Chapter XIII

7.7K 548 400
                                    


- Mam dość dziewczyn. - powiedziała Ginny płaczliwym tonem, a Hermiona poklepała ją przyjacielsko po ramieniu. Szły powoli po ulicach Londynu coraz bliżej będąc do ich ulubionej kawiarni. Weasley chciała się spotkać pomimo tego, że matka i ojciec byli w stanie najwyższego przed świątecznego wkurwienia. Nie wiedzieli w co mają ręce włożyć, drąc się przy tym na jedyne dziecko, które zostało w domu, czyli na Ginny. Mimo wrzasków pani Weasley, że dzień przed Wigilią jest pełno roboty i żeby sobie nawet nie myślała wychodzić, dziewczyna z samego rana teleportowała się pod dom Lisy, ale jej rodzice jasno powiedzieli, że nastolatka nie ma ochoty się z nią widzieć. Spróbowała po szkole, odebrać ją i porozmawiać chociaż chwilę, ale Lisa mijając rudą w bramie powiedziała tylko:

- Zerwałam z tobą, na chuj tu sterczysz?

I wtedy do Ginny dotarło, że brunetka nie żartowała i że nie zmieni zdania. Wkurzona na siebie i na cały świat teleportowała się do niewielkiej kawalerki Hermiony i za pomocą dodatkowego klucza przesiedziała u niej całe popołudnie, dopóki Granger nie wróciła z pracy. Jak tylko brunetka zjawiła się w domu i zobaczyła dwie rude kulki na swoim łóżku (jedną był Krzywołap) już wiedziała, że dzisiaj wieczór z lampką wina i samą sobą odpada.

Dlatego wyciągnęła Weasley z domu i spacerując z nią bez celu wysłuchiwała jak młodsza dziewczyna narzeka na wszystko i wszystkich. Dobrze, że nie płakała, bo tego Hermiona by nie zniosła.

Nie była dobra z radzeniem sobie z emocjami. Najczęściej kończyło się to na niezdarnym poklepywaniem po ramieniu. Jej matka mówiła często, że Hermiona jest mądra i głupia jednocześnie. Mądra we wszystkim, a głupia w okazywaniu empatii, gdy ktoś potrzebował tego wsparcia.

Ale może coś w tym było. Gdy Ron przypadkowo zrobił dziecko Lunie, ona jako jedyna nie wpadła w panikę. Usiadła przed parą przyszłych rodziców i powiedziała im wprost jakie mają opcje: urodzić i wychowywać osobno, usunąć i żyć jak gdyby nigdy nic, urodzić i wychowywać razem. Tak samo było, kiedy Ginny przybiegła do niej, że Harry leży nieprzytomny w lochach. Wtedy też, gdy Ron chciał iść zabić Ślizgonów, a Weasley dławiła się szlochem, ona poinformowała panią Pomfrey i pomogła Harry'emu. Napisała nawet za niego pozew, ale brunet się nie zgodził na jego wysłanie, co zawsze było niewiadomą dla Hermiony.

Wolała działać niż emocjami okazywać wsparcie czy cokolwiek. Skoro sytuacja miała jakieś opcje, to czemu z nich nie skorzystać.

Dlatego, w momencie w którym Ginny nabierała powietrza, Hermiona weszła jej w słowo:

- Zależy ci na niej?

- Tak.

- Tak samo jak zależało na Viv, czy tak jak zależało ci na Susan, Kim, Ayumik, Klarze czy Rose?

Ginny zagryzła pełną wargę, otulając się mocniej płaszczem.

- Coś pomiędzy.

- To chcesz kontynuować ten związek?

Rudowłosa uciekła wzrokiem w bok. Czy chce? Nie wie tego. Lisa była bardzo kochaną osobą, czułą, miłą i dobrą, ale miała też swoje wady, tylko... kto ich nie ma? Dało się znieść jej ciągłe fochy i pragnienie zrobienia sławy na tym tam Instagramie czy gdzieś. Mogła nawet wytrzymać notoryczne spędzanie czasu z przyjaciółkami dziewczyny i ten jej cholernie irytujący sztuczny śmiech, gdy udawała, że bawią ją żarty Ole czy Camil.

Było jej smutno, że zerwały, ale nie rozpaczała tak jak po Viv. Z drugiej strony Viv była jej pierwszą miłością, po niej podobno się zawsze cierpi.

Amantes medicus #Drarry✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz