17

1.2K 63 9
                                    

Z głośnym westchnięciem odstawiła kolejny list na podłogę. Mcgonagall nie miała do nich serca po urodzinach Blacka i chociaż Lily niewiele pamiętała co tam się działo to nawet nie miała ochoty wyobrażać sobie wściekłości profesorki.

-Nie no ona zwariowała! Zadręczać nas jakimiś głupimi listami- narzekała Marlena gniotąc kopertę ze złością.- Czemu Flitch to zbiera?

-Marleno nie narzekaj i tak mamy lepiej niż Huncwoci- zbeształa ją Lily i z miną cierpiętnika usiadła rozmasuwując czerwone kolana.

- Mam dość, pierniczę.

- Dorcas uwierz mi jak dzisiaj tego nie skończymy to jutro tu wrócimy musimy to dzisiaj posortować.

Brunetka warknęła sfrustrowana i nie przejmując się nikim rozłożyła się na zimnych kafelkach.

- Meadowes podnieś swoje cztery litery ja nie chcę robić tego sama z Marleną.

Piętnastolatka nawet nie zareagowała jedynie zmęczonym spojrzeniem lustrowała ściany.

Nagle klamka drzwi zaczęła niebezpiecznie drgać co poderwało dziewczynę z podłogi, w napięciu całą trójką oczekiwały kto ukarze się za drewnianymi drzwiami.

- A o to i nasi wybawiciele- mruknęła Lily i przejechała ręką po twarzy.- Powiedzcie mi czy ja chcę wiedzieć jak udało wam się skończyć tak szybko czyszczenie kibli?

- Lily słonko oczywiście, że chciałbym ci powiedzieć, ale to tajemnica Huncwota- James uśmiechnął się szeroko.

- Powiedzcie, że pomożecie nam to posortować. Proszę będę dla was miła czy coś- jęknęła zrezygnowana Dorcas.

- Niech będzie mamy dzień dobroci dla zwierząt- powiedział Syriusz i wypowiedział zaklęcie dzięki, którymi wszystkie listy posortowały się w jedną schludną kupkę.

Nagle z kieszeni spodni Rogacza zaczął wydobywać się męski głos. Brwi trójki dziewczyn powędrowały zdziwione do góry.

- James czy ty..?- zapytała Marlena, ale nim dokończyła myśl jej pytanie nie miało sensu.

Czarnowłosy wyjął ze spodni lusterko.

- Rogacz, Łapa biegnijcie szybko Flitch za chwilę przyjdzie- Dorcas zajrzała Potterowi przez ramię i zobaczyła znikającą twarz Remusa.

- Macie zaczarowane lusterka? Też takie chcę.

- Może kiedyś się doczekasz Meadowes- zaśmiał się Syriusz.- Żegnamy was czas nas goni.

Resztę szlabanu przesiedziały na podłodze rozmawiając cicho. Drzwi po jakimś czasie otworzyły się ukazując profesorkę.

- Nie sądziłam, że uda wam się to dzisiaj zrobić, ale cóż proszę wasze różdżki. Za chwilę cisza nocna idźcie prosto do wieży Gryffindoru.

Dziewczęta posłusznie skinęły głowami i odbierając różdżki skierowały się do wskazanego przez opiekunkę Gryffindoru miejsca.

- Ale jestem zmęczona.

- Uwierz mi Marleno ja także.

- Lily to dopiero początek tygodnia. Nie mówicie mi nic.

- A my mamy jeszcze mnóstwo werwy- odezwał się głos za ich plecami.- Może wpadniecie do nas na mały wieczór gier?

- Chłopcy my jesteśmy zbyt zmęczone na jakiekolwiek gry- powiedziała Dorcas ziewając przeciągle.

- Dajcie spokój pogramy sobie innym razem.

Just the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz