Dźwięk obijającego się lodu o ścianki kryształowej szklanki ma w sobie coś kojącego. Zwłaszcza, kiedy w środku poza lodem znajduje się whisky najlepszego gatunku, za oknem sypie śnieg, a w kominku strzela wesoło ogień. Fotel wtapiał go w siebie, otulając poduszkami i miękkością koca. Sięgające za łopatki włosy spiął klamrą, aby nie opadały mu do oczu, gdy siedział pochylony nad kartą pacjenta. Uwielbiał te chwile.
Za jego plecami rozległy się ciche kroki, po czym męskie dłonie oparły się o jego ramiona, a burza czarnych włosów przysłoniła mu widok, kiedy kochanek chciał pocałować go w policzek. Draco odgonił go niechętnie. Woń szamponu i żelu wdarła się w jego azyl palonego drewna i alkoholu. Chłopak zmarszczył brwi.
- Czemu mnie nie pocałujesz? - zapytał.
- Powinieneś już iść. - odpowiedział blondyn, nie zaszczycając chłopaka wzrokiem.
- Wyganiasz mnie? Przecież przed chwilą jeszcze uprawialiśmy seks i było dobrze.
Draco westchnął w duszy. Czemu niektórzy z nich są tacy trudni i musi się z nimi potem męczyć? Dlaczego niektórzy wiedzą gdzie ich miejsce i po seksie bez słowa się ulatniają, a nie którym trzeba wysyłać specjalne zaproszenie do wypierdalania z domu?
Obrócił się w stronę nieznajomego. Był w jego typie, ale to nie było zaskoczeniem. Skoro już miał z kimś sypiać to nie wybierał byle kogo. Niższy, ale nie karzełek. Drobny jednak z zarysowanymi mięśniami, a nie wychudzony szkielet. Ciemne włosy były jedną wielką nieokiełznaną burzą. Perfekcyjny w każdym calu. Odzwierciedlenie fantazji erotycznych, a mimo to, nie wie jak się zachować.
- Poznaliśmy się sześć godzin temu. I tak jesteś w moim życiu o godzinę za długo. - warknął. - Nawet nie wiem jak masz na imię i...
- Luc...
- Nie obchodzi mnie to. - przerwał mu Draco, a do chłopaka wreszcie dotarło, że nie jest mile widziany. Obrzucając Malfoy'a wyzwiskami ruszył w stronę wyjścia z salonu. Kilka minut później rozległ się huk frontowych drzwi, a uzdrowiciel znów mógł wrócić do spokojnego przeglądania akt pacjentów.
Na czym skończył? A tak... mała Weasley. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie czuł sympatię do kogokolwiek z tej rodziny, ale Roxanne była naprawdę słodkim berbeciem. Miała zaledwie cztery tygodnie i pewnie to było główną przyczyną, dlaczego ją lubił – po prostu nie zdążyła go wkurwić. Napisał długopisem notatkę, aby przy kolejnej wizycie dać dziewczynce eliksir odpornościowy i odłożył jej akta na bok.
Jego wzrok spoczął na sekundę na długopisie. Jakie to dziwne, że od momentu jak poszedł do Wyższej Szkoły Medyków, zaczął korzystać z tak wielu rzeczy wymyślonych przez mugoli. Kiedyś pewnie by nie spojrzał na tak błahą rzecz jak długopis, a teraz nie wyobrażał sobie bez niego życia. W pracy, owszem pisał piórem, aby inni się z niego nie śmiali, ale w domu w każdym kącie można było znaleźć ten kawałek plastiku wypełniony tuszem. Oszczędzał czas i nie musiał biegać po pokojach w poszukiwaniu atramentu. Idealny wynalazek.
Podobnie jak whisky. Magiczna Ognista smakowała jak pieprzowy eliksir na przeziębienie. Te, jakie kupował w londyńskim sklepie były wyśmienite. Nie wiedział na czym polegała magia smaku tego trunku, ale gdyby nie narzucona sobie dyscyplina, to codziennie byłby na kacu. To samo miał z winem. Czerwone go odrzucało, powodując ciężkość na żołądku, ale już białe czy różowe... bajka. Mugole mimo swojej głupoty, potrafili zrobić kilka rzeczy dobrze.
Jakby się nad tym zastanowić to poza długopisami i alkoholami było jeszcze kilka rzeczy z mugolskiego świata, w których się zakochał. Ubrania należały do tej grupy. O wiele wygodniejsze było chodzenie w bawełnianych koszulach i jeansach niż w czarodziejskich szatach. Kolejnym ważnym elementem jego dorosłego życia była kawa z niewielkiej kawiarni oddalonej kilka przecznic od Dziurawego Kotła i przede wszystkim kochanki, które po kilku uśmiechach kleiły się do niego oraz faceci, równie chętni co i kobiety.
CZYTASZ
Amantes medicus #Drarry✅
FanfictionLord Voldemort nie żyje, Hogwart wrócił do funkcjonowania, a świat czarodziei może odetchnąć. Tylko, że wiele się zmieniło, ludzie umarli, zostawiając za sobą nie tylko wspomnienia, ale i rodziny. Harry Potter musiał nauczyć się nie tylko być doros...