Ginny ze śmiechem pociągnęła niechętną Hermioną na pełny parkiet. Granger tańczyła jak pokraka, nie mogąc skoordynować pracy rąk i nóg, ale nadal bawiła się najlepiej jak tylko sobie mogła wymarzyć na dzisiejszy wieczór.
Martwiła się, że przyjaciółka nie będzie chciała wyjść z domu po zerwaniu z Lisą, ale w momencie jak się z nią skontaktowała, Ginny zakładała właśnie rajstopy, gotowa ponieść się w wir imprez i klubów. Z radością do niej dołączyła.
Nie wiedziała ile wypiły, ale było to wystarczająco dużo wódki, aby teraz chichotać i parskać śmiechem, zataczając się przy tym na siebie i tańczących wokół ludzi.
- I pomyśleć, że matka chciała, abym spędziła z nią wieczór grając w karty! - wydarła się Ginny, okręcając Hermioną, przez co brunetka nie usłyszała ani słowa, ale za to prawie puściła pawia.
- Szkoda, że Harry'ego nie ma! - odwrzeszczała jej w odpowiedzi, a rudowłosa w tym czasie okręciła się biodrami, wzrokiem skanując tłum.
Szukała Viv, ale nigdzie nie było tego małego kupidynka. Spodziewała się, że znajdzie swoją byłą w jednym z klubów, w których były, ale dziewczyna widocznie miała inne plany na Sylwestra. Albo leżała naćpana w jakimś ślepym zaułku. Obie opcje były prawdziwe.
Błysk światła rozświetlił salę i Ginny dojrzała w tłumie czarne włosy obcięte na pazia.
- Pansy? - zapytała samą siebie.
- CO?! - krzyknęła Hermiona, bo muzyka była zbyt głośna.
- Idę coś sprawdzić!
- CO?!
- IDĘ COŚ SPRAWDZIĆ!
- Powodzenia! - krzyknęła Granger, nie mając bladego pojęcia o co Ginny chodziło, ale kiedy ruda zniknęła w tłumie zaczęła sama wywijać na parkiecie w swoim pokracznym tańcu.
Weasley przebijała się przez tłum, skupiona na krótkich włosach dziewczyny. Co ona tu robi? Czyżby poszła po rozum do głowy i uciekła z tego idiotycznego balu? A może pokłóciła się z rodzicami i teraz jest wolną osobą, bez narzeczonego? Skąd wiedziała, że Ginny będzie w tym klubie? Czy myślała o niej? Bo ruda myślała... aż za dużo.
Podeszła do pleców dziewczyny i poklepała ją w ramię. Nieznajoma obróciła się i Ginny z zawodem stwierdziła, że to nie Parkinson. Były do siebie podobne posturą, włosami i kształtem twarzy. Ale ta miała jasne oczy, podczas gdy tęczówki Pansy były przeszywająco czarne. Ta miała wąskie, cienkie usta, a wargi Pansy były kusząco pełne. Ale jeśli zignorować te różnice, to były identyczne.
- Tak? - dziewczyna uśmiechnęła się, taksując Ginny z góry na dół.
- Sorki, pomyliłam cię z kimś. - mruknęła ruda, chcąc wrócić do Hermiony, ale nieznajoma złapała ją za ramię. Oplotła szczupłe ramiona wokół szyi Weasley.
- Dla ciebie mogę nosić jakie imię tylko chcesz. - wyszeptała do ucha dziewczynie. Ginny spojrzała w jasne oczy. Bezimienna przygryzła wargę, starając się ją uwieść.
Złapała podbródek dziewczyny i pochylając się do pocałunku odpowiedziała:
- Więc dzisiaj nazywasz się Pansy.
- Jestem Pansy. - powiedziała dziewczyna przyciągając Ginny do siebie i łącząc ich wargi ze sobą.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Goyle spojrzał na przyjaciela z lekką niepewnością, ale Crabbe'a pozostawał spokojny. Wszystko im się udawało. W Dziurawym Kotle nikt na nich nie zwrócił uwagi. Przedostali się na Pokątną bez żadnych niespodzianek. Teraz, idąc pusta ulicą nawet nie musieli się ukrywać. Zmierzali prosto pod dom Pottera.
CZYTASZ
Amantes medicus #Drarry✅
FanficLord Voldemort nie żyje, Hogwart wrócił do funkcjonowania, a świat czarodziei może odetchnąć. Tylko, że wiele się zmieniło, ludzie umarli, zostawiając za sobą nie tylko wspomnienia, ale i rodziny. Harry Potter musiał nauczyć się nie tylko być doros...