Idąc nie mogłam uwierzyć, że Remus mógł nas zdradzić, nie mogłam uwierzyć, to nie byłoby w jego stylu, a jednak. Był teraz w zamku gdy ja byłam popychana uliczką przez jednego z tych śmieci.
Czułam, że wszystko co mnie wypełnia kazało mi zabić tych, którzy mnie prowadzą. Instynkt przetrwania cały czas podpowiadał mi by uciekać w stronę zamku. Wiedziałam, że jak ja nie ucieknę to nikt mnie nie zobaczy.Trzymali mnie tak blisko a jednak nikt nie mógł mnie dostrzec.
Nie wiedząc po co mnie tu przeprowadzili zapytałam cicho- Po co tu jesteśmy?- wyszeptałam i spojrzałam pewniej na Fenrira.
- Złotko wątpię, że kiedyś zobaczysz ten zamek raz jeszcze.- zaśmiał się nie patrząc na mnie.
- Twój ukochany już nie będzie mieć okazji, może w lepszym świecie?- dodał mężczyzna z brodą.
Zamarłam
Zawiesiłam wzrok na nim i dodałam z większym trudem.
- On?- wyciągnęłam rękę by oprzeć się o pobliskie drzewo ale nim zdążyłam Fenrir odepchnął mnie od niego.- Zdechł, może zdycha, ale nie bój się, znajdziecie się w niebie, jeżeli trafisz do psiego- uśmiechnął się pokazując żółte krzywe zęby.
Przycisnął mnie do drzewa- Już nic nie powiesz- po czym kopnął mnie z kolana w brzuch. Chwycił mnie za włosy i ciężkimi krokami udał się w głąb lasu. Odszedł kilkadziesiąt stóp i wepchnął mnie na wielkie drzewo.- Nim zdechniesz tu z głodu, rozszarpią Cię takie zwierzęta o których nie miałaś pojęcia, że żyją w tym lesie.- zaśmiał się przybliżając rękę do mojej twarzy. Nie mówiłam nic, siedziałam w miejscu nie ruszając żadna kończyną.
Facet z brodą podał mu grubą linę, która zaczął zawiązywać mnie do drzewa.
- Nie proszę.. - zwróciłam się do niego patrząc na zawiązującą mnie linę wokół nóg.- Nie chce śmierci, zrobię...
- Nie chcesz śmierci?- zaśmiał się i na sekundę przestał mnie zawiązywać- to co robiłaś u nas?- spytał prawie krzycząc
- Przyszłaś na herbatę?- zapytał trzeci z mężczyzn po czym uniósł ramiona i wrócił do podawania liny Greybackowi.Zamilkłam widziałam, że zostało mi mało czasu by w jakikolwiek sposób to odkręcić.
- Czego chcecie, zrobię wszystko, mam pieniądze...- zaczęłam gorączkowo wymieniać i nim zdążyłam dokończyć Fenrir pochylił się nade mną.
- A Ciebie? - znów uśmiechał się a mi zrobiło się nie dobrze. - Co ty na taki układ, będziesz moja, wtedy przeżyjesz. - czekał kilka sekund po czym widząc moją przerażoną minę zacisnął sznur mocniej tak, że wrzynał się w każde miejsce na ciele.- Wolę tu zdechnąć niz dotknąć Cię choć raz- powiedziałam podnosząc głowę z zamiarem spojrzenia mu w oczy po raz ostatni. Znów zbliżył się i wyciągnął z kieszeni taśmę i zawiązał mi raz wokół głowy.. po czym wstał, uradowany wstał jak wygrany po bójce.
- Wygrałem suko, mówiłem, że wygram już wtedy gdy zabiłem tą babę, teraz cierp jak twój kochanek, traficie kiedyś do jakiejś księgi... O ile ktokolwiek będzie was pamiętać.- wtedy obrócił się na pięcie i odszedł a za nim poszli jego pomocnicy.Zostałam sama. Uwiązana, zapłakana i przerażona czego nie dawałam po sobie poznać patrzyłam na korony drzew. Zostałam sama, nikt nie zapuszczał by się tu. Było ciemno, dookoła było pełno kamieni a wysokie drzewa zamykały mi horyzont.
Nie chciałam tu umrzeć. Sama zostawiona przez każdego. Remus o ile żył był gdzieś zostawiony sobie jak ja. Czułam, że żyje, nie mogłam dopuścić myśli, że już go zniszczyli przez co utrzymywałam choć minimalny kontakt z samą sobą by nie zwariować.Zaczęłam językiem próbować ściągnąć taśmę, gdyż wszystkie kończyny były zablokowane. Rozmaczając ślina taśmę udało się odkleic ja chociaż od ust by móc je otworzyć.
Bałam się krzyczeć, że ktoś został i pilnuje mnie gotowy by mnie zabić.
Zaczynało robić się ciemno, każdy dźwięk był tysiąc razy straszniejszy a minuta ciegneła się jak godzina.
Wiedziałam tylko tyle, że chce przeżyć, że nie chce zostać tu na zawsze
CZYTASZ
Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąć
FantasyOpowiadanie o miłosnej historii Remusa Lupina i Nimfadory Tonks na podstawie ich prawdziwej historii, o tym jak się poznali, o ich trudnościach i wzajemnym wsparciu - Dora, jestem dla Ciebie za stary, za biedny i zbyt niebezpieczny- spuścił wzrok ...