25

1.2K 59 15
                                        

- Zdecydowanie za dużo razy dałam mu się pocałować- jęknęła Lily rozczesując rude pukle włosów kiedy wieczorem wraz z Mary, która u nich nocowała zorganizowały małe piżama party.

- Przesadzasz. Z resztą i tak ci się to podobało więc nie wiem czemu tak narzekasz Evans- mruknęła Dorcas nakładając na oczy ogórki.

- Za chwilę egzaminy a my skupiamy się na pierdołach- mówiła przejętym głosem Lily.- Wciąż nie jestem pewna czy dobrze je zdam.

- Lily do jasnej ciasnej uczysz się z nas najwięcej i najciężej dasz sobie radę. Nie możemy się przepracowywać więc dlatego organizujemy takie rozrywki.

Ledwo co Mary skończyła mówić do drzwi rozległo się mocne pukanie a w kolejnej sekundzie do środka wpadła czwórka Huncwotów.

- Co chcecie?- zapytała Marlena odstawiając czerwony lakier na półkę i kończąc tym malowanie paznokci Lily.

- Znowu wy?- Dorcas zdjęła ogórki z oczu i szybko zlustrowała nowo przybyłe osoby.

- Witaj najdroższa- mrugnął do niej Syriusz na co jedynie wywróciła oczami.- Słyszeliśmy, że macie imprezkę więc wpadliśmy.

- Nie będę już nawet jakim cudem znów się tu dostaliście, ale nie ma żadnej imprezki.- zakończyła ostro rudowłosa.

- Po co te nerwy najdroższa- sparodiował Syriusza James powodując parsknięcie śmiechu u wszystkich nawet dziewczyny, do której się zwracał.- A to co innego jak nie impreza?

- Nocowanie.- powiedziała Mary nakładając na twarz białą...maź?

- Jeszcze lepiej. Co to za maź na twojej twarzy?

- Żadna maź James to maseczka.

Zmarszczył śmiesznie brwi, ale już się nie odezwał.

- To co zostajemy- rzekł Remus oglądając otoczenie.

- Nie wy wychodzicie a my kontynuujemy nocowanie- wyjaśniła cierpliwie Lily i syknęła głośno kiedy Marlena bez ostrzeżenia nałożyła na jej łydkę zimny krem.- Miałaś mnie ostrzec.

Blondynka wzruszyła ramionami i nałożyła kolejną warstwę tym razem na jej udo. Zaciekawieni Huncwoci spoglądali na dziwny zabieg, który przeprowadzały dziewczyny. Było to dla nich bardzo dziwne zresztą jak wszystkie te dziwne zabiegi kosmetyczne, które tak często sobie robiły.

- Czy to są jakieś nowe tortury?- pisnął Peter kiedy Dorcas zaczęła przeprowadzać na Mary zabieg wydłużenia i odżywienia rzęs.

- Ależ Peter oczywiście, że nie- odparła Dorcas nadal nie zmieniając pozycji.- To specyfik na ładne rzęsy.

Cała czwórka zerknęła po sobie zafascynowana. A następnie z dużą uwagą zaczęli przyglądać się zabiegowi wykonywanym na Evans.

- Przestańcie się tak intensywnie na mnie patrzeć.- mruknęła Lily kiedy spojrzenia chłopaków zaczęły ją irytować.

- Evans nie moja wina, że nie jesteś taka śliczna- powiedział flirciarsko James tarmosząc swoje włosy.

Rudowłosa wywróciła oczami i powiedziała coś bardzo cicho do Marleny czego nawet ich zwierzęce zdolność nie mogły wychwycić. Blondynka zaśmiała się pod nosem i zaczęła smarować nogi Evans płynną substancją.

- Dobra Evans gładziutkie jak jedwab i nawilżone.

Lily zabrała nogi i szybko pomknęła po swoją różdżkę leżącą na łóżku.

- Evans czemu w nas celujesz?- zapytał James kiedy zwróciła ku całej czwórce magiczny patyk.

- Wyjdziecie sami czy mam wam pomóc?- zapytała z mściwym uśmieszkiem.

