Życie nie zawsze jest łatwe, szczęśliwe oraz usłane różami i doskonale wie to pewien nastolatek, który nazywa się Peter Benjamin Parker. Już od małego los kopał go po tyłku, zaczynając od tego, że jego rodzice, Richard i Mary Parker zginęli w katastrofie lotniczej, gdy ich syn miał zaledwie sześć lat. Do tej pory nastolatek nie potrafi sobie przypomnieć żadnych innych, bardziej szczęśliwych wspomnień z nimi związanych niż to, kiedy to rodzice zawieźli go do wujostwa i w pośpiech pożegnali. Tymczasem May oraz Ben Parker przyjęli Petera z otwartymi ramionami i zapewnili najlepszą opiekę na jaką tylko było ich stać.
Chłopiec dorastał więc już w zupełnie nowym środowisku, które również nie było dla niego przyjaźnie nastawione, ponieważ Peter wyróżniał się niebywałą inteligencję. Wolał w ciszy i samotności czytać kolejne, grube książki poświęcone przedmiotom ścisłym, aniżeli spotykać się z rówieśnikami czy chodzić na jakieś imprezy. Właśnie takie zachowanie niejednokrotnie zniechęcało szkolnych kolegów oraz koleżanki do jakiejkolwiek rozmowy z nim, przez co stał się wytykanym palcami samotnikiem. Ale czy utkwiony nos w książce był powodem, żeby z nim nie rozmawiać? Peter sam tego nie wiedział, jednakże cieszył się ze spokojnej rutyny, jaka zagościła w jego życiu. Wstać rano, iść do szkoły i jak najszybciej z niej wrócić, by opowiedzieć wszystko swojemu wujostwu, a następnie pomagać w wszelakich naprawach wykonywanych przez wujka Bena.
Jednak ktoś z góry uznał, że chłopak wiedzie zbyt spokojne życie i postanowił dodać mu nieco.. smaczku. Na pewnej wycieczce szkolnej, która to była prowadzona w najlepszych laboratoriach na świecie oczywiście coś musiało pójść nie tak. Akurat wtedy, gdy klasa Parkera oglądała najnowsze okazy prowadzonych aktualnie eksperymentów z łączenia genów, okazało się, że jeden z trzech zaprezentowanych w szklanych gablotkach pająk uciekł. Uczniowie niemal natychmiast zostali ewakuowani z tegoż pomieszczenia, jednak nikt nie wiedział, że mały uciekinier zadomowił się na dobre pod kołnierzem koszuli Parkera. W chwili, gdy w końcu wszystko się uspokoiło, a uczniowie spokojnie wrócili do szkoły, Peter poczuł nagłą chęć podrapania się po szyi. Przebywający tam pająk, jak to każde żyjące stworzonko, wystraszył się i po prostu ugryzł nastolatka w kark. Lekki ból, który chłopak szybko zignorował, bo przyjechał jego autobus, mógł mieć dalekosiężne konsekwencje i wywrzeć ogromny wpływ na dalsze losy chłopaka. Dopiero w domu, przy stole i w czasie rozmowy ze swoim wujostwem Parker poczuł się wyjątkowo słabo. Nawet jego ciocia zwróciła na to uwagę, jednak ten wykręcił się zwykłym zmęczeniem. Udał się do swojego pokoju i tak niemal o razu po zamknięciu drzwi, zemdlał.
Mijały dni, tygodnie oraz miesiące, w czasie których to nastoletni Peter Parker latał na pajęczynach po mieście w uszytym przez siebie stroju Spider-Mana i próbował sobie poradzić z rozrywającą go rozpaczą. Tak, już w pierwszych dniach bycia Spider-manem coś poszło nie tak. Nastolatek dopiero teraz, gdy na jego barkach spoczęła tak wielka odpowiedzialność, zda sobie sprawę, że każdy czyn ma jakieś konsekwencje. Jego zignorowanie pewnego bandyty doprowadziło do śmierci wujka Bena. Teraz, gdy od tego wydarzenia minęło dobrych parę miesięcy, Peter żył zgodnie z ostatnimi słowami swojego wujaszka, bo przecież z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność, prawda?
W końcu Peter ponownie zaczął układać sobie życie, w którym to pozostała mu już tylko z rodziny ciocia May i niedawno zapoznany w szkole Ned. Jednak nic nie może przecież wiecznie trwać, a porządek te postanowił zakłócić Iron Man swoją nie lada kuszącą propozycją współpracy.
To dopiero początek czegoś nowego, ale czy na pewno lepszego? W końcu wiadomo, jaki bywa Tony Stark, a psychika Petera może nie znieś kolejnego, życiowego zawodu.~579~
Prolog, to tylko ogólny zarys tego, co Was czeka w tej książce. Tutaj Peter będzie miał wzloty, jak i upadki, połączone z ogromną dawką depresji, bólu i przykrymi wydarzeniami, których nie zabraknie.
Lubię akcję, więc troszkę jej tu będzie.
Mam również tendencję do rozpisywania się, więc zapewne jeden dzień, to będą u mnie dwa rozdziały, aczkolwiek zobaczymy jak to wyjdzie w praniu.
Dodatkowo lubię regularność, więc rozdziały będą w każdy poniedziałek około godziny 19:00 oraz każdy rozdział będzie miał ponad tysiąc słów (moja umowna w każdej książce zasada, poza tym w mniejszej ilości się nawet nie mieszczę), a reszta wyjdzie w praniu.
Mam nadzieję, że przypadnie Wam to do gustu <3
CZYTASZ
I'm so tired
Fanfiction"Wszedłem do pokoju i chwiejnym krokiem skierowałem się w stronę pożółkłego materacu, który kuł nie wiadomo czym w plecy, gdy się na nim leżało. Jak tak dalej pójdzie, to po prostu się wykończę, chociaż.. może dla świata oraz dla mnie to i lepiej? N...