Trochę żałowałem, że następny piątek również przepadł mnie i Iris, bo zdecydowanie zastanawiałem się nad tym, co będzie dalej. Ten gest był głupi, nie powinniśmy tak robić, zwłaszcza ja, bo nie mam nastu lat i powinienem umieć zapanować nad własnymi emocjami. Mimo wszystko temat umarł śmiercią naturalną. Nie rozmawiałem o tym z chłopakami, chociaż Calum zauważył, że z chwili na chwilę, podczas trwania nocy filmowej, stałem się jakiś inny. Ale uznał, że nie będzie pytał, tym samym ja nie siliłem się na wytłumaczenia.
Podczas lekcji zachowywaliśmy z Iris pokerowe twarze. Nie chcąc zburzyć stabilnego milczenia, nie zagadywałem jej, nawet w nią nie zaczepiałem, a nastolatka nie wyrywała się do odpowiedzi. Chodziła mocno zamyślona, odpychała od siebie ewidentnie Szmatta, co właściwie jest pozytywną rzeczą, mimo wszystko ja sam zacząłem się frustrować, bo nie miałem kompletnie żadnego pomysłu na to, jak nasz problem rozwiązać.
Jadąc na wycieczkę z Emmą obok siebie, byłem całkowicie w innym świecie. Kobieta próbowała mnie zagadywać, ale szczerze mówiąc, o ile początkowo mieliśmy tematy do rozmowy, tak później one całkiem się nam wyczerpały, skoro powierzchownie się poznaliśmy i okazało się, że mało mamy wspólnych zainteresowań. To nie tak, że się do niej zniechęciłem, bo przecież mógłbym mieć w pani Smith koleżankę, albo nawet przyjaciółkę, więc nie planowałem całkiem odciąć się od niej. Zwyczajnie w tej relacji nie czułem żadnej kompatybilności między nami, a co więcej – czasem miałem wrażenie, że ona dalej próbuje udawać, że jesteśmy czymś więcej, niż kolegami z pracy, bo zwyczajnie się jej podobam.
Całą drogę autobusem spędziłem słuchając podcastów, podczas gdy Emma patrzyła na mnie zmartwiona, bo żeby się odrobinę odciąć, powiedziałem jej, że mam chorobę lokomocyjną i najlepiej będzie, jeśli zasnę. Oczywiście to zmyśliłem, z nadzieją, że ona powie „okej" i zajmie się sobą, ale co jakiś czas pytała czy wszystko w porządku, więc nabrałem poczucia winy.
Byłem pewny, że jeśli dalej tak pójdzie, to jednak całkiem zrezygnuję z jeżdżenia na wycieczki, bo albo Calum weźmie sobie do serca uzupełnianie dziennika, albo nigdy nie zaliczymy swojej męskiej nocy w domku letniskowym, za który nie musieliśmy zapłacić.
Koniec końców dotarliśmy na miejsce, a Emma zaczęła rozdawać klucze, tłumaczyć zasady, informować o ewentualnych zagrożeniach, podczas gdy ja odpaliłem papierosa, podobnie jak wtedy z panią Beatrice, bo potrzebowałem tego po długich godzinach w zagrzybiałym, śmierdzącym środku transportu. Chciałem aby weekend minął nam szybko, sprawnie i bez większych komplikacji. Jednak jak już dobrze wiecie, Iris Martin potrafi zburzyć każdy mój plan, bo gdy widziałem jej nienawistny wzrok w stronę nauczycielki chemii, coś czułem, że sytuacja się jeszcze raz tak bardzo pokomplikuje.
- Wszystko zrozumiałe, gamonie? Zróbmy to tak, żeby nikt nie umarł – zwróciłem się do uczniów.
- Zobaczymy co da się zrobić – powiedziała Iris, mając zdecydowanie na myśli swoją ulubioną pedagożkę.
- Wierzę w was, bo jeśli nie, to wyciągniemy konsekwencje i obniżymy zachowanie komu trzeba. Luke, musisz teraz palić? – Emma zamrugała do mnie pięknie, z myślą, że dla niej na pewno zgaszę tego papierosa. Iris aż przewróciła oczami na ten cyrk.
- Nie paliłem od czterech godzin, wbrew pozorom to ważne – odparłem, robiąc znaczącą minę. – I spokojnie, będzie fajnie, jakby coś się działo, to wiecie gdzie nas szukać, Martin masz mój numer telefonu, więc gdyby coś się wydarzyło, dzwoń.
- Po co panu numer mojej dziewczyny? – Patrząc na Matta czasem miałem wrażenie, że on zupełnie wyłącza swoje funkcje witalne. Gdy temat nie dotyczył jego, Iris, czegoś co można wyśmiać, albo piłki nożnej, stał bez ruchu, z miną jakby w jego głowie grała muzyka z trybu budowania w simsach, a kiedy w dyskusji pojawiała się jedna z nadmienionych wcześniej rzeczy, transmutował w savage spongeboba.
CZYTASZ
american novel {hemmings} ✓
Fanfiction"Patrząc na rodziców Iris Martin, jako nauczyciel, albo raczej jako człowiek, uświadomiłem sobie parę prostych faktów dotyczących życia. Po pierwsze - biedna cheerleaderka. Po drugie - pieniądze zdecydowanie piorą mózgi bardziej niż gry wideo. Po tr...