James pomyślał, że wyglądała wtedy niebezpiecznie, ale zarówno seksownie. Jego orzechowe oczy zleciały parę centymetrów niżej i z uwagą wpatrywały się w dekolt rudowłosej przechyliła się lekko mówiąc coś chyba do Syriusza i kiedy prawie ujrzał kawałek jej piersi został boleśnie skierowany na schody a następnie stoczył się z nich z całą resztą uderzając głową mocno o podłogę aż gwiazdy zawirowały mu przed oczami. Uniósł gwałtownie głowę czując młodości a następnie ponownie opuścił kładąc ją na podłodze.

- Ja naprawdę z tobą oszaleję Evans.

*

Dzień egzaminów przyszedł dla niektórych zdecydowanie za wcześnie . Od wczesnych godzin można było dostrzec zestresowanych uczniów nerwowo powtarzających materiał lub takich jak Huncwoci wyluzowanych, pełnych dystansu czy wręcz lekceważenia. Byli nawet tak pełni wzgardy dla egzaminów, że nawet spóźnili się na śniadanie.

- Stresik Evans?- szepnął James podkradając się do Lily kiedy stała na korytarzu i z lekkim uśmiechem przeglądała kartki podręcznika od transmutacji.

Dziewczyna podskoczyła przestraszona uderzając tym samym szczękę chłopaka, który nie zdążył się odsunąć.

- Ale z ciebie Gryfonka Evans- zakpił rozmasowując sobie brodę.

- Och, odczep się Potter- mruknęła obrażalskim tonem.

- Chodź za chwilę piszemy transmutację- powiedział i szybko pociągnął ją za rękę powodując, że wpadła na jego klatkę piersiową.

- Auć, to bolało Potter- sarknęła odsuwając się od niego co nie było takie łatwe.- Wiem przecież inaczej bym nie przeglądała podręcznika.

Zaśmiał się cicho i idąc obok niej dołączyli do swoich przyjaciół czekających pod salą.

*

- To wszystko było banalnie proste- oświadczył Syriusz kiedy późnym popołudniem całą ekipą leżeli na błoniach pod drzewem oznakowanym jako Huncwotów.

- Zgadzam się Łapo zdziwię się jak nie będę mieć przynajmniej Powyżej Oczekiwań- przyznał Potter podrzucając złotego znicza w ręce.

- A ty nadal go masz James? Myślałam, że ci się znudził- powiedziała Dorcas zerkając leniwie na chłopaka.

- Jak widać.

Nagle w oczach Syriusza błysnęły ogniki nie zwiastujące niczego dobrego. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej rzucił się na Pottera odbierając mu brutalnie znicza i biegnąc z nim jak najdalej.

- Nie bądź ciotą Potter chodź tu i go sobie weź. krzyknął Black pędząc przed siebie ile sił w nogach.

- Ty chuju!- odkrzyknął uśmiechnięty od ucha do ucha James gnając za Syriuszem.- Chłopaki!

Na słowa Jamesa Peter i Remus podnieśli głowy i po chwili cała czwórka ganiała się jakby znów miała jedenaście lat. Dorcas z Marleną i Mary śmiały się serdecznie dopingując ich co chwilę tylko Lily z głupim uśmiechem na ustach kręciła głową na ich zachowanie.

- Marleno spójrz tylko jak oni się zachowują- westchnęła zirytowana dziewczyna.- Gorzej niż dzieci.

- Wiesz co Lily.- zaczęła blondynka a następnie roześmiała się dźwięcznie, kiedy przepychający się między sobą chłopcy wylądowali w jeziorze.- Taki ich urok. Urok Huncwotów.


*

Kłębowiska pary buchnęły z lokomotywy kiedy ekspres Hogwart zatrzymał się na przystanku w Londynie. Setki dzieci i nastolatków wypadło z pociągu witając się z rodzicami i żegnając z przyjaciółmi czy znajomymi. Ośmioosobowa grupa Gryfonów wyszła z pociągu i stanęła na chwilę na peronie kończąc ostatnie rozmowy. Powoli rozchodzili się podchodząc do rodziców a sami życząc sobie wesołych wakacji. Lily kiedy zerknęła na zegar obecny na peronie dziewięć i trzy czwarte pożegnała się wylewnie z przyjaciółmi i nieco mniej z Jamesem, który rozbawiony jej zachowaniem uśmiechnął się pobłażliwie. Machając im na pożegnanie skierowała się do wyjścia z magicznego peronu do świata mugoli mając na ustach naprawdę szeroki uśmiech.

Just the maraudersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz