35

1.1K 48 43
                                        

Nawet na taką ogromną szkołę jak Hogwart plotki roznosiły się w zatrważającym tempie, a już w szczególności te pikantne. A więc wieść o tym, że Lily Evans wreszcie zgodziła się na randkę z tym Jamesem Potterem wywołała na uczniach najróżniejsze reakcje. Na przykład Anabel Catchlove zadławiła się płatkami śniadaniowymi słysząc tą nowinę od przyjaciółki, a dwa lata od nich młodszy Malcom McLaggen wpadł w znikający stopień podczas przerwy. Na samej Lily ciekawskie spojrzenia uczniów i tajemnicze szepty nie robiły zbytniego wrażenia, nie lubiła być na niczyich ustach, ale będąc dość popularna musiała jakoś to przeboleć, mimo iż odpowiadanie studentom czy jest to prawda zaczęła ją tak irytować, że kiedy kolejna dziewczyna z ich rocznika do nich podeszła z wiadomym już jej celem trzasnęła książką od transmutacji na parapet i krzykiem, który poniósł się po całym korytarzu oznajmiło, że jeśli jeszcze ktoś się jej zapyta czy umówiła się z Potterem to osobiście wydrapie tej personie oczy. Natomiast jej przyjaciółki nie posiadały się ze szczęścia, w końcu tyle na to czekały aż Evans ulegnie urokowi temu czarującego rozczochrańca.

- Wiesz, Lily dobrze się składa akurat będziemy mogli chodzić na podwójne nie ośmiojne randki!- wypaliła zadowolona Marlena kiedy wraz z dziewczynami siedziały na szerokim parapecie w czasie dłuższej przerwy.- Bo patrz ty i James, ja i Benio, Mary i Remus i oczywiście Dorcas z Syriuszem- szczebiotała dalej.- A i oczywiście Peter musi sobie  przygruchać jakąś pannicę. Prawda Dorcas?

No właśnie Dorcas i Syriusz, Syriusz i Dorcas  na ich beztroski seksualnie tryb życia trzymali się razem dość długo.
    Kiedy tylko Marlene wypowiedziała te słowa brunetka wyraźnie się zasępiła a jej oczy uciekły ku jej butom.

- Ja i Syriusz nie jesteśmy razem- westchnęła nie podnosząc wzroku.

Gryfonki wydały z siebie jednoznaczny pisk zdziwienia nateoni zasypując dziewczynę masą pytań.

- Och, uspokójcie się- warknęła w końcu Lily uciszając je. Zeskoczyła z parapetu a kiedy uniosła twarz Dorcas ku jej zdziwieniu nie nastała na nim nawet jednej łzy.- Powiedz nam wszystko dokładnie.

- Cóż- zaśmiała się nerwowo Meadowes.- Teoretycznie było to do przewidzenia, że ten związek nie wypali, ale szkoda, że nie będę mieć sylwestrowego pocałunku, no ale trudno...- ponaglający wzrok rudej mówiący aby przeszła do rzeczy zmotywował nieco Dorcas do mówienia.- Właściwe to przestało się między nami układać, zaczęliśmy się trochę kłócić i mimo podkreślałam mimo, że na balu wyglądaliśmy jakby wszystko było genialnie to nie nie było tak. Po prostu zakończyliśmy to co było jednoznacznie zgadzając się aby być przyjaciółmi.

- Ale kochałaś go?

- Ciężko stwierdzić. Zależało mi i nadal mi na nim zależy, ale to raczej nie te uczucia- dziewczyny otoczyły ją jeszcze ciaśniejszym kręgiem.- Wydaje mi się, że to tyle co miałam wam powiedzieć po prostu nie byłyśmy dla siebie stworzeni choć nie mówię że nie było fajnie- mrugnęła do nich porozumiewawczo na co się roześmiały.- Ale teraz drogie panie jeśli nie skierujemy się w stronę lochów to spóźnimy się na eliksiry a więc pani prefekt naczelna to ty miałaś nas pilnować a nie my ciebie na odwrót.

- Meadowes musimy jej to wybaczyć w końcu ona ma w głowie tylko randkę przez co wiadomo, że chodzi rozkojarzona.

- McDonald ty mendo, to nie prawda wracaj tu!

***

Randka, randka, randka randka randka randka i jeszcze raz randka tylko to jedno iście przeklęte słowo zajmowało myśli Lily. Nie miała nawet pojęcia czemu wtedy na tym cholernym szpitalnym łóżku powiedziała kluczowe tak. Po prostu widząc ten jego szatański uśmieszek nie mogła się nie zgodzić.

Just the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz