WIESZ, CZASEM CISZA MÓWI O WIELE WIĘCEJ NIŻ SŁOWA...

355 21 19
                                    

- Do munga - zarządził Remus po czym chciał się teleportować ale zatrzymałam ich.

 - do Hogwartu! Przecież w mungu nie mogą się dowiedzieć o naszym akcjach, tam są ludzie z ministerstw- odpowiedziałam zadowolona ze swojej spostrzegawczości.

 - Prawda- Rzekł nie patrząc na mnie po czym zniknął a za nim reszta, razem z Alastorem chwyciliśmy Billa i deportowaliśmy się do szpitala w Hogwarcie.

                                                                                       ***

Pani Pomfrey od razu z rozkazu Dumbledora zaopiekowała się poszkodowanym Billem i Remusem. Zostali ułożeni w łóżkach a pięć minut potem do sali wbiegła rozpłakana Fleur rozglądając się gdzie jest jej ukochany. Wycofałam się i patrzyłam jak przybiega do niego i jego oczy jak od razu rozpromieniały na jej widok. Ten widok ucieszył każdego z nas spojrzałam na Remusa, jak chciałabym móc pobiec tak do niego spojrzałam w dół pogrążając się w myślach.

Pani Pomfrey wbiegła z tacą lekarstw do sali odganiając zakochanych- No pięknie ale teraz to on musi sobie odpocząć.- zarządziła a Fleur powiedziała krótkie kocham cię i pocałowała go w policzek, spojrzałam jeszcze raz na Remusa gdy nagle on w tej sekundzie spojrzał się na mnie i od razu spojrzałam na przypadkowe inne miejsce. Aurorzy wyszli z sali i została tylko Fleur.

Włożyłam ręce do kieszeni by wyglądać bardziej pewniej nie wiedziałam czy pożegnać się z nim czy po prostu wyjść z resztą.

-  No co tak stoisz oni muszą odpocząć - zwróciła się do mnie Pani Pomfrey.- No chyba, że jesteś rodziną lub małżonką- na to drugie spojrzałam po sali

- Nie nie  do widzenia- odwróciłam się jak poparzona i szybkim krokiem ruszyłam ku wyjściu.

Dochodziła godzina 23 gdy dotarłam do domu, położyłam się szybko w łóżku myśląc o tym ile razy dzisiaj mogłam zostać zabita ale moja myśl kłębiła się wokół tylko jednego imienia. Dotknęłam palcem swoich ust, to uczucie było tak realistyczne i niedostępne naraz . Leżałam tak przez chwilę aż zrobiłam się senna i przypomniałam sobie o dokumentach dla Ministerstwa.

Wstałam i usiadłam na obracanym krześle na którym jeszcze tak niedawno siedział Remus byliśmy jeszcze tak niedawno tak blisko nie byliśmy przecież tylko znajomymi, musi być strasznie mało spostrzegawczy jeżeli myślał, że dla mnie on też jest tak mało ważny jak ja dla niego. - Dobra stop !- powiedziałam sama do siebie wyjątkowo głośno jak tylko po to by mówić do siebie. Zabrałam się do roboty i skończyłam chwilę przed 2.


Rzuciłam się w wir pracy, każdy dzień wyglądał identycznie w pracy lekko spóźniona pojawiałam się po 9 w niej siedziałam przy papierach i tak samo do nocy w swoim pokoju ta rutyna bardzo nie odpowiadała mojej szalonej osobowości, nie wiedziałam co dzieje się ani u Lupina ani reszty dopóki nikt nie wezwie konieczności spotkania w Zakonie nie będę się tam wpraszała, ten sposób przeżyłam ponad dwa tygodnie moja rzeczywistość nie podobała mi się na tyle, że z czasem nie chciało wychodzić się z łóżka by zmarnować dzień. Czy tak wygląda życie dorosłych?

Obserwowanie tego z daleka ciesząc się dzieciństwem było  wiele bardziej satysfakcjonujące, nie tak wyobrażałam sobie moje życie, kolor włosów na stałe stał się szaro brązowy. Czasem w ciągu dnia przypominałam sobie chwilę z Hogwartu jak byłam znaną niezdarą Tonks, albo jak razem z kuzynem Syriuszem spędzałam całe leniwe dnie, był mi jak ojciec albo starszy brat teraz stał się tak inną daleką osobą wszystko zmieniło się gdy zginęli Potterowie a on niewinny został zamknięty w najgorszym więzieniu, co bym dała żeby wrócić tam i zmienić bieg wydarzeń. Użalanie się nad sobą wychodziło mi wyjątkowo dobrze.  Aż pewnego dnia mój rytm dnia został zachwiany spotkaniem w Zakonie co bardzo mnie ucieszyło.

Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz