Treningi

1.3K 120 32
                                    

Levi opowiedział Erenowi dokładnie co działo się po dotknięciu kryształu. Eren nie mógł uwierzyć przez chwilę w to co słyszy. Tak samo opowiedział Levi'owi o tym, co robił gdy ten zemdlał.

Doszli do wniosku, że gdyby nie pomoc Erena, najprawdopodobniej Levi'a by teraz tu nie było.

- Eren, muszę ćwiczyć swoją moc... Chce pomóc rodzinie, nie mogę pozwolić na to, żeby coś im się stało...

- Wiem Levi... Nie mogę pomóc w jakiś konkretny sposób, więc pomogę inaczej... -położył mu dłonie na ramionach. - Trenuj na mnie! Z chęcią po raz kolejny zostanę tatą

- ... Idiota... - powiedział, po czym przewrócił oczami. - Doceniam to, że chcesz nam pomóc... I skorzystam z tej pomocy. Dziękuję Eren, wiele dla nas robisz i uwierz nam, ja i mama jesteśmy ci naprawdę wdzięczni

- Naprawdę to drobnostka - uśmiechnął się. - Czego się nie robi, dla osób, które się kocha?

- Bez wzajemności - wystawił mu język. Wziął do ręki piękny kryształ. - Dzięki temu, że wygrałem z zaklęciem Bronyi, kryształ służy do przemieszczania się między Ziemią, a Krajem...

- Niesamowite... Jednak mimo wszystko ja bym się bał brać to do ręki po tym co się stało...

- Boidupa - rzucił.

- Oj no... To źle, że martwię się o osobę, na której mi zależy? -pocałował go w czoło.

- Oi, bez takich mi tutaj - odsunął się.

***

Levi przez następny miesiąc ciężko trenował, aby zapanować nad swoją mocą. Oczywiście mógł to robić tylko kiedy spał, jednak robił wielkie postępy z dnia na dzień. Eren był bardzo zadowolony tymi ćwiczeniami Levi'a. Przez ten miesiąc miał naprawdę cudowne sny. Spełniały się w nich każde jego fantazję, oczywiście nie stosunku.

Kuchel nie była w stanie trenować, ponieważ nie mogła ciągle cofać czasu, to nie było by normalne. 

W końcu nadszedł czas, kiedy musieli wyruszyć do Kraju. Cała trójka nie była na to kompletnie gotowa. Levi i Kuchel nie mogli wrócić, a wracając łamali zakaz i zasady Kraju, co nie raz kończyło się śmiercią Magika.

- Gotowi? - zapytał czarnowłosy młodszy Omega trzymając kryształ. Spojrzał na mamę. Omega przytaknęła. Następnie spojrzał na Erena, który nie wyglądał na pewnego siebie. - A Ty?

- Przeżyje? - zapytał.

- Cykor... - rzucił. - No nic... Pora się przenieść... I w końcu wrócić...

Kryształ rozbłysł oślepiającym światłem, a zaraz po tym pojawiło się dziwne uczucie, mdłości. Przenoszenie się było nieprzyjemne dla kogoś, kto dawno tego nie robił, a gdzie dopiero kiedy nigdy się tego nie robiło.

Eren przez te kilka sekund miał wrażenie, że umiera. Jeszcze nigdy nie czuł się tak źle... Kręciło mu się w głowie, w żołądku miał istną karuzele, przed oczami tak jasno, że otworzenie oczu mogło grozić oślepieniem. Dodatkowo pojawiło się drętwienie nóg i rąk. Do mdłości dołączyło mrowienie podbrzusza i dziwny niepokój. To były najcięższe dwie sekundy w życiu Erena...

- Eren - poklepał go po policzku. - Już jesteśmy na miejscu, nie bój się, możesz otworzyć oczy, nie umarłeś

Zielonooki otworzył oczy i zobaczył przed sobą Levi'a. Uśmiechnął się lekko i odetchnął z ulgą.

- Gdybyś mnie pocałował to byłbym pewien, że umarłem - powiedział.

- Dlaczego? - zapytał młodszy Omega.

- Bo podobno w niebie marzenia się spełniają - odparł z uśmiechem i małym rumieńcem na policzkach.

- Idiota z Ciebie... Lepiej skup się na tym, co jest naprawdę teraz ważne... - powiedział po czym spojrzał przed siebie. - Witaj w Kraju, Eren...

*
*
*

Wybaczycie mi ten brak rozdziałów?
😭😭🥺🥺🥺😢

Myślałam, że jak będzie wolne to będę leżeć i pachnieć, pisać rozdziały... A zamiast tego sprzątam i pomagam...

Zabawa [Ereri Omegaverse] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz