W porównaniu dzisiejszego dnia do sobotniego południa w męskim dormitorium Gryfonów panowało kompletne zamieszanie a nie tak jak w przypadku dziewczyn cisza i spokój. Czwórka chłopaków w pośpiechu narzucała na siebie warstwy ubrań i myła zęby. James zakładający koszulę zerknął na małą, korkową tablicę, która została najpewniej przyniesiona przez Dorcas bo wisiały na niej cztery plany chłopaków. Nie zdążyli na śniadanie a tym bardziej nie mieli czasu na wizytę w kuchni ku niezadowoleniu Petera.
- Cholera panowie, jesteśmy już spóźnieni na transmutacje. Mcgongall już pewnie rwie sobie włosy z głowy gdzie podziewają się jej ulubieni uczniowie- zaśmiał się gromko James przerzucając przez ramię krawat w kolorach jego domu a jego przyjaciele mu zawtórowali.
Lily starannie zapisywała słowa Mcgonagall na pergaminie. Był jej to szósty rok i niby mogła sobie odpocząć, ale obowiązki prefekta i pilnej uczennicy miały swoje wady. Dziewczyna westchnęła i kolejny raz przetarła oczy. Dzisiejsza pobudka nie była tak nieprzyjemna jak w sobotę, ale trudno było przestawić się z wstawania o późnych porach na pobudki o siódmej. Zanotowała kolejne zdanie wypowiedzenie przez profesorkę aż nagle drzwi od sali otworzyły się a przez nie wparowała grupa czterech nastolatków z jej roku. Huncwoci no bo kto inny miał czelność wchodzić do sali w tak butnym stylu.
- Kwadrans studencki!- zawołał a za nim weszła cała zgraja.
- Przepraszamy za spóźnienie!- mruknął Lupin siadając gdzieś z tyłu sali wraz z Peterem.
- Potter, Black, Lupin i Pettegriw! Odejmuję wam 20 punktów za spóźnienie i minus dziesięć punktów za niekompletny ubiór Pottera i Blacka.
Zaskrzeczała nauczycielka przerywając swój wykład na co oni nie zwrócili już uwagi rozsiadając się na krzesłach w różnych częściach sali.
- O nie wypad Potter!- jęknęła Lily kiedy rozczochraniec się do niej przysiadł. Niestety siedziała sama bo Dorcas postanowiła przyjść dopiero na 2 lekcję a Marlena usiadła z koleżanką z Ravenclawu.
- Evans wyluzuj się przecież nie zacznę cię napastować- szepnął James i postawił na ławce swoją torbę.
- Znając ciebie wątpię. Nie umiesz przytrzymać łap przy sobie chociaż przez pięć minut!-wykrzyknęła szeptem i kopnęła go w piszczel kiedy tylko poczuła jego rękę na swoim udzie.
Potter jęknął skrzywiając się z bólu na co Syriusz, który obserwował z tylnej ławki całe przedstawienie nie mógł się powstrzymać i parsknął głośno śmiechem. Uczniowie siedzący obok rzucili mu zirytowane spojrzenia jak na wychowanków domu kruka przystało a sama profesorka podeszła do niego.
- Coś się stało panie Black?
- Nic a nic pani profesor przysięgam.
- W takim razie proszę odpowiedzieć mi na pytanie o czym wcześniej mówiłam?
- Eee o... - zaczął się jąkać a następnie wyglądał jakby go olśniło.- O tym, że mamy przećwiczyć zamianę ślimaka w pierścionek!
- Dobrze panie Black zapraszam do mojego biurka, aby pokazać klasie jak to zrobić. Skoro pozwolił sobie pan na śmiechy to liczę, że pan to już opanował.
Syriusz z uśmiechem na twarzy podszedł do biurka i wymamrotał zaklęcie a następnie zamiast ślimaka wszyscy mogli zobaczyć srebrny pierścionek.
- Brawo panie Black 10 punktów dla Gryffindoru.
- Evans... - Lily usłyszała szept Pottera tuż przy swoim uchu. Zignorowała go i dalej ćwiczyła przemianę ślimaka w pierścionek.
- Evans... Evans... Evans... Evans... Ev-

CZYTASZ
Just the marauders
FanfictionHistoria Huncwotów jest piękna, lecz niezwykle bolesna i nieszczęśliwa. Niestety nie udało im się żyć długo, ale ich lata szkolne można zaliczyć do tych najszczęśliwszych. I tak oto jest moja interpretacja ich przygód z dwóch ostatnich lat w Hogwarc...