29. Piękna satyra

4.9K 385 239
                                    

Koniecznie przeczytajcie notkę pod rozdziałem!

Jeżeli wydawało mi się, że widziałem Iris prawdziwie zestresowaną przed studniówką, to w rzeczy samej, wydawało mi się. Realny nerw i nieprzerwaną panikę, dostrzegłem dopiero kiedy wybiła godzina pierwszego egzaminu, z całej serii tych, które miała do napisania. Powiedziałoby się, jakim cudem, najlepsza uczennica w szkole, nie jest pewna swojej wiedzy? Skoro na niej opiera całe ufanie we własną wartość. Ale jak to sama uzasadniła: „gdybym się nie uczyła, to bym miała to gdzieś, a że się przygotowywałam, wszystko teraz zależy od pytań".

I może coś w tym było? Skoro jej zależało, skoro poświęciła multum czasu, praktycznie całą swoją młodość, by papierek zaważył nad jej losem, miała pełne prawo do tego, by wręcz dygotać z emocji.

Nie przypominam sobie, bym ja tak przeżywał egzaminy. No może matematykę, bo przez cały czas pisania wyobrażałem sobie, że moja mama stoi nade mną, chucha mi na kark i powtarza: „przecież się tego uczyliśmy". Ciekawe czy Iris wyobrażała sobie tak mnie. Dość demoniczna wizja wszechświata.

Żeby było śmieszniej, sam poczułem odrobinę niepewności, kiedy nadszedł czas na arkusz z angielskiego. Wówczas dyrektor zmierzający do zajęcia swojego miejsca w komisji, minął mnie na korytarzu i zrobił znaczącą minę, która miała oznaczać najpewniej tyle, że teraz dowie się na ile jestem dobrym nauczycielem.

Śmieszna sprawa, ale nas, nauczycieli naprawdę mocno rozlicza się z wyników egzaminów. Każda szkoła dąży do tego, by mieć niezłe noty na tle innych placówek, dlatego jeśli kiedykolwiek, którykolwiek z nauczycieli straszył was, że nie dopuści was do pisania egzaminu, to pamiętajcie, że nie może tego zrobić, bo to wy kierujecie podanie, a on zwyczajnie nie podaje wam informacji o tym, bo woli was zastraszyć, niż później samemu oberwać za niskie procenty.

Prawdę mówiąc w pierwszych miesiącach nauczenia chciałem zastosować tę taktykę na Iris, ale spójrzmy prawdzie w oczy, ponad wszelką wątpliwość wiedziała, że jedyne co mogę zrobić, by ją powstrzymać, to nie zdać nastolatki z przedmiotu.

Aktualnie siedziałem w kantorku Caluma, obgryzając paznokcie, bo trzymałem za nią kciuki jak cholera. Zacząłem się zastanawiać, czego nie przerobiliśmy, czy o czymś zapomniałem, czy Scott strzeli stówkę i uratuje dzień...

Fantazjowałem o zerknięciu na arkusz, którego nie mogłem jeszcze dostać w ręce, a Hood śmiał się ze mnie, że jestem bardziej zaangażowany, niż we własną maturę.

Kiedy uczniowie zaczęli wychodzić z sali, czekałem na nich oparty o ścianę, mierząc te wraki człowieka spod uniesionej brwi. Szmatt pokazał mi środkowy palec, a że właściwie nie był już moim uczniem, sprawdzając czy nie stoję pod kamerą, uśmiechnąłem się złośliwie i pokazałem mu dwa środkowe palce. Ashton podchodząc do mnie, jęknął ze zrezygnowaniem, bo był świadkiem mojej wymiany niemego "spierdalaj" z futbolistą.

- Będę miała sto procent, pisałam wypracowanie o cierpieniu. – Alternatywka wręcz zmaterializowała się z mojej drugiej strony. Rzeczywiście miała kolczyki w sutkach, bo przyszła w czarnej, obcisłej sukience i nie ubrała stanika, ale obróciłem wzrok, by tam nie patrzeć. – Strzeliłam taki opis, że egzaminator da mi maksa tylko po to, by dalej nie czytać o rozkładających się ciałach.

- Co było? Jaki był dokładnie temat? – Pochyliłem się trochę nad nią, by nie robić zamieszania na korytarzu.

- Coś z cierpieniem, doczytałam tylko to.

- Spokojnie, Luke, naprawdę nie masz się czym martwić. – Irwin zrobił znaczącą minę. – Będzie mi brakować naszej terapii, Britney. – Zwrócił się do niej i to smutne, ale dopiero wtedy przypomniałem sobie, że ona naprawdę ma na imię Britney. To dość ironiczne.

american novel {hemmings} ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz