25. Osioł ze Shreka

5.6K 399 179
                                    

Seks jest tematem tabu wciąż dla wielu ludzi i chociaż według Freuda chociażby, to do niego sprowadzony jest ludzki byt, nieustannie wmawia się nam, że o seksie właśnie, powinniśmy rozmawiać szeptem.

W całej kreacji Iris Martin, jako jednostki, szczególnie zajawiała mnie jej seksualność, chociaż może lepiej zabrzmiałoby stwierdzenie „sensualność", bowiem na pierwszy rzut oka, dziewczyna zdawała się być kompletnie oswojona z tym zagadnieniem. Potrafiła prowadzić o nim dyskusję, potrafiła wykorzystać swoje walory, by mnie podniecić, potrafiła kompletnie mnie zwodzić, by koniec końców rozregulowywać się do tego stopnia, iż nie miałem pojęcia, czy w ogóle powinienem wykonywać jakiś krok.

Przechodziliśmy przez small-talk związany ze współżyciem, żartowaliśmy o tym, dotykaliśmy się, bardzo czule i namiętnie, czasem nawet zbyt namiętnie i widziałem po nastolatce, że wręcz kipi z podniecenia, a ona definitywnie mogła poczuć, że jeszcze moment i wybuchnę, ale to kończyło się... Niczym.

Może przesadzam. Nie niczym, kończyło się zaprzestaniem na przytulaniu, albo ocieraniem się o siebie, jakbyśmy naprawdę oboje mieli po dwanaście lat i odkrywali dodatkowe, utajnione funkcje swoich ciał.

Powiedziałem Calumowi prawdę odnośnie swojej nowej, albo raczej odnośnie swojej odnowionej pasji, jaką stała się masturbacja. Wcześniej nie miałem żadnych problemów z popędem. Nie myślałem non stop tylko o jednym, ale od momentu, gdy zakończyłem swoje klubowe podboje, a moja relacja z Iris nabrała rumieńców - poległem i znów potrafiłem spędzać wieczór lecąc pamięciówkę, brzydko mówiąc.

Piątki zamiast czasem nauki, stały się dla nas czasem okazywania sobie nawzajem emocji i wiedziałem, że trzeba jak najprędzej ukrucić tę praktykę, bo mimo wszystko, zamierzałem wywiązać się ze swoich obowiązków, poza tym chciałem, by moja dziewczyna dobrze napisała egzamin z przedmiotu, którego uczyłem.

Jednakże wraz z kolejnym weekendem, gdy tylko przyszła, a ja zamierzałem stanąć twardo na ziemi, mówiąc że nie będzie miziania, póki nie przerobimy materiału, ona dotknęła mnie tak, że coś innego stanęło twardo, jeśli wiecie o czym mówię, bo przecież cofam się w rozwoju i nie mam żadnego panowania nad swoimi popędami pierwotnymi.

Przewróciłem oczami teatralnie, gdy Iris pocałowała mnie w szyję, zarzucając ramiona na moje barki. Położyłem dłonie w jej tali, zamykając drzwi wejściowe nogą. Petunia podbiegła, by się przywitać, jednak dziewczynę najwidoczniej interesowało przede wszystkim całowanie. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy położyła dłoń na moim policzku, spojrzałem jej prosto w oczy ze złośliwym uśmieszkiem, a w momencie złączenia się naszych ust, uniosłem ją wyżej, kładąc dłonie pod jej pośladkami. Oplotła mnie nogami w pasie, pisnąwszy wcześniej.

- Cześć, skarbie - wymruczałem przez pocałunki. - Jak ci minął dzień? - Naparłem na ścianę, czując jak Iris zaczyna masować moje ramię dłonią, przy okazji schodząc wargami na moją linię żuchwy.

- Myślałam, że się na ciebie rzucę już w szkole, mogę zakazać ci noszenia tej koszuli?

- Oho, wchodzimy na cienki lód. - Posadziłem Iris na komodzie w przedsionku, ściskając dłonią jej udo. - A ja mogę zakazać ci paradowania w krótkich spódniczkach?

- Nie, ale nie obrażę się, jak dostanę klapsa w tej krótkiej spódniczce.

Przygryzłem wargę w lekkim uśmiechu. Znów odrobinę ją uniosłem i zamiast uderzyć pośladek Iris, ścisnąłem go w dłoni, więc cicho jęknęła.

- Naciesz się tym - wyszeptałem do jej ucha. - Reszta po nauce.

Zostawiłem niezadowoloną Iris na tej komodzie, odchodząc od niej, prosto w kierunku kanapy, przy której leżało już parę książek, przygotowanych do powtarzania materiału.

american novel {hemmings} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz