Weszliśmy do środka po czym ściągnęłam płaszcz i usiadłam na fotelu czekając za Remusem
Lupin usiadł na przeciwko mnie- Twój pokój gotowy, znajdę Ci jakąś piżamę- powiedział po czym znów wstał i podszedł po szafy- Łatwiej byłoby gdybyś przyniosła tu swoje rzeczy- powiedział a ja zaśmiałam się myśląc co miał na myśli mówiąc mój pokój i to, że mam mieć tu swoje rzeczy, słowa nie potrafią opisać szczęście jakie wtedy poczułam, po kolajci którą zjedliśmy około pierwszej poszliśmy do pokojów
- Dobranoc- powiedziałam zamykając drzwi- i dziękuję- kiwnęłam głową
- Nic takiego, dobranoc- zamknął drzwi machając ręką
Również je zatknęłam i oparłam się o futrynę szczerząc się sama do siebie
Położyłam się w łóżku myśląc co skłoniło go do przestania być zimnym i obojętnym, dziś cały dzień być dla mnie tak kochany a teraz nocuję w jego domu mając ubraną jego piżamę
Odchyliłam kołnierzyk koszuli pachniał tak samo jak on, z tymi myślami zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie w drzwi, pierwszy raz od pewnego czasu nie były to złe wiadomości tylko Remus we własnej osobie
- Już wstaję- powiedziałam zaspana i mimowolnie uśmiechnęłam się na myśl gdzie jestem
Ubrałam się w swoje ubrania i posprzątałam szybko po czym wyszłam z pokoju z lekkim uśmiechem
- Dziękuję za nocleg, muszę lecieć nie będę robić problemu- powiedziałam przeczesując dłonią włosy
- Nonsens, najpierw śniadanie- uśmiechnął się i poszedł w kierunku kuchni po czym poszłam za nim
Przygotowaliśmy jajecznicę i usiedliśmy razem przy stolę, gdy zjadłam poszłam po torebkę i stanęłam na środku pokoju
- Może przyjdziesz po południu- zapytał
- Na pewno się zjawię- powiedziałam po czym podeszłam do drzwi nie wiedząc jak pożegnać się- Jeszcze raz dzięki- przytuliłam go szybko i obróciłam się i wyszłam z domu by nie wiedział jak się uśmiecham po czym się teleportowałam do domu.
Weszłam do domu i powitały mnie uśmiechy rodziców, spędziłam z nimi trochę czasu po czym poszłam do siebie by przygotować się na spotkanie z Lupinem. Nadal nie dochodzi do mnie co się dzieję, byłam u niego na noc jego koszula pachniała jego perfumem
Około 15 wyszłam z domu i teleportowałam się pod jego dom, zapukałam w drzwi i otworzył mi mężczyzna
- Już się bałem, że nie przyjdziesz- powiedział jak zawsze spokojnym głosem
- Nie mogłabym- odpowiedziałam speszona, poszliśmy do salonu, zabierając ode mnie płaszcz spytał czy chce coś się napić, odmówiłam i usiadłam przy stole.
Czas z nim mijał wyjątkowo szybko, siedzieliśmy razem i rozmawialiśmy, nagle Lupin wstał i podszedł do szafki wyciągając jakąś zakurzoną maszynę
- Wątpię, że działa, już nieużywana od kilku lat- odrzekł i zdmuchnął kurz z wielkiej tuby, po czym spróbował ją uruchomić, siedziałam nic nie mówiąc, wpatrywałam się w mężczyznę zastanawiając się co on ma na myśli
- Czy to?- spytałam zaciekawiona
- Magnetofon- powiedział łagodnym tonem
- Mojego ojca, dał mi go lata temu- uśmiechnął się ponuro, pomyślałam o jego rodzicach, nigdy mi ich nie pokazał nawet nie wiem jak wyglądają
- Hm.. co u nich?- spytałam za szybko nim przemyślałam
- Miło, że pytasz, wszystko dobrze, jadę do nich w przyszłym tygodniu chciałbym ich odwiedzić w tych czasach co nic nie wiadomo
Może mogłabym jechać z Tobą? - po chwili zdałam sobie sprawę, jak kretyńsko i nachalnie to zabrzmiało
- Jasne, jeżeli chcesz- powiedział znów uprzejmie ale nie wiedziałam czy mówi prawdę
CZYTASZ
Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąć
FantasyOpowiadanie o miłosnej historii Remusa Lupina i Nimfadory Tonks na podstawie ich prawdziwej historii, o tym jak się poznali, o ich trudnościach i wzajemnym wsparciu - Dora, jestem dla Ciebie za stary, za biedny i zbyt niebezpieczny- spuścił wzrok ...