Wyszłam z jego domu bez słowa, zabrałam swoje ubrania i wyszłam. on stał w progu drzwi balkonowych roztrzęsiony całą sytuacją.
Nie chciałam wracać do domu, postanowiłam spać w zakonie, nie chciałam spać u rodziców wiedziałam, że ich pytania byłyby nie do zniesienia i martwiliby się o mnie czego nie chciałam, mają dosyć swoich problemów by dokładać im problemy sercowe Tonks. Teleportowałam się więc i wpadłam do domu.
Przy drzwiach spotkałam Artura i Molly.
Stałam zapłakana i roztargniona w drzwiach Molly podeszła do mnie i przytuliła, poszłyśmy do kuchni i usiadłyśmy przy stole.
- Tonks co się dzieje, przez ostatni mi czasy nie jesteś sobą- chwyciła mnie za dłonie. - Chodzi o Rem...- urwała patrząc na mnie bym coś powiedziała. - Co on Ci powiedział?- zapytała z troską, potrzebowałam rozmowy z nią, jako jedyna mnie rozumiała i próbowała zrozumieć.
- ...prawdę- uniosłam oczy spoglądając na jej zatroskaną i pełną zrozumienia twarz. - Straciłam nadzieję, nie ma sensu w to brnąć- powiedziałam zrezygnowana.
- Tonks, jest sens, jestem szalenie zakochana w moim mężu i widzę jak on na Ciebie patrzy.- jej słowa wiedziałam, że miały być pocieszeniem ale straciłam nadzieję. - On potrzebuje czasu, dla niego nie jest to tak łatwe, on chce byś była szczęśliwa musi sobie poukładać.
Minęło kilka dni nim opanowałam się i usiadłam w papierach w pokoju. Nie chciałam myśleć o tym co wydarzyło się przed kilkoma dniami, od tego czasu nocowałam w zakonie czułam się tu najlepiej. Nie chciałam nikomu mówić o wydarzeniu w mugolskiej dzielnicy, było to zbyt przerażające wspomnienie nie licząc tego, że bałam się każdego dnia przez narażenie się poplecznikom czarnego Pana.
Uznałam, że tego dnia też będę spać w norze, zbliżał się wieczór i poszłam na górę.Siedziałam w papierach aż usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych i straszne krzyki obrazu matki Syriusza.
- Wilkołaki w moim domu jak można tak zaniedbać dymny ród Blacków.- lamentowała a ja próbowałam nie słuchać i skupić się na robocie. Chwilę, chwilę... wilkołak?O ile wiem jedynym wilkołakiem w zakonie jest właśnie Remus ale co on tutaj robi.Otworzyłam po cichu drzwi od mojego pokoju i posłuchałam że na dole znajduje się Black z Lupinem.
Wyszłam po cichu z pokoju i zeszłam cicho po schodach.
- Witaj Luniek, coś tak długo nie przychodził, zapomniałeś o dawnym przyjacielu?- zaśmiał się sarkastycznie.
- Nic z tych rzeczy- westchnął widocznie smutnym głosem.
- To co się stało?- usłyszałam jak idą do salonu.Lupin rozejrzał się po pokoju.
- Nikogo tu nie ma?- mówił roztrzęsiony
- Spokojnie mów- Zamknęli drzwi od salonu. Zdziwiło mnie to, zeszłam na dół by podsłuchać o co mogło chodzić i po co on tu przyszedł. Powoli podeszłam do drzwi ale niewiele było słychać. Lunatyk głośno westchnął - Ale co ja mam z tym zrobić, dobrze wiesz, że nie łatwo żyję się w takim stanie. -
- Ale dlaczego nie chcesz nawet spróbować, rozumiem ale dlaczego nie chcesz dać sobie szansy- w głosie Blacka można było usłyszeć niezrozumienie i zdziwienie.Podeszłam jeszcze bliżej żeby na pewno usłyszeć każdy szczegół.
- BZZZZ- waza ozdobna, która stała przy schodach, obróciła się i przewróciła
- Cholera ty niezdaro- powiedziałam po cichu.Z pokoju wyszedł pierwszy Syriusz a ja rzuciłam się na schody by uciec przed nimi, nie chciałam by wyszło to ,że ich podsłuchiwałam, sekundę później za Syriuszem pokazał się Lupin
CZYTASZ
Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąć
FantastikOpowiadanie o miłosnej historii Remusa Lupina i Nimfadory Tonks na podstawie ich prawdziwej historii, o tym jak się poznali, o ich trudnościach i wzajemnym wsparciu - Dora, jestem dla Ciebie za stary, za biedny i zbyt niebezpieczny- spuścił wzrok ...