Podniosłam się, wyprostowałam dumnie ocierając krew z policzka, po czym stanęłam twarzą w twarz z Morgan'em.
-Nie zabijesz mnie - spojrzał na mnie zaintrygowany moimi słowami. -Tylko ja mogę przywrócić dawną świetność tego królestwa - uśmiechnęłam się podstępnie.
-Beze mnie jej nie osiągniesz - odgarnął z twarzy moje włosy posyłając mi przy tym niepokojący uśmieszek.
-Good point - puściłam mężczyźnie oczko. -Mój panie - dodałam sarkastycznie kłaniając się przy tym. -Zatem co zrobimy z tym fantem? - zaśmiałam się.
-Puszczę cię wolno, gdyż za niedługo sama do mnie wrócisz. Daruję ci również uwolnienie Neferet, ponieważ przed tobą cała wieczność na odpokutowanie swych czynów - Złapał mnie za podbródek, po chwili nasze spojrzenia skrzyżowały się. -A zdążyłaś się już przekonać, że nie należę do najłaskawszych - zaśmiał się złowieszczo, po czym gestem dłoni wskazał na zbite drzwi balkonowe.
Zeskoczyłam z tarasu. Ile sił w nogach pobiegłam ukryć się w lesie. Nerwowo zaczęłam nawoływać uratowaną przeze mnie wcześniej dziewczynę. Oczywiście przebiegła mi przez głowę myśl, że mogła mnie zdradzić i już dawno jest bardzo daleko stąd. Jednakże byłam w błędzie. Młoda dama wyłoniła się zza drzew. Stanęła naprzeciwko mnie uważnie się przyglądając oraz niemo poruszając ustami, jak gdyby chciała mi coś przekazać. Niestety nie byłam w stanie dosłyszeć jej słów, ani myśli. Brunetka wyciągnęła dłoń w mym kierunku, a następnie położyła ją na moim lewym policzku.
I po tej właśnie sytuacji, film mi się urwał.
Czy to możliwe, że jej dotyk uśpił moją osobę? A jeśli tak, jak tego dokonała i kim tak właściwie ona jest? Powinnam obawiać się istoty, którą uwolniłam, czy może obdarzyć ją zaufaniem?
Kilka godzin później
Ku mojemu zdziwieniu obudziłam się w naszej kryjówce, w której przebywałam z Dashan'em zanim wyruszyłam do rezydencji.
Jak się tutaj znalazłam? Kto mnie przyniósł? A jeśli Neferet tego dokonała to tylko jedno pytanie nasuwa się na myśl. Skąd o tym wszystkim wiedziała?
Jednakże w obecnej sytuacji nie miałam czasu na rozmyślanie kim tak właściwie jest ta dziewczyna, ponieważ już za kilka dni miała nastąpić krwawa pełnia. Która przepowiada mój koniec, a pomimo moich 60 lat życia na tej ziemi nie chciałabym jeszcze kończyć swego żywota. Prawda jest taka, że każdy pragnie życia wiecznego, lecz nie każdemu jest to dane. Świadomość tego, iż wszystko na swój kres jest straszliwa. W końcu za wszelką cenę chcemy się ratować nawet, jeśli znajdujemy się w okolicznościach bez wyjścia.
Opowiedziałam ze szczegółami łowcy o przygodach, jakie spotkały mnie w rezydencji i mój towarzysz wpadł na pomysł eksterminacji Morgan'a. Jak zazwyczaj przyklepałabym jego pomysł dotyczący zabicia wampira, tak teraz muszę kategorycznie odmówić. Rzecz jasna przyjaciel nie rozumiał postawy bezwzględnej łowczyni, ale nie oczekiwałam od niego zrozumienia. Byłam świadoma faktu, że nie pojmie obecnej sytuacji. Jednakże na szczęście miałam przy sobie głos rozsądku.
-Nie możemy walczyć z władcą wampirów. To sprzeczne z zasadami mej pani - usłyszeliśmy myśli Neferet.
Dostrzegłam zagmatwanie w spojrzeniu szatyna, zatem postanowiłam wziąć go na bok i zdradzić kilka szczegółów z mojego życia, które mam nadzieję pomogą mu zrozumieć, dlaczego pozwalam Morgan'owi wchodzić sobie na głowę i szargać moje dobre imię.
-Jako jedynemu zdradziłam ci sekret o mojej prawdziwej naturze. Zaufałam ci, oddałam swój los w twoje ręce. W każdej chwili mogłeś mnie wydać, nie zrobiłeś tego. Jestem ci wdzięczna i rozumiem, że nie potrafisz stać obojętnie, gdy dzieje mi się krzywda. Lecz nie jestem taka jak ty, wiedziałeś o tym. Gdy ciebie nie obowiązują żadne zasady, ja wciąż pomimo zdrady muszę przestrzegać pewnych wyznaczników - spojrzałam czule na przyjaciela. -Mój ojciec był królem wampirów. Po osiągnięciu mojej pełnoletności oraz pełnej wampirzej formy miałam zająć jego miejsce. By było to możliwe potrzebowałam męża o szlachetnym pochodzeniu oraz wysokim statusie społecznym. Byłam tego świadoma. Przygotowywano mnie od dziecka na ten dzień. Jedynie zaskoczeniem był dla mnie fakt, że tata na swojego następce wybrał Morgan'a. Choć nie powinno to nikogo dziwić - zamyśliłam się.
-Dalej nie tłumaczy to jego postępowania - oburzony łowca przejechał delikatnie dłonią po ranie na moim policzku.
-Nie rozumiesz - westchnęłam kręcąc przy tym głową. -Po moim odejściu wszystko się zawaliło. Ojciec zniknął, następca objął tron. Moja natura choć uśpiona, wciąż we mnie siedzi. -Nie jestem człowiekiem tak jak tym. Każdy wampir musi słuchać swego pana. Nie może wyrządzić mu krzywdy, buntować się, ani źle się o nim wypowiadać. Masz słuchać swojego władcy. Czy jesteś zdrajcą, czy nie z obowiązku cię to nie zwalnia. Mym władcą jest Morgan i nic tego nie zmieni. Ani ty, ani ja, ani cały świat. Rozumiesz?! - niechętnie kiwnął głową. -Nie wymierzę ciosu w jego serce, nie przeszyję go sztyletem. Zaś on jeśli będzie miał taką ochotę, bądź uzna że na to zasługuję ma prawo mnie zabić podobnie jak każdego innego wampira - z wyrzutami sumienia spoglądałam na zdezorientowanego Dashan'a.
Uznałam za słuszne przemilczenie dalszej części historii, między innymi o szkarłatnej pełni. Ponieważ odnoszę wrażeniem, że jak na dziś dostarczyłam mu już zbyt wiele wrażeń. I nie wiem, czy zniósłby kolejną dawkę. Nasza przyjaźń trwa ponad pół wieku. Gotowi jesteśmy zabić za drugie z nas, dlatego rozumiem jego postępowanie. Niezmiernie schlebia mi faktem, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu i gotów jest poświecić siebie za mnie. Jednakże ja myślę o nim w podobnych kategoriach, więc z tego właśnie względu nie mogę mu na to pozwolić. Muszę go chronić za wszelką cenę. Dashan jest jedyną osobą w moim życiu, której szczerze zaufałam i tak mocno się z nią związałam emocjonalnie.
Sama znajdę rozwiązanie problemu pełni. Jeśli zaś nie uda mi się na czas rozwikłać tej zagwozdki, odejdę w ciszy...
Jedynie tak mogę mu się odpłacić za wszystkie lata czuwania nade mną. Odchodząc w zapomnieniu, dając ukojenie jego duszy.
Choć tyle jestem mu winna...
CZYTASZ
The hunters of darkness
VampireWampiry od wieków rządzą światem. Czas, aby ta władza wpadła w inne ręce. Bardziej słuszne i odpowiednie, które wyleczą świat z mroku. Czas odmienić przeznaczenie, pokazać istotą nocy, że są osoby potężniejsze od nich. Gdy my niezauważenie przenikam...