5

2.1K 85 42
                                    

W dormitorium szóstorocznych Gryfonek było nadzwyczajnie spokojnie, a wcale nie było wcześnie. Ba! Wręcz przeciwnie słońce było już wysoko na niebie a po pokoju jedynie roznosiły się dźwięk ich równomiernych oddechów. Był sobota drugiego września co idealnie sprzyjało wszystkim uczniom zarówno pierwszakom, aby oswoić się z zamkiem i jego zakamarkami i starszym klasom na chwilę relaksu przed corocznym natłokiem nauki i obowiązków. Ale nawet one szóstoroczne Gryfonki a jedna z nich była panią prefekt w weekendy nie drzemały do godziny dwunastej, co z góry oznaczało, że wczorajszego wieczora poszły naprawdę późno spać a to, że obecna temu była mała libacja alkoholowa nie wiedział prawie nikt. No właśnie prawie osoby, które dziwnym trafem się o niej dowiedziały zakradały się z gracją do ich pokoju, aby następnie sprawić swoim ulubionym Gryfonkom niezbyt miłą pobudkę. Najbardziej wysportowany z nich wszystkich chłopak wyjął z tylnej kieszeni spodni różdżkę i zamachnął się nią odpowiednio uprzednio szepcząc zaklęcie.

- Aquamenti.

Lily obudziły głośne jęki zawodu swoich współlokatorek i zdecydowanie mokra koszula nocna w kolorze delikatnej lawendy. Nie do końca rozbudzona usiadła na podłodze, na której musiała zasnąć wczoraj w nocy i otumanionym wzrokiem zlustrowała pomieszczenie. Jedyne co zauważyła to czyjeś rozmazane sylwetki i głosy dochodzące do niej jak zza ściany. Chcąc pozbyc się stanu, w którym się znajdowała potrząsnęła zdecydowanie głową i przetarła rękami oczy. Wszystko wróciło do normy prócz tego, że jak najszybciej musiała wziąć prysznic i czegoś się napić. Miała wręcz pustynie w ustach.

- Tego szukasz Evans?- zapytał ją rozczochrany jak zawsze okularnik machając przed twarzą eliksirem w małej fiolce.

Bez słowa wyrwała mu z ręki flakon i odkręcając wieczko wlała sobie substancję do gardła. Cudowny specyfik na kaca zaczął działać już po chwili uczucie suchości w ustach ustało a i ona poczuła się o niebo lepiej.

- Dzięki Potter- mruknęła wycierając usta, ale jej łagodny ton głosu szybko się zmienił widząc jak chłopak lustruje jej sylwetkę do, której koszula się przylepiła ukazując jej dokładną sylwetkę.- Przestań się gapić!

I walnęła go lekko w głowę podnosząc się szybko. Chłopak również wstał uśmiechając się uroczo a zarazem niewinnie. Nawet przez chwilę nie uwierzyła w jego niewinny wyraz twarzy, był Huncwotem na Merlina oni nigdy nie byli niewinni. Z jej lewej strony usłyszała narzekanie Dorcas gdyż, z którą drażnił się Syriusz co rusz zabierając i podtykając jej pod nos eliksir jakim wcześniej uraczył ją James.

- Black, bądźże człowiekiem i dawaj ten cholerny eliksir- wycharczała zielono-blada Dorcas, która wyglądała jakby miała zaraz zwymiotować.- Bo zwymiotuję prosto na ciebie.

Ta wizja musiała wyjątkowo Blacka otrzeźwić bo natychmiast podał jej przedmiot odsuwając się trochę.

- Kto wpadł na taki durnowaty pomysł, żeby budzić nas wodą. I z tego co widzę to najwidoczniej zaklęciem aquamenti?- zapytała Lily wpatrując się w czwórkę chłopaków z jej roku.

- Ja kwiatuszku.

- No oczywiście, że ty Potter. Kto inny?- westchnęła Lily cierpiąco próbując odlepić od ciała mokre ubranie. Starała się ukryć zdziwienie tym, że chłopak potrafi rzucić zaklęcie, które w tym roku będą dopiero poznawać. Zaimponował jej i to bardzo, ale przecież nie musiał o tym wiedzieć.- I nie jestem twoim żadnych kwiatuszkiem więc przestań mnie tak nazywać.

- Jasne- mrugnął do niej prawym okiem sugerując, że ma w głębokim poważaniu jej słowa.

- Jest trochę po dwunastej więc czekamy na was w Wielkiej Sali- powiedział pogodnie Peter i z resztą Huncwotów powoli skierowali się do drzwi.

Just the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz