KROK OD ŚMIERCI

179 16 41
                                    

Stanęliśmy przed wyrytymi w kamieniu twarzach. Podeszłam bliżej trzymając w dłoni ściśniętą różdżką, po minach reszty nie było to coś co chciałabym zobaczyć.

Postacie przestawiały.. nas, wyrzeźbione były niechlujnie lecz niestety dało się poznać, że są to nasze podobizny. Wzięłam głęboki wdech, twarze porysowane były głębokimi śladami pazurów.

- O boże- odwróciłam się chcąc zapytać co o tym myślą jednak inny głos zakłócił mi tą czynność.

- Widzę, że wasza chęć samobójstwa was tu pociągnęła.- wydarł się ostry głos jednego z wilkołaków, po czym kolejne kilka bestii wyłoniło się zza ciemnych zaułków. Nim zdążyliśmy wypowiedzieć zaklęcie oni okrążyli nas, ich głośny oddech i zbliżające się kroki wzbudzały we mnie strach. Nim się obejrzałam staliśmy złączeni do siebie a oni okrążyli nas kołem. Nasze szanse były marne, było ich dużo więcej niż nas, nawet nie myślałam, że aż tylu może tu przebywać, po Remusie widziałam, że obecność tylu wilkołaków go też przeraziła.

- I ty Remusie- zaśmiał się Greyback pokazując żółte zęby- tak zdradzić nas

Staliśmy cicho, byliśmy w pułapce, serce biło mi tak mocno, że nie wiedziałam czy reszta tego czasem też nie słyszy.

- O witaj śliczna- zawołał Fenrir podchodząc bliżej i chwytając mój podbródek.

Wyrwałam się mu odpychając go, jednak nie cofnął się. Remus wycelował w niego różdżką- Odsuń się od niej- warknął takim samym tonem jakim wcześniej odzywał się Greyback.

Strzelił zaklęciem odrzucając kilku mężczyzn w stronę z której wyszli. Reszta nie drgnęła

- Uuu, niezły obrońca- uśmiechnął się- Romantyczne, czekam aż cię użre i wrócisz do nas z podkulonym ogonem- udał zmartwienie i mrugnął do reszty po czym obejrzał mnie obrzydliwym wzrokiem z góry do dołu.

- Nawet dosłownie-  zawołał inny mężczyzna stojący za Arturem.

- Nie waż się- zaprzeczył lekceważącym głosem Lupin

- Czego mam się nie ważyć- zapytał podchodząc do Remusa - Tego?- spytał po czym uderzył mnie pięścią w brzuch. Ugięłam się z bólu i zdałam sobie sprawę, że wyrwał mi różdżkę i była ona teraz w dłoni Fenrira.

- Może też ją uraczę być jedną  z nas, założycie sobie wilczą rodzinę?- podszedł bliżej Remusa a on wycelował w niego.

- Chętnie bym cię zabił - szepnął, nie podobało mi się to... stawał się jak oni... robił jak oni, jednak przyszliśmy ich tu zniszczyć a nie rozmawiać więc nie chciałam nic pokazać.

- Wal bohaterze- przybliżył twarz do Lupina z grymasem 

- Remus- szepnął Artur a w tym momencie Moody wykorzystując moment uderzył w kilku z nich co lekko zdezorientowało Fenrira.

Ten moment wywołał burze, zaczęły trzaskać zaklęcia, nie miałam się czym bronić, moja różdżka była w kieszeni Greybacka.

Odsunęłam się pod ścianę. Oparłam się plecami czekając aż Grayback usprawiedliwia od tego nie będzie zwracać na mnie uwagi i wykorzystał moment by móc wrócić do walki.

- Chcieliśmy z wami rozmawiać, nie macie szans, zginiecie jeżeli nie przestaniecie. - krzyknął Artur.

- Poddajecie się?- spytał jeden z kilku wilkołaków z uśmiechem.

W tym momencie odepchnęłam się od ściany rękami i podbiegłam od tyłu do Greybacka.

Sięgnęłam to jego kieszeni próbując zabrać moją własność lecz on był szybszy i chwycił moją rękę po czym spojrzał na mnie szczerząc się.

Zamarłam chciałam się wyrwać ale on trzymał mnie z całej siły.
- Nie ruszaj się bo cię zabiję albo w najlepszym przypadku skończysz jak twój niewydarzony chłoptaś- syknęł

Przez ramię zobaczyłam, że wszyscy celują w niego różdżką jednak nie minęła sekunda a wilkołaki rzuciły się na nich.

-Nie ruszajcie się!- krzyknęłam widząc, że te bestie mają nad nimi przewagę. - Zostaw mnie- wydarłam się licząc że zostawił mnie i będę mogła wrócić do reszty która obecnie stała i patrzyła się na nas bez ruchu.

-Nie ruszać się- powiedział łagodnie wilkołak obok mojego oprawcy.

-Jeżeli którykolwiek z was się ruszy lub wykona jakikolwiek inny ruch ta szmata zginie.- spojrzał po wszystkich Greyback.

- Zostaw ją do cholery!- wydarł się Remus

- Oh, nie wiesz co znaczy zamknąć mordę?- spytał z udawanym zdziwieniem Fenrir po czym zamachnął się wyciągając pazury i zatrzymał je na mojej twarzy. Nie miałam odwagi się ruszyć, wiedziałam, że mój ruch byłby dla mnie ostatnim widokiem jaki bym zobaczyła.






Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz