- Uznaję winnego pana Vincenta Crabbe'a zarzuconych mu zbrodni i skazuję na karę trzynastokrotnego dożywotniego pozbawienia wolności w Azkabanie. - siedzący na podwyższeniu mężczyzna spojrzał na skulonego Crabbe'a z obrzydzeniem. - Od lat sprawuje ten urząd, jednak nigdy nie spotkałem kogoś tak obrzydliwego jak pan. Za każdą ze swoich ofiar dostaje pan dożywocie, a sądzę, że i tak jest to za mało. Merlin raczy wiedzieć, czy nie ma na świecie większej ilości biedaków, którzy ucierpieli przez pana. Jest pan obrazą dla świata czarodziejów i magii.
Oskarżony podniósł głowę i rzucił otaczającym go magom harde spojrzenie.
- Pierdolcie się wszyscy. - warknął i wybuchnął śmiechem szaleńca.
Siedząca w kącie Hermiona powstrzymała odruch wymiotny. Miała ochotę trzasnąć oskarżonego jakimś silnym zaklęciem i z trudem się powstrzymała. Przede wszystkim nie powinno jej tu być. Ron wkręcił ją tylko w imię ich cichej współpracy nad tą sprawą. Dzięki niej znaleźli cztery nowe ofiary. To ona odnalazła miejsce, w którym Crabbe mieszkał, gdy szpiegował Malfoy'a i to ona pomogła uzdrowicielom wyleczyć dwunastolatkę i jej matkę z traumy.
Gdy wyprowadzali Crabbe'a z sali, ona również umknęła przed wzrokiem sędziów, nie chcąc robić problemów Ronowi. Usłyszała wyrok, upewniła się, że ten zwyrol nigdy już nie zobaczy świata zewnętrznego i teraz mogła spokojnie wrócić do swoich obowiązków.
Szkoda, że Harry'ego nie było na rozprawie, ale z drugiej strony nie dziwiła mu się. Złożył swoje zeznania, przyznał się do tego, że był zgwałcony przez Crabbe'a w szkole, starczy. Mówienie o tym na miejscu dla świadków, przed całym Wizengamotem, było czymś co można było sobie odpuścić.
Gdy zamknęła się w swoim gabinecie, nabazgrała na przesyłce wewnętrznej „13 razy dożywocie" i wysłała ją do Harry'ego, siedzącego pewnie teraz w swoim boksie, czekającego jak na szpilkach na ogłoszenie wyroku. Ron zanim mu powie to minie z dwadzieścia minut, a nie chciała torturować przyjaciela oczekiwaniem.
Spojrzała z niechęcią na stertę papierów jaka przed nią się piętrzyła i westchnęła ciężko. Kto by się spodziewał, że wraz z awansem będzie ją czekało tyle roboty? Jeśli myślała, że wcześniejsze stanowisko było wykorzystywaniem jej, to teraz była po prostu niewolnikiem.
Stanowisko głównego kierownika oddziału zasobu ludzkiego Departamentu Ochrony Zdrowia Czarodziejek i Czarodziejów wiązało się głównie z pisaniem niebotycznej liczby sprawozdań dotyczących szpitali, klinik i przychodzi w całej Wielkiej Brytanii i Irlandii. Sprawdzania tego jak pracuje personel i jak są traktowani pacjenci. Dodatkowo wymagano od niej nawiązywania od czasu do czasu współpracy z innymi państwami, aby sprawdzić co takiego ma Francja czy Rumunia w swoich szpitalach czego nie mają oni. Ogólnie wielki syf, papierologia, siedzenie po nocach i ogromna pensja, ale brak czasu na to, aby ją na cokolwiek wydać.
Potrzebowała asystentki albo asystenta, bo sama nie wyrobi się z tym wszystkim, a oczywiście każda z tych rzeczy powinna być zrobiona na wczoraj. O tak, przyda jej się dodatkowa para rąk do pomocy. Musi o tym pogadać, ze swoim szefem. Ten stary cep na pewno się postara, aby Hermiona była zadowolona, jeśli tylko się do niego pouśmiecha.
Odpowiedź od Harry'ego przyszła jak otworzyła pierwszy raport. Chłopak narysował pokracznego kciuka w górę z dopiskiem „Kawa po pracy?". Hermiona krytycznie spojrzała na teczki. Jeśli ma to być po pracy, to będzie to środek nocy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po raz kolejny dzisiejszego dnia odetchnął z ulgą. Cudowne uczucie wolności i bezpieczeństwa ogarnęło jego organizm wraz z wiadomością od Hermiony i od rana nie chciało go puścić.
CZYTASZ
Amantes medicus #Drarry✅
FanfictionLord Voldemort nie żyje, Hogwart wrócił do funkcjonowania, a świat czarodziei może odetchnąć. Tylko, że wiele się zmieniło, ludzie umarli, zostawiając za sobą nie tylko wspomnienia, ale i rodziny. Harry Potter musiał nauczyć się nie tylko być doros...