Rozdział 15

179 13 4
                                    


Leżąc we własnej kałuży krwi na zimnym dębowym parkiecie śledziłam wzrokiem Morgana, który krążył po pokoju.

Zaśmiałam się sama z siebie pod nosem. W dość zabawnej sytuacji skończyłam. Zazwyczaj to łowcy biją i uśmiercają wampiry, a dziś to ja zostałam pobita przez wampira. Dobrze, że wszystko co wydarzyło się w murach rezydencji pozostaje w niej. Ponieważ nigdy nie przyznałabym się, że skatował mnie ten, na których poluję. 

-Nad czym rozmyślasz? - spytałam rozbawiona swoją niemocą.

-Nad najlepszym sposobem zabicia ciebie - odwrócił się w moją stronę.

-Jesteś pierdolnięty - westchnęłam, starając się podnieść.

-A ty miałaś być moją żoną - zaśmiał się z pogardą.

Gdy usłyszałam to zdanie po moim ciele przeszły dreszcze. Ojciec naprawdę chciał wydać mnie za tego tyrana? Chyba oszalał. Nigdy bym się na to nie zgodziła. Choć prawdę mówiąc i tak nie miałabym dużo mówienia w tej sprawie. Nawet jeślibym usilnie przed tym uciekała, w końcu zostałabym zmuszona  do wyjścia za niego. Mój ojciec niestety, gdy chodziło o jego podwładnych był bardzo konsekwentny w swych działań. Dlatego, jeśli to małżeństwo miałoby poprawiać stosunki z innymi rządzącymi, siłą wydałby mnie za Morgan'a.

Nie wiem, czy wtedy nie lepsza śmierć, niż wieczność u jego boku.

Morgan to uparty, dumny, egocentryczny mężczyzna. Który zawsze dąży po trupach do celu. Z powodu swojej bezwzględności, oziębłości i braku empatii często nad używa przemocy. Niestety jako władca wampirów musi być wyrachowany. W przeciwnym razie weszliby mu na głowę. Dlatego częsta agresja i impulsywność ujawnia się u niego. Zawsze postrzegałam go jako małostkowego, mściwego, wyniosłego tyrana i jak widać ani trochę się nie pomyliłam. Choćbym chciała nie jestem nawet w stanie przypuszczać, czy ma drugie oblicze. Jednakże wątpię, takie osoby nie znają litości. Są obojętne na Twoje cierpienie. Gotowe są zresztą pogłębić jeszcze Twój ból.

Z jednej strony nie dziwię się postawie Morgan'a. Świat wampirów spływa krwią, przemoc jest tutaj na porządku dziennym, podobnie jak śmierć. Jeśli chcesz przeżyć w tym świecie musisz pokazać swoją siłę. Tylko najsilniejsze wampiry są wstanie dość do władzy i nie dać sobą zawładnąć, a tym bardziej pomiatać. Nie mówiąc już o tym, że mężczyzna, którego poznałam za czasów mojego ojca już wtedy był zbyt pewny siebie. Ale zawsze zakładałam, że to z powodu jego czystej krwi oraz królewskiego pochodzenia. Gdy ja miałam 6 lat uważnie po kryjomu obserwowałam go, kiedy przychodził do naszego domu. Morgan jest dużo starszy ode mnie, więc wtedy tym bardziej imponowało mi jego zachowanie. Podziwiałam go, że z taką łatwością potrafi odnaleźć się w tym mrocznym świecie. Ja niestety nie dosiadałam tej zdolności. Dziś już wiem jak to osiągnął i do czego musiał się posunąć, by dojść do pozycji i miejsca, w którym znajduję się teraz.

Mój tato zawsze darzył Morgan'a szacunkiem i okazywał mu inne względy niż pozostałym, z którymi współpracował. Był jego najbardziej zaufanym i najlepszym towarzyszem w zbrodniach. Z tego powodu rozumiem, dlaczego pragnął oddać moją rękę właśnie jemu. Po naszym ślubie zapewne planował oddać mu swoją władzę. Którą ostatecznie oddał mu po swoim odejściu. I tak patrząc z perspektywy czasu Morgan był najlepszym kandydatem na męża, zresztą wciąż jest ze względu na swoją wcześniejszą pozycję oraz dzisiejszą. U jego boku oczyściłabym swój honor, który rozstał mi odebrany przez wampiry z powodu mojej ludzkiej matki, którą swoją drogą mój ojciec bardzo kochał. Był gotów poświęcić dla niej cały świat. Nigdy nie wstydził się, że jego żoną jest śmiertelniczka. Zatem gdy zaszła w ciążę nie ukrywał tej nowiny przed światem. Przez istoty nocy byłam znienawidzonym bękartem, który powinien umrzeć, by nie plugawić ich Króla. Tato dzielnie nas bronił przed obelgami kierowanymi pod naszymi adresami, ale niestety moja mama zmarła przy porodzie. Wampirza ciąża jest bardzo rzadkim i praktycznie niemożliwym zjawiskiem, ale jakimś cudem doszło do tego poczęcia. Wiele lat silny i potężny władca wampirów przeżywał w głębi siebie stratę ukochanej. Jednakże nie poddał się, walczył dla mnie. Stwierdził, że jego kochana Vivienne nigdy nie umrze, póki on żyje. A skarb, który po sobie zostawiła jest najlepszym co mogło mu się przytrafić oraz zrobi wszystko bym żyła godnie, bezpiecznie i nigdy nie narzekała na brak miłości. I rzeczywiście na brak uczucia, czy zainteresowania nigdy nie mogłam ubolewać. Mimo spraw związanych z królestwem zawsze miał czas przyjść przytulić mnie, opowiedzieć bajkę na dobranoc, pobawić się ze mną, czy wspólnie pograć na pianinie. 

Kochałam go. Tak bardzo kochałam, że myślałam, iż dobrze robię odchodząc z zakonem łowców i nie narażając jego oraz królestwa na niebezpieczeństwo. A tym czasem moja decyzja złamała go. Wpierw ukochana, następnie córka. 

Może kiedyś będzie mi dane ponownie go ujrzeć, przeprosić za mną decyzję i błagać o wybaczenia. Choć nie jestem tego godna.

Morgan ma rację mówiąc, że to ja go zniszczyłam i jego królestwo. Nie dziwię się, ani nie mam żalu, że traktuje mnie z pogardą. Stałam się tym przed kim bronił mnie ojcem. Jestem zwykłym, plugawym wyrzutkiem, który zdradził własny ród. Nowy władca wampirów już dawno powinien ukrócić moje męki i zabić mnie przy najbliższej okazji. Nie powinnam nawet przebywać w tej rezydencji. Takim niegodziwcom jak ja należałoby zakazać wstępu. Jednakże wrota bramy zostały przede mną otworzone ze względu na fakt, że jestem córką byłego władcy, z którym Morgan dobrze żył.

Tak samo jak wampir ma rację ze szkarłatną pełnią. Umieram, powoli znikam niezauważalnie z powierzchni ziemi. Ponieważ zbyt długo wszystko w sobie tłumiłam. Śmierć jest straszna, doświadczyłam jej kilka razy za dnia, gdy moce mnie opuściły, a śmiertelność powróciła. I ponownie się z nim zgodzę nie chcę umierać, boję się. Po mimo, że jestem łowcą tak bardzo się boję tego uczucia. On wie, że za wszelką cenę będę się próbowała bronić, ja również to wiem, ale nie chciałam mu tego przyznać. Dlatego oboje doskonale wiemy jaki scenariusz się wypełni, lecz jedno z nas nie dopuszcza do siebie tej myśli. Będę starała się bronić do ostatniej chwili, wszak czy to nie będzie stracony czas na szukaniu rozwiązania, którego nie ma?

Morgan zna mnie lepiej, niż ja siebie samą. To mnie przeraża, ale i intryguje.


,,Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść"

-Ryszard Kapuściński

The hunters of darknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz