Rozdział 28

153 7 8
                                    

Morgan poszedł się dotlenić przed nocą w stęchliźnie i ja wcale mu się nie dziwię, bo sama najchętniej dałabym stąd nogę, ale nie mogę. 

W między czasie rozejrzałam się trochę po pokoju i dziwię się jakim cudem to jeszcze działa. Już dawno powinien ktoś zamknąć ten motel. Przecież on ani trochę nie daję się, aby w nim przebywać. Tutaj prędzej nabawi się jakiegoś syfu, albo inne choróbska, niż spędzi spokojną noc. Ale nie oszukujmy się, wszyscy wiemy do czego tak naprawdę służy to miejsce.

Stałam tak po środku pokoju i zastanawiałam się czy chce na czymkolwiek siadać tutaj. Lecz nie będę stać całą noc po środku pokoju. Raz wyglądałoby to idiotycznie, a dwa prędzej by mnie nogi rozbolały. 

Zdecydowałam się, że usiądę na fotelu naprzeciwko łóżka, który stał na wprost małego, kineskopowego telewizora postawionego na narożnej półeczce przykręconej do ściany. Ale zanim sobie siadłam zebrałam się w sobie i stwierdziłam, że zajrzę do tej łazienki. Tym bardziej, że jakiś czas temu przy atakował mnie kod żółty. Cóż chcę, czy nie ale potrzebę muszę swoją załatwić. Niestety pod tym względem wampiry nie różnią się niczym od ludzi. Fakt, że pijemy ludzką krew, nie oznacza że nie lubimy się napić np. dobrego burbona, czy innego trunku. Tak...tak możecie nas nazwać delikatnymi alkoholikami jeszcze chodzi o nas wampiry hihi :DD Ale nic już na to nie poradzimy, nie pijemy często, ale ludzkie napoje przypadają nam do gustu. Podobnie jest z ludzkim jedzenia. Nie daję nam satysfakcji, ani nie najadamy się tym, lecz spożywamy je od czasu do czasu, a szczególnie ci którzy byli kiedyś śmiertelnikami. Pragną w ten sposób zachować w sobie, choć resztki człowieczeństwa, które już dawno w nich umarło.

Wyszłam z zapyziałej łazienki, w której brud aż spływa po białej glazurze. Plastikowa zasłonka od prysznica zesztywniała od chlewu jaki tam panuje, gdyby miała nogi to już dawno by wstała i sobie poszła. W umywalce pozostawione jakieś włosy, na lustrze odciski palców, a toaleta pozostawia wiele do życzenia, ale jakoś udało mi się załatwić swoją potrzebę, ale jak to lepiej nie wnikać.

Zamknęłam za sobą drzwi, kiedy chciałam udać się do wyjścia, aby zerknąć z ciekawości czy Morgan już wraca dostrzegłam stojącego po środku pokoju otyłego recepcjonistę.

-Nie ma twojego mężczyzny? - zapytał ironicznie rozglądając się po pokoju.

-Jak widać - wzruszyłam ramionami, po czym chciałam go wyminąć, ale zatarasował mi drogę. -Za to niech mi lepiej pan powie co robi u kogoś w pokoju o tak późnej godzinie? - zabiłam właściciela motelu wzrokiem.

-Zademonstruję - zmierzył mnie od góry do góry zbereźnym wzrokiem. -Nie widziałem jeszcze tak pięknej suki - podbiegł do mnie, po czym przygwoździł mnie do ściany.

-Nic dziwnego, że nie widziałeś jak nie miałeś styczności z wampirami - pomyślałam. -Suki powiadasz? - dodałam na głos, a następnie wymierzyłam mężczyźnie z kolana celny cios w jaja.

Tucznik szybko zgiął się w pół łapiąc za swoje klejnoty, a ja byłam wolna. Chciałam podbiec do drzwi i wydostać się stamtąd. Już prawie złapałam za klamkę, gdy nagle poczułam mocne szarpnięcie w tył. Zostałam złapana za włosy, gdybym miała krótsze włosy jak za czasów łowców to by się nie wydarzyło, ale niestety po staniu się wampirzycą urosły, aż do pośladków.

Upadłam na plecy, a mężczyzna wykorzystał chwilę mojej nie uwagi i usiadł na mnie w rozkroku. Oczywiście, gdybym chciała w jednej sekundzie mogłabym go powalić, po czym skręcić mu kark, gdyż nie ukrywajmy ale jestem silniejsza od niego. Niestety aktualnie nie mogę tego uczynić, ponieważ ściany są tutaj wyjątkowo cienkie i słychać najmniejsze dźwięki dochodzące od sąsiada. Nawet w obecnej sytuacji słyszę ciche pojękiwania lokatorów zza płyty sklejkowej, która robi za rzekomą ścianę w tym pseudo pensjonacie. Dlatego nie mogę zaatakować, bo zaraz bym nas zdradziła, a to byłby najgorszy z najgorszych scenariuszy dla nas wszystkich. Zatem muszę grać słabą śmiertelniczkę i liczyć na cud.  

Ojejku jak ja żałuję, że nie mogę mu połamać tych łap. Już ja bym mu dała obmacywanie Nyks! Jak to się mówi nie dla psa kiełbasa...

Próbowałam nie używać swojej siły i jakoś się wyszarpać, ale niestety nie udało mi się go zrzucić z siebie. W końcu drobna kobietka ważąca około 50 kg nie zrzuci z taką łatwością faceta o 100 kilowej wadzę, albo i nawet więcej.

Bezwstydnik nachylił się nade mną. Jedną dłonią trzymał moje nadgarstku tuż nad moją głową, natomiast czułam jak druga dłoń wsuwa się pod moją sukienkę i powoli kieruje się do wewnętrznej strony ud na wysokości pachwiny. W tym momencie zaczęłam się jeszcze mocniej wyrywać i krzyczeć. Udało mi się uwolnić jedną rękę oraz mężczyznę w twarz. Jednakże on oddał mi, po czym po chwili ponownie skrępował moje ręce, a usta zakneblował jakąś szmatką, którą wyciągnął z kieszeni. 

Zaczął całować mnie po szyi, a następnie błądzić dłońmi po moim ciele. A mnie szlak jasny trafiał, że nie mogę mu niczego zrobić. Gdy poczułam, że dotyka mnie za piersi już chciałam go zajebać, ale uznałam że muszę wytrzymać jak najdłużej i liczyć na ratunek, ponieważ nie mogę się zdradzić. Jednakże gdy podwinął mi sukienkę do góry i złapał mnie tymi swoimi brudnymi łapskami za pośladek, a po chwili zaczął odpinać swój pasek od spodni żarty się skończyły. 

Już prawie oswobodziłam swoje nadgarstki i chciałam mu pogruchotać wszystkie jego kości, ale na szczęście zjawił się Morgan zwabiony najwidoczniej moimi krzykami.

Natychmiast podbiegł do nas, po czym ściągnął grubasa ze mnie. Szybko poprawiłam sukienkę, po czym stanęłam za wampirem.

-Nie wiesz, że jak dama mówi nie to należy uszanować jej zdanie - zgromił go spojrzeniem, a mnie gestem ręki schował jeszcze bardziej za swoimi plecami.

-Przecież nie jest twoja, ani nie należy do ciebie. To czego się wtrącasz?! - wrzasnął recepcjonista.

-Ah przepraszam, że przeszkodziłem - powiedział ironicznie. -Chociaż jednak nie - zbliżył się do mężczyzny, po czym zadał mu piękny prawy sierpowy.

Napastnik upadł od siły uderzenia i natychmiast złapał się za zakrwawioną szczękę.

-Zapamiętaj sobie jedno, kobieta nie jest rzeczą, aby do kogokolwiek należeć i nikt nie ma prawa dotykać ją wbrew jej woli - Morgan zmierzył go spojrzeniem. -I jeśli nie chcesz ponownego spotkania ze mną dobrze to sobie zapamiętaj - zsunął okulary przeciwsłoneczne na nos, aby ukazać mu swoje czerwone tęczówki, które podziałały na recepcjonistę jak ogień.

-Masz to swoje udawanie człowieka - władca wampirów złapał mnie za nadgarstek, po czym wyprowadził z budynku i zaprowadził wprost do samochodu znajdującego się na parkingu motelu.

The hunters of darknessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz