Wbrew pozorom, przyjaciele na nowo pogodzonych dziewczyn wcale nie zostali uduszeni przez Lily, która tylko pod spokojnym głosem Mary i stalowym uściskiem Jamesa nie wydrapała im wszystkim oczu. Pierwsza połowa października zleciała w błyskawicznym tempie przy ostrzeżeniach nauczycieli o zbliżających się OWUTEM'ach, dla drużyny Gryfonów upicia się przez przegraną w meczu a naszym dwóm prefektom naczelnym na masie wspólnych patroli i wręczania szlabanów innym uczniów.
- Właściwie, to bycie prefektem naczelnym nie jest takie złe- zaczął któregoś wieczoru James kiedy przez chwilę stanęli na korytarzu podczas patrolowania zamku.- Owszem jest więcej obowiązków, nauki i tym podobnych, ale są też plusy jako chociażby ta wypasiona łazienka- westchnął rozmarzony.
- Widzę, że przestałeś się tak bać tej funkcji jak diabeł święconej wody, co?- zapytała retorycznie Lily, ale widząc jego mało inteligentną minę natychmiastowo dodała.- Takie mugolskie przysłowie oznaczające, że ktoś się czegoś przeraźliwie boi.
- Ja niczego się nie boję- prychnął Potter mierzwiąc sobie włosy, czym spowodował u Lily małe zaczerwienie na policzkach; Cholerny rozczorchraniec.
- Jasne- rudowłosa wywróciła oczami.- Poza tym miałeś dostęp do łazienki prefektów już w tamtym roku, jako kapitan drużyny Gryfonów.
- Teoretycznie tak, ale jakoś z niej nie korzystałem wciąż liczę, że skusisz się na wspólną kąpiel, Evans- rzekł mrugając do niej porozumiewawczo.
- Twoje nie doczekanie, Potter- mruknęła z rozbawieniem. Parę lat temu zapewne nachmurzyłaby się strasznie wyzywając chłopaka, ale teraz jedynie już ją bawiły.
Nagle zza zakrętu, wyłoniła się srogo wyglądająca kobieta z ciasnym kokiem na głowie i zapisanym pergaminem w ręce.
- Potter, Evans wasz patrol się już skończył za was idą teraz inni prefekci, wy zmykajcie do sypialni, i to migiem- poleciła Mcgonagall.
Kiwnęli jej głową i razem cicho dyskutując dotarli do pokoju wspólnego rozdielając się do odpowiednich dormitorii.
***
- Black, ojciec przesłał ci tą księgę?
- A jakby, że inaczej.
Grupa składająca się głównie z siódmorocznych Ślizgonów pochylała się nad tajemniczo wyglądającą księgą, którą Regulus Black przed momentem wyjął z torby. Orion miał przesłać swojemu młodszemu synowi specjalną księgę z najczarniejszymi zaklęciami, którą dostał w prezencie od samego Czarnego Pana za dobre wykonanie jakiegoś zadania.
- Podobno jest w nim instrukcja jak stworzyć horkruksa- odezwał się cicho Snape a reszta chłopców wyszczerzyła zęby w złowrogim uśmiechu.
- Jest jak najbardziej, podobno jest nawet jak wykonać eliksir przywracający młodość, ale ile w tym prawdy to się dowiemy- odparł Regulus wertując księgę.
- Drogi Merlinie, w życiu nie widziałem tak skomplikowanej receptury i trudno dostępnych składników- parksnął Mulciber zaglądając Blackowi przez ramię.
- Nie wiem czemu jestes tym tak zdziwiony Mulciber, jasnym było, że ta receptura znacznie przewyższa twoje czy moje umiejętności w ważeniu eliksirów, jedna pomyłka mogłaby kosztować nas życie- mruknął Severus.

CZYTASZ
Just the marauders
FanfictionHistoria Huncwotów jest piękna, lecz niezwykle bolesna i nieszczęśliwa. Niestety nie udało im się żyć długo, ale ich lata szkolne można zaliczyć do tych najszczęśliwszych. I tak oto jest moja interpretacja ich przygód z dwóch ostatnich lat w Hogwarc...