10

1.4K 70 27
                                        

Lily plotkując półgłosem z Dorcas na transmutacji zupełnie zapomniała o tym, że profesor Mcgonagall tydzień temu zebrała ich eseje o transmutacji ludzkiej i miała na tamtejszych zajęciach je oddać. Więc ze zdziwieniem spojrzała jak Mcgonagall rozdaje karty różnym uczniom i w tym jej również. Spojrzała na ocenę w górnym rogu pergaminu a na policzki wstąpił jej rumieniec wstydu. Dostała zadowalający do cholery! Ona wzorowa i wybitna uczennica dostała za do wa la ją cy. I zupełnie nie obchodziło jej, że Dorcas dostała reprymendę od nauczycielki, że napisała esej na zaledwie nędzny jej opinia najlepszej uczennicy zaczęła się niebezpiecznie chwiać. Musi znaleźć sobie dobrego korepetytora tylko kogo...

- Potter, wybitny.

Przewróciła oczami widząc jak Mcgonagall zatrzymuje się dłużej przy Jamesie składając mu pochwały. Idealny Potter, czempion Quuditcha, mistrz transmutacji, popularny, przystojny żartowniś, do którego panny lecą jak pszczoły do miodu. Najwidoczniej będzie musiała przełknąć dumę i poprosić go o korepetycje. Jeśli chciała utrzymać swoją reputację a to było zdecydowanie ważniejsze niż jej niechęć do niego.

***

Na obiedzie Lily siedziała zamyślona i wyraźnie spięta. Snape dokładnie to widział przez tyle lat przyjaźni wiedział w jakim jest nastroju przyglądając się jej zaledwie przez parę sekund. Ile on by dał, aby znów cofnąć się te parę miesięcy do tyłu do wydarzeń po SUM'ach i zacisnąć zęby znosząc odzywki tych cholernych Huncwotów a nie w złości nazwać Lily szla-. Nie nie wypowie po raz drugi tego słowa o niej. Ale przecież tym jest zapiszczał natrętny głosik w jego głowie, który zignorował i zaczął grzebać widelcem w talerzu patrząc na rudowłosą. Siedziała do niego przodem, ale nawet na niego nie spojrzała tymi wielkimi, zielonymi oczami. Zaśmiała się z wypowiedzi tej całej Dorcas, która o czymś jej opowiadała gestykulując. Snape ewidentnie nie trafił tej wywłoki od zawsze tak było, nawet jak jeszcze z Lily byli przyjaciółmi. Brunetka była zbyt wyuzdana i niepokorna, żeby być przyjaciółką Lily i często jej o tym wspominał, ale uparcie to wypierała. No i proszę są efekty tej ich przyjaźni zadaje się teraz z Huncwotami, burząc całe nastawianie jej przeciwko nim i wpajanie nienawiści. To jej zbliżenie z Blackiem działało mu na nerwy bardziej niż ktokolwiek mógł się spodziewać usłyszał nawet plotkę, że się całowali, ale nie było w tym prawdy nie wiedział. Nie raz Lily flirtowała z tym szmaciarzem i na odwrót... bardziej od niego zazdrosny był James Potter. Prychnął to się nazywa karma Potter przyjaciel wyrywał dziewczynę twoich marzeń. Zanurzając się w rozmyślaniach nie zauważył, że Black akurat się do nich przysiadł z resztą tych czubków zasłaniając mu widok na Evans. Oczywiście ten wilkołak Lupin przyszedł zaraz po nich z Marlene Mckinnon trzymając się za ręce, że ona się go nie bała no naprawdę. Cóż nie pozostało mu nic więcej jak dokończyć obiad i wyjść z Wielkiej Sali.

***

- Nie dla ciebie to jest- zirytowała się Lily kiedy Syriusz obejmując barkiem jej ramiona zabrał z jej talerza kolejną frytkę.

Wszystko od dwóch tygodni wróciło do normy przynajmniej w relacji jej i Syriusza. Dalej ze sobą żartowali, spędzali wspólnie czas i nabijali się z innych uczniów bez kręgosłupa moralnego jaki Lily miała na lekcjach i przerwach. Syriusz zaśmiał się z niej głośno porywając jeszcze jedną frytkę za co dostał od Lily w potylicę.

- Syriusz podaj mi sałatkę z koperkiem nie nie tą. Ta z marchewką po lewej, tak ta- poinstruowała Dorcas niezgrabnie chłopaka.

- Cassie to jest szczypiorek- Syriusz użył przezwiska, które sam wymyślił na czwartym roku kiedy wraz z nią wymykali się z zamku, aby spróbować zapalić mugolskiego papierosa, którego dziewczyna zwędziła ojcu.

Just the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz