TONKS TWÓJ PATRONUS

411 26 29
                                    


Zaklęcia trzaskały za moimi plecami jak pioruny, wbiegłam za jedno z aut.

-WYŁAŚ- Wydarł się ochrypły głos, położyłam się pod pojazdem by zobaczyć jak daleko się znajdują, mało widać, praktycznie nic, i nie słychać Remusa. 

-Teraz- pomyślałam i wybiegłam spod auta i rzuciłam się do ucieczki

- Tak jest!- wydarł się ten sam głos i ruszył za mną. Biegłam w odwrotnym kierunku do tego gdzie była brama i tym samym wyjście. Nie było stąd innego wyjścia cały czas po mojej prawej było ogromne ogrodzenie dzielące nas od ucieczki.  Znowu usłyszałam trzask zaklęcia za mną. Odwróciłam się szybko i także rzuciłam zaklęcie ale nie zatrzymałam się, wbiegłam za ciężarowe auto i szybko weszłam na plandekę. Uznałam, że nie zauważą mnie na wysokości tym bardziej, że było ciemno. 

Słyszałam ich kroki jak chodzą dość blisko auta. Położyłam się na nim by nie było mnie widać.

- Tonks- usłyszałam głos Lupina. -Gdzie jesteś- nadchodził gdzieś szepcząc . 

- Remus?- odszepnęłam.

 - Gdzie jesteś?- powtórzył pytanie. 

-Na aucie- odpowiedziałam z prawdą ale nie wiedziałam czy dobrze robię. 

-Zejdź, oni tu wrócą - zeszłam z auta i spojrzałam na jego twarz i przytuliłam go szybko. 

- Gdzie się ukryłeś?- zapytałam rozglądając się czy nikogo nie ma. 

Odepchnął mnie od siebie... - Teraz- chwycił mnie i pociągnął za sobą. Biegliśmy za autami kierując się ku bramie. Trzymałam go za rękaw by nie zgubić jego tropu. Deszcz rozpadał się dość mocno a pod nogami czułam jak zapadamy się w błocie. 

- Tam są!- wrzasnął ten sam okropny głos. - Bombarda Maxima!- wydarł się a rękaw Remusa wyrwał mi się z ręki.

 Biegłam dalej aż zauważyłam że za mną nie ma Remusa. Odwróciłam się i zauważyłam jak ktoś trzyma różdżkę przy jego szyi. Spojrzałam jeszcze raz na wyjście które znajdowało się kilka metrów ode mnie i Remusa. Stanęłam pewnie w miejscu i podeszłam kilka metrów w stronę oprawców. 

-Po co tu przyszliście- powiedział ktoś nagle gdzieś w ciemności za mną. 

Rozglądałam się wokoło ale nie wiedziałam skąd dobiega głos który wydawał się dziwnie znajomy. - Zostawcie go!- zaczął oblatywać mnie strach. - Ohh nie zrobimy tego- wyszedł z ukrycia i ukazał się ten sam człowiek co w magazynie. - O to ty piękna- uśmiechnął się sarkastycznie - Szukasz sobie problemów?- spojrzał na Remusa i na mnie, podszedł bliżej i wycelował we mnie różdżką. 

Niespodziewanie ktoś złapał mnie od tyłu i wykręcił ręce w taki sposób że nie miałam jak się ruszyć. 

- PUŚĆCIE JĄ!- Remus wydarł się i próbował wyrwać lecz ich było więcej. Wtedy poczułam przeszywający ból na plecach. Ktoś uderzył mnie tak mocno, że  zachwiałam  się i spadłam na mokrą trawę. Obróciłam się i zauważyłam, że nade mną stoi kilku celujących różdżkami we mnie mężczyzn. 

-NA CO TU PRZYSZLIŚCIE!- Chwycił mnie za kurtkę i szarpnął do góry i upuścił na trawę Wyciągnęłam zza pleców różdżkę. - Experialmus- powiedział drwiąco jeden z śmierciożerców i moja różdżka wyleciała gdzieś w ciemność.

- Czyli grzecznie nie powiesz?  nic nie szkodzi- syknął drwiąco. Chwycili mnie znowu za kurtkę kazał wstać i popchnęli w stronę domu. Zaprowadzili mnie do jednego pokoju. 

- Nie szarp się bo cię zabiję, a to wielka przyjemność.- powiedział Greyback. 

Wepchnęli mnie i zamknęli drzwi na klucz. Było w nim kompletnie ciemno. 

Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz