Dyktafon

2.1K 181 31
                                    

Było wcześnie rano. Levi spał jeszcze smacznie. Nie spodziewał się dzisiejszej, tak wczesnej pobudki. Męczył się z nim kolejne kilka godzin...

- Wstawaj gówniarzu! - pociągnął go za włosy, na co Levi odpowiedział stęknięciem z bólu. Od razu się wybudził podnosząc do siadu. Bał się Erwina... - Jak ja Cię nieznoszę... Mam dość takich ludzi... Zapatrzeni w siebie, myślą że wszystko im wolno i że cały świat należy tylko do nich! A no tak, zapomniałem... Ty tylko takie wrażenie sprawiasz, kiedy tak naprawdę jesteś miękką kluską i bardzo prosto Cię skrzywdzić

- Przestań... - powiedział cicho i niekontrolowanie. Samo wyszło to z jego ust. Dostał z otwartej dłoni w policzek.

- Mówiłeś, że nie wolno pokazywać, że można Cię skrzywdzić, pamiętasz? - ścisnął jego twarz trzymając go za podbródek. - Ale kiedy mnie widzisz to się przede mną płaszczysz - cały czas mówił do niego używając tonu Alfy. Od pierwszego dnia w szpitalu, każde słowo wypowiadał tym tonem.

Levi bardzo się przez to męczył. Jego Omega, jak i ona sam, cierpiała od ciągłego pociągania za sznurki. To nie tylko męczyło ale i bolało...

Erwin nie miał zamiaru dać Levi'owi nic do jedzenia. Cokolwiek czarnowłosy dostał, Erwin albo to zjadał albo oddawał, każąc uprzednio Levi'owi kłamać, że naprawdę nie ma apetytu lub że tego nie lubi. Omega był naprawdę bardzo głodny, a na dodatek cholernie zmęczony przez to co robił mu Erwin.

- Posłuchaj mnie gnoju... -  zaczął go podduszać. - Nie żartowałem... Kiedy skończysz osiemnaście lat, a do tego już nie dużo brakuje, oficjalnie staniesz się moją prywatną zabawką... Miranako na to przystała, sporo za Ciebie zapłaciłem...

- Mi... Mira... Nako... Nie... Ma do mnie... Żadnych... Praw... - wydukał tracąc kontakt ze światem. Blondyn puścił go I nasilił swój zapach. Levi teraz nie dusił się przez brak tlenu, a przez ten okropny zapach, który właśnie z tlenem się mieszał.

Eren wszedł do pomieszczenia.

- Tak wygląda opieka psychologiczna? - zapytał brunet mając plecak na ramieniu. - Nie wydaje mi się...

- Nie możesz podważać moich kompetencji - rzucił blondyn. - Każdy ma swoje metody leczenia... Levi, jeśli czegoś będziesz potrzebować to mów - wyszedł zamykając za sobą drzwi.

Eren znowu otworzył okno i usiadł na krześle obok łóżka Levi'a. Wyciągnął z torby zeszyty i swój szkicownik.

- Levi... Czy on ci coś robi? - zwrócił uwagę na jego zaczerwienioną szyję.

- Nie... - odparł. Zapach Erena był wręcz kojący po tym co musiał wąchać przez kilka godzin. Sięgnął do szuflady po batonik i zaczął go jeść. W końcu mógł cokolwiek przekąsić.

- Nie wydaje mi się Levi... Dlaczego masz czerwoną szyję?... - zapytał.

- Nie wiem... - rzucił. - Nic mi się tu nie dzieje... Erwin to dobry psycholog...

,, A więc tak ma na imię..." pomyślał po czym odsunął lekko szafkę w stronę kozetki. Wziął swój telefon. Levi patrzył na niego zaskoczony. Dyktafon nagrał kilkanaście godzin z czego większość to była noc. Przewinął nagranie do odpowiedniego momentu i je przyspieszył Eren usłyszał co tu się działo, kiedy go nie było, a krew zagotowała mu się w żyłach.

Czarnowłosy nawet nie skończył jeść, a już odłożył słodycz na bok. Przyłożył dłoń do ust i zaczął cicho płakać.

- Levi... O co chodzi?... - odłożył telefon. - Powiedz mi co się dzieje... Pomogę Ci... Nie mogę pozwolić, żeby ten potwór Cię tak traktował... Kim jest Erwin? Dlaczego ci to robi? Kim jest ta cała Miranako? Dlaczego Cię... wykupił?...

*
*
*

Tak jak obiecałam :33

Codziennie po jednym rozdziale :3

Zabawa [Ereri Omegaverse] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz