Ból...

2.6K 186 47
                                    

Levi z samego rana dostał przykrą wiadomość od wujka Kenny'ego. Tak jak czarnowłosy podejrzewał... Ktoś ich przyłapał i poszedł od razu nakablować, że spotkali się z czarnowłosym.

Zrobiło mu się przykro. Miał nadzieję, że nic nie zepsuje mu tego dnia bardziej. Jednak nie mógło być tak pięknie i kolorowo. Nagle zadzwonił jego telefon. Był to numer, którego nie znał. Odebrał, jednak od razu rozpoznał ten głos...

- Czego chcesz?... - zapytał.

- Bądź dla mnie milszy - powiedziała Omega. Było słychać, że gdzieś idzie. - W końcu mogę twoje życie zniszczyć jeszcze bardziej

- Co?... Co masz na myśli?...

- No wiesz, twój wujek i kuzyn już odpowiedzieli za złamanie zakazu... A kogo to zasługa? Moja i moich szpiegów, wszystko przebiegło tak jak sobie zaplanowałam... Zawsze dostaje tego czego chce i jak chcesz wiedzieć znowu będę mieć to co sobie upatrzyłam - zaśmiała się.

- Czego ty chcesz!? - krzyknął nie wiedząc co ma robić.

- Idę do Twojego tatusia kochanego - oznajmiła dumnie. - Biedaczyna płaci na Ciebie i tą starą wywłokę

- Nie masz prawa tak mówić o mojej mamie!! - krzyknął, że aż zabolało go gardło.

- Spokojnie, za niedługo zapomni o waszej dwójce... Zostanę nową i lepszą żoną Twojego ojca, a wtedy przestanie przysyłać wam pieniądze i ja o to zadbam... - znowu zaczęła się śmiać, a po policzkach czarnowłosej omegi spłynęły łzy. - Ale spokojnie, nie martw się, dobrze wykorzystam jego pieniądze i szybko sprawię, że całkowicie o tobie zapomni... W końcu szkoda marnować tak przystojnej Alfy... A wiesz co? Nie zależy mi na nim, po prostu chce się ustawić

- ... Nie waż się... Krzywdzić mojego tatę... Nie masz prawa się do niego zbliżyć... Nie możesz! - powiedział łamiącym się głosem.

- A i jeszcze jedno, ja już zadbam o to, żebyście nigdy nie wrócili - znowu zaczęła się śmiać, po czym się rozłączyła.

Levi wybuchł płaczem. Zaczął rzucać po pokoju pościelą, książkami i innymi rzeczami, które nie są szklane bądź drogie. W końcu usiadł na podłodze załamany. Nie radził sobie... Nie był psychicznie przygotowany na tyle porażek... Nie był psychicznie przygotowany do rozpadu rodziny. Wszystko go przerosło...

***

Eren postanowił, że pójdzie zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak też zrobił. Wyszedł na spacer. Słońce zbliżało się ku zachodowi. Jego myśli ciągle krążyły wokół Levi'a. W pewnym momencie usłyszał straż pożarną, policję i karetkę, którzy jechali na sygnałach i go minęli. Pomyślał, że pewnie był jakiś wypadek drogowy. Zauważył, że zatrzymali się przy jakimś wysokim budynku.

,, ciekawe co się dzieje" pomyślał po czym podszedł do pewnej pani.

- Przepraszam, co tam się stało?  - zapytał pokazując na funkcjonariuszy palcem.

- Jakiś chłopak chce popełnić samobójstwo... - przyznała wyraźnie zmartwiona.

Eren pobiegł tam najszybciej jak mógł. Spojrzał w górę i dostrzegł Levi'a... Jego serce jeszcze nigdy tak nie biło. Jeszcze nigdy nie czuł takiego paraliżu ciała... W jednej sekundzie mógł stracić wszystko...

Otrząsnął się i pobiegł schodami na górę. Nie pomogły ostrzeżenie policjantów, strażaków, ratowników medycznych czy nawet psychologa. Biegł przed siebie na górę, nawet powstrzymywanie go siłą nie przyniosło rezultatu. Dobiegł na dach, gdzie był czarnowłosy Omega...

Stał za barierką... Na skraju budynku. Ledwo połowa stóp mieściła się na wolnej przestrzeni... Eren jeszcze nigdy nie czuł się tak jak teraz... Nigdy nie czuł takiego strachu...

*
*
*

Taki polsacik :3

Zabawa [Ereri Omegaverse] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz