UPADEK KNOTA

183 16 7
                                    

Minęło kilka dni, cały czas starałam się nie myśleć o facecie co ulotnił się jeszcze szybciej niż się pojawił.

Jednak tylko łatwo było mi to powiedzieć, w rzeczywistości cały czas martwiłam się gdzie jest i czy na pewno nic się mu nie dzieje.

Usiadłam przy kominku wpatrując się w jedno ze zdjęć powieszonych na ścianie. Wstałam by przyjrzeć mu się bliżej mimo, że wiedziałam co się na nim znajduje.

Mała ja z kuzynem, którego teraz potrzebowałbym jak nikogo innego. Stał nad moim wózkiem z którego machałam pewnie rączką. Byliśmy wtedy tacy młodzi, w ogóle byliśmy..

Wróciłam do spoczynku na kanapie starając nie uronić już żadnej łzy.

- On by mi teraz pomógł- szepnęłam wracając myślami do dnia w którym został zamordowany.

Podszedł do mnie ojciec, usiadł i niezręcznie oparł dłonie na kolanach.
- Pomógłby, racja, ale jesteśmy my, nie poddawaj się mała- poklepał mnie po ramieniu. Nigdy nie potrafił rozmawiać o trudnych tematach. Jednak mimo tego poczułam się troszkę lepiej.

Mama od tamtego czasu rzadko wychodziła z pokoju. Gdy dowiedziała się o powrocie Voldemorta zamknęła się i całe dnie spędzała na czytaniu książek. To chyba pozwalało jej uciszyć ból.

Dzisiejszego wieczoru mieliśmy spotkać się w zakonie. Wiedziałam, że Remus się na nim nie pojawi więc chęci do wyjścia były raczej znikome.

Troszkę spóźniona dotarłam na spotkanie.
Nie miałam siły udawać, że wszystko jest dobrze rzucając się w radości na innych członków więc usiadłam przy wolnym miejscu rzucając szybkie "dzień dobry".

- Wydali- rzucił Ron wbiegając do pokoju z kawałkiem gazety.
- Nie krzycz, co wydali?- dopytała Molly niechętnie.

- Proroka, najnowsze wydanie, piszą o Volde..- zatrzymał się słysząc głośny wydech powietrza matki.- Sami wiecie kogo- nie zdążył dokończyć, ponieważ Bill wyrwał mu gazetę.

- No, widzę zmianę- zaśmiał się pogardliwie starszy z braci. Przedstawiają Cię Harry jako bohatera- podał mu gazetę a ten zaczął śledzić małe literki.

- Piszą, że powrócił a jedyną osobą jaka mi wierzyła to był Albus- zmarszył brwi.
Zaczął czytać dalej ale nie bardzo już słuchałam, mimo, że powinnam, zatrzymałam wzrok na krześle Lupina na, którym zazwyczaj siedział.

Spuściłam głowę, tak bardzo bolała.

- Niezwykle olśnienie- podsumował to nadal nie przekonany intencjami Bill.

- Cisza!- powiedział głośno Alastor, że zerwałam się z miejsca. - Obróć stronę- zarządził obracając energicznie swoim sztucznym okiem jakby chciała przejrzeć na raz wszystkie strony.

- Zwolnili Knota- przeczytał szybko i zamlaskał.
- Nie do wiary- powiedziała Molly.
Wyrwały mnie te słowa, czyżby ministerstwo upadało?

- Coś jeszcze? - zapytał Artur, który siedział dotychczas cicho.
- Lista osób zaginionych, na ostatnim numerze proroka było ich z 20, teraz już 119 osób...- zauważył Ron patrząc niepewnie po zgromadzonych.

- Piszą o kłótni między Dumbledore'm - przeczytała ciszej Hermiona znad ramienia Harr'ego. - Nie mówią jednak nic szczególnego- powiedziała zawiedziona.

- Za wiele nie mogą- dodał Moody.
Ta wiadomość mną wstrząsnęła, czemu zrezygnował, lub dlaczego go wyrzucili, czyżby Albus się do tego przyczynił?

Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz