PRZED SĄDEM SUMIENIA

288 22 13
                                    

Nie wiele wymyśleliśmy,  wiedziałam, że muszę omijać w zeznaniach wszystko co było związanie z Zakonem  co mogłoby ich naprowadzić lub wszystko co z nim związane.

 Rozprawa miała się odbyt z rana o 8, nie byłam przygotowana było to strasznie szybko przez co bałam się, że nie zdarzę, na szczęście Molly zadbała bym wstała na czas.

Rano zobaczyłam się tylko z nią  i Remusem, który powtarzał mówiąc, że niewinność zwycięży i żebym się nie bała bo nie mogą mnie posądzić bez dowodów, mimo, że jego słowa mi pomagały to nie byłam tak pewna do tego, że nie mają dowodów, nie widzieli kto ze mną był więc można posądzić za to każdego.

Gdy weszłam do ministerstwa od razu podeszło do mnie dwóch autorów.

Którzy mieli mnie zaprowadzić

- Dziękuję się potrafię sama dojść- spojrzałam poirytowana się mimo prośby dalej prowadzili mnie.

Wszyscy patrzyli na mnie jakbym była winna najgorsze jest to, że osoby które uznawałam za dobre i bliskie teraz patrzyły na mnie z wyższością i zażenowaniem.

Nie stresowałam się ale bałam że powiem za dużo, co było możliwe przez moją niezdarność-

Weszłam na salę, niepewnie podeszłam do krzesła, potknęłam się lekko ale usiadłam szybko patrząc na ministra i kilku dobrze znanych mi osób z pracy po jego prawej i lewej stronie.

Każdy przypatrywał mi się i szeptali coś, minister  wyciągnął papiery.

Siedziałam i z każdą minutą ciszy coraz bardziej się denerwowałam a oni dalej nic nie mówili tylko się nie przypatrywali pisząc coś w zeszytach

-Pani Nimfadora Vulpecula Tonks, oskarżona o zamordowanie i złamanie zasad o ujawnieniu magicznego świata.- Przeczytał i spojrzał na mnie spode łba- zamarłam ZABÓJSTWO? 

- Tak, znaczy ja zrobiłam to w obro- zaczęłam się tłumaczyć z oskarżeń.

-  Jak ustalił prokurator do zdarzenia doszło 17 kwietnia wieczorem około godziny 20. Oskarżona użyła śmiercionośnego zaklęcia względem mugola. pozbawiając go życia bez powodu jakim jest obrona własnego życia lub zdrowia, jest to pogwałcenie prawa świata magii i narażenie na odkrycie go przez mugoli. Na podstawie tego jesteśmy zmuszeni wysłać Panią do Azkabanu. Ponadto uciekła Pani aurorami używając zaklęcia i uciekając z miejsca z nieznanym mężczyzną, jednak z opinii świadków podejrzewamy, że jest to dobrze znany nam Syriusz Black- przeczytał patrząc groźnie spod okularów, zamarłam jak oni mogli poznać Syriusza, nie wiedziałam co powiedzieć

- Broniłam się ponieważ zjawili się zwolennicy Voldemorta- zardżałam przed tym co powiedziałam - nie rzuciłam zaklęcia, oni zabili tego mugolskiego mężczyznę- gestykulowałam rękami nie wiedząc jak wytłumaczyć co się tam stało

- Ahhh tak?- Zapytał ironicznie na co zmarszczyłam brwi- z jakiego powodu zjawiłaś się w tym mugolkim miasteczku akurat gdzie dziwnym trafem chodzili - zachwiał się- śmierciożercy licząc, że oni w ogóle są

- Byłam na spotkaniu - powiedziałam ze zdziwieniem- pojawili się oni musieliśmy się bronić- 

- Musieliśmy?- zapytał podejrzliwie, zatkało mnie powiedziałam za dużo

- Tak musieliśmy, byłam tam z- spojrzałam na dłonie, drżały czułam jak robi się coraz bardziej krępująco i gorąco- Byłam tam z Remusem Lupinem- nie wiedziałam kompletnie czy robię dobrze mówiąc, że tam był ale musiałam odciągnąć podejrzenia od Blacka.

- Remus Lupin- powtórzył i machnął dłonią w stronę młodego Weasleya, który siedział na sali po jego prawej stronie, Percy podał mu papier po chwili- No tak.. nie skazany, nie karany, łatwo odciągnąć nas od głównego podejrzanego

- Nie prawda- oburzyłam się zapominając o skrępowaniu-   Był ze mną tylko on poszliśmy do teatru, zjawili się tu zwolennicy broniliśmy się, mugol został zabity przez jednego z nich- mówiłam szybko by nikt mi nie przerywał ale Minister wstał i podniósł rękę

- Super przygotowana gadka, tylko dlaczego uciekaliście, jeżeli nic nie zrobiliście- zapytał z uśmieszkiem a mnie przeszył zimny dreszcz potwierdzający mi, jak bardzo go nienawidzę, na co dzień miły, teraz obarczał mnie i wyśmiał przed tymi z którymi bywałam codziennie w pracy, poczułam się okropnie patrzeć w ich oczy, odwracali wzrok, poczułam się jakby cały świat był przeciwko mnie- Jeżeli nie masz żadnych sensownych dowodów, ni świadków będziemy zmuszeni odesłać Cię

- Ale nie macie też dowodów, że to ja- zadrżał, nie chciałam się poddać wiedziałam o swojej niewinności 

- Zabito mugola- powiedział przez zęby ale widząc, że chciałam zacząć coś mówić powstrzymał mnie wstając

- Czