BEDZIESZ SZCZĘŚLIWA.. ALE NIE ZE MNĄ

264 19 13
                                    

Weszłam nie pewnie do domu, uderzył mnie od razu nieprzyjemny zapach i porozrzucane przedmioty.
Stanęliśmy kilka stóp od siebie i żaden z nas nie wiedział co ma teraz zrobić.
Rozejrzałam się jeszcze raz by zacząć jakoś rozmowę.

- Co się stało- powiedziałam po cichu wskazując głową na salon a bardziej to co z niego zostało.

Remus uniósł ręce wzdychając cicho.
Spojrzał na mnie spode łba i poszedł usiąść do stołu, poszłam niepewnie za nim.
Nie wiedziałam czy usiąść ale po chwili zrobiłam to.

Remus oparł twarz na rękach, patrzyłam raz na niego raz gdzieś po pokoju bo nie chciałam się tam wpatrywać. Ręce trzęsły się tak bardzo, że włożyłam je pod stół.

- Przyszłam zobaczyć co u Ciebie- powiedziałam cicho i niepewnie, nie znałam mojego głosu gdy był tak niepewny, brzmiał gorzej niż się spodziewałam.

- Prosiłem byś nie przychodziła- powiedział dość niezrozumiale, ponieważ cały czas miał twarz schowaną w dłoniach.

- Spójrz mi w oczy- powiedziałam głośniej, mężczyzna zdziwił się moim tonem i zaskoczony podniósł głowę. - Co.. się z Tobą.. dzieje?- podkręciłam głową i poczułam, że to dobry moment by wyrzucić to co w sobie trzymałam.

- Nie powinnaś tu przychodzić- przymknął oczy i pokręcił głową zawiedzony. Przyjrzałam się jego twarzy, podrapania pokrywały większość skóry, wyglądał tak przykro.

- Ty też wielu rzeczy nie powinieneś- wzruszyłam ramionami udając, że to co się dzieje nie rusza mnie aż tak.

- Miałam się zapaść pod ziemię... tak jak ty?- zmarszczyłam czoło ale po chwili uznałam, że moje słowa za bardzo w niego trafiają i zamyka się z każdym słowem.

- Bałam się o Ciebie- wstałam od stołu i podeszłam do niego - dowiedziałam się co zrobiłeś, nie powinieneś tego robić, mogłeś tam zginąć, to nie są osoby z którymi byś mógł cokolwiek przegadać- zaczepiłam rozmową o jego próby rozmowy z wilkołakami.

Uniósł zmęczone oczy
- Jak się dowiedziałaś- przygryzł wargę

- Powinnam od Ciebie, myślałam, że mówimy sobie wszystko- podeszłam jeszcze bliżej i przykucnełam przy stole.

Uniosłam dłoń i chwyciłam jego, ścisnęłam ją próbując mu dodać otuchy. Nie zabrał jej, trzymał ją mocno ale jednak nawet tu był delikatny.

- Nie chciałem Ci mówić- ścisnął ją mocniej zamykając oczy - Nie chciałem Cię obarczać tym, nie chciałem byś martwiła się.. nie myślę logicznie

- Mogły cię zabić- pisknełam

- Może tak byłoby lepiej- nabrał powietrza w płuca po czym powoli je wypuścił

Wiedziałam, że nawiązuje do rozmowy o Syriuszu i to stąd te poczucie - Nie powinieneś się odcinać od ludzi w takim momencie

- W takim momencie... - w jego oczach pojawiły się łzy, nie wiedziałam, że jest on wrażliwy, nie przypominam sobie momentu by przede mną płakał  -wszystko straciło dla mnie znaczenie- otarł ją szybko, nie wiedziałam co mam powiedzieć a nie chciałam powiedzieć teraz nic głupiego. - Nie byłem sam- powiedział smutno ale nie chciałam być dociekliwa kto to więc wstrzymałam się przed pytaniami.

Podkręciłam głową, że rozumiem, spojrzałam mu głęboko w oczy, on też to zrobił i uśmiechnął się ponuro.

- Cieszę się, że przyszłaś, mimo wszystko- odparł a mi w środku wszystko podskoczyło. Przyłożył moją dłoń do ust - Wszystko mi się pomieszało, przyjąłem tą misję, gdyby nawet mi się coś stało to nawet lepiej dla Ciebie- powiedział w końcu

- Nie chciałem ci tego mówić, ale czy na prawdę chcesz takiego życia?- wyprostował się. - Jesteś młoda, atrakcyjna, masz przed sobą całe życie, znajdziesz kogoś, założysz rodzinę, będziesz szczęśliwa, ja..ja ci tego nie dam- powiedział pewnym tonem i puścił moja dłoń.




Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz