-Zew cię wzywa - nagle usłyszałam dziwny szept. Rozejrzałam się szybko dookoła siebie, ale nikogo nie widziałam.

-Słyszałeś? - zwróciłam się do towarzysza, lecz on zaprzeczył.

Postanowiłam rozwiązać tą zagadkę. W tym celu kazałam łowcy iść przodem. Chciałam zostać sama.

-Pokaż się! - krzyknęłam.

Zza drzewa wyłoniła się kobieca sylwetka. Gdy chciałam podejść bliżej, cofnęła się. Zatem zachowałam bezpieczną odległość, ale niestety nie mogłam dostrzec jej twarzy.

-To byłaś ty? - spytałam.

-Nie powstrzymasz tego. Za długo z tym walczysz. Znasz powód swego pragnienia. Dlaczego wypierasz to z głowy? Nie pamiętasz jak żyłaś? Gdzie żyłaś? Kto cię otaczał? Kim były osoby, które oglądałaś na co dzień? - mówiła cichym, spokojnym głosem.

-Skąd to wszystko wiesz?! - uniosłam się ze zdenerwowania.

-Nie ważne skąd. Ważne, że znam twą tajemnicę. Lecz nie martw się zabiorę ją do grobu. Zaś ty musisz mi przysiąc, iż nie będziesz z tym walczyć - skinęła do mnie głową.

-Mam nie walczyć? Dobrze. Lecz dasz mi gwarancję, że nie skrzywdzę przyjaciół? Zatrzymasz krwawy księżyc i nie dopuścisz do sytuacji sprzed 15 lat? - kobieta milczała. -Nie możesz tego obiecać. Ponieważ wiesz kim się stanę - odwróciłam się na pięcie.

-Rezydencja. Tam znajdziesz odpowiedź - nieznajoma rozpłynęła się w powietrzu.

Rezydencja? Ciekawe. Dlaczego wszystkim tak zależy, aby dopuściła do siebie to coś. Ta natura nie jest naturą dobrą. Mam świadomość tego kim jestem, a raczej byłam, a może będę. Eh...sama już nie wiem. Jednakże wiem jedno, jeśli pozwolę sobie na chwilę słabości i dopuszczę moje prawdziwe oblicze do głosu stanie się krzywda.

Ziemia znów splami się krwią. Setki,  a może i tysiące niewinnych osób polegnie. Czy jestem w stanie przez resztę mojego życia nosić takie piętno na mej duszy? Lecz może ta kobieta ma racje. Zakon mi nie ufa. Gdy mnie zwerbowali wątpili, że mogę stać się łowcom. Bali się, że nie podołam. W końcu chodziło o zabicie wampira. 

Pamiętam to jak dziś, ale nikt nie wiedział, że tak naprawdę to nie był wampir.

Ciemna, brudna cela gdzieś w podziemiach zamku, a w niej ja, dwóch łowców nadzorujących i moja obezwładniona, związana łańcuchami ofiara. Stoję nad nim z nożem w ręku. Spoglądam mu w oczy, zaglądam do jego duszy i poznaję jego sekret, o którym nie wiedzą pozostali. Zakon był wielce przekonany, że schwytał wampira. Biła od niego dziwna woń. Woń, którą czułam tylko ja. I choć jego ciało było zimne, a serce nie biło, on żył. Czemu żył? Ponieważ był to człowiek w czasie przemiany. Jego ciało zachowywało się jak istoty nocy, lecz nie zdążył sfinalizować swej przemiany pijąc krew. 

Łowcy, którzy przebywali ze mną w celi nie rozpoznali się. Popełnili błąd, który pozwolił się ukryć. Oni myśleli, że zabiłam wampira, a ja zyskałam zaufanie, które było tak nie osiągalne dla mnie ze względu na mą naturę.

Zabawny zbieg zdarzeń.

Rezydencja. Własna służba. Brak matki. Zhańbiona rodzina. Kochający ojciec, któremu składano pokłony. Zjawienie się zakonu. Wyrwanie mnie ze świata, który był mi podległy. Wymaganie, bym polowała na wampiry. Pierwsza próba oszukana. Posiadanie niesamowitych nocy. Długie życie. Wampir kochanek. Natura, która dobija się do głosu.

Eh...Zakon naprawdę ma się czego obawiać.

Czy niepokonana władczyni nocy Nyks jest tą osobą, za którą się podaję? Czy zakon łowców może być zagrożony? I jak wpłynie to na świat mroku, pokus oraz istot oddających pokłony pani chaosu,nocy,snów, księżyca...


,,Sekret to odpowiedź na wszystko co było, co jest i co będzie miało miejsce w przyszłości"
-Ralph Waldo Emerson

The hunters of darknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz