ON ODSZEDŁ...

210 30 9
                                    

Patrzyłam jak umierał, nie chciałam na to patrzeć, nie docierało do mnie tego co się dzieje, leżałam patrząc jak powoli wpada w kamienny łuk. Jego zaskoczona mina była ostatnią jaką miałam okazję zobaczyć, nie miałam siły wypowiedzieć słowa, chciałam krzyczeć, ale nie mogłam, wstrzymywałam oddech, nikt nic nie mówił, wleciał w łuk i zniknął za zasłoną.

Spojrzałam jeszcze raz na mojego ukochanego kuzyna a przed oczami migneły mi wszystkie sceny z naszych wspólnych chwil. Jak byłam malutka i chodziłam z nim się bawić, jak uczył mnie zaklęć jak były moje urodzinki. Jak zrobił mi niespodziankę, jak zawsze cieszyłam się gdy widziałam go w drzwiach.

Nie dało się opisać tego co poczułam, ukłucie w serce, które uderzyło tak nagle i boleśnie, że zaćmiło się mi przed oczami. Nawet nie chciałam wiedzieć co czuł Remus, który był z nim przez ostatnie trzydzieści lat.

Ciszę przerwał krzyk Bellitrix. Oddaliła się śmiejąc szyderczo, wychodząc za filar.
Następnie było słychać krzyk Harr'ego -SYRIUSZ- wrzasnął krążąc wokół łuku, stanął zrezygnowany, patrzył w poświatę. Remus zerwał się i chwycił chłopaka, który lada moment chciał skończyć w zasłonę.

- Nic nie zrobisz Harry- chwycił go z całej siły. Oplótł go ramionami. Harry ugiął się w pół krzycząc w niebo głosy. Wszyscy patrzyliśmy na tą scenę, nikt nie wiedział co ma zrobić, czułam jak gardło mi się zaciska a łzy kąpią na posadzkę. Nie byłam w stanie wykrztusić ani słowa.
Krzyki Harr'ego ucichły, chyba zrozumiał co się stało, wyrwał się i pewnie pobiegł za zabójczynią swojego ojca chrzestnego.

Remus usiadł rozżalony, widziałam jak zalewa się łzami, w sali zrobiło się ciemniej, wstałam powoli podchodząc do mężczyzny, usiadłam koło niego, nie miałam siły nic powiedzieć, patrzyłam na zasłonę, nie mogłam wpuścić myśli że go nie ma, chciałam krzyczeć ale nie mogłam.

Wbiłam wzrok w posadzce a ciężkie łzy opadały na podłogę, nie było słychać nic oprócz gorzkiego żalu wychodzącego z sali. Nie wiedziałam czy ktoś tu pozostał, nie wiedziałam czy ona nie wróci i nie będzie miała ochoty zrobić tego samego, byłam pewna, że jak wróci zabije ją z uśmiechem tak jak ona to zrobiła.

Rozpacz jaką czułam była nie do opisania, chwyciłam dłoń Remusa dalej patrząc w mieniący się łuk. Była zimna, trzęsła się, nie mógł złapać oddechu, dyszący płacz ścisnął mu gardło. Patrzył tępo w ziemię, nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- Nic nie zrobimy, on odszedł- szepnął Remus, tak niewyraźnie, że nie byłam pewna co uśmiechałam - On odszedł...






15 gwiazdek pod tym rozdziałem i wrzuciłam kolejny.



.

Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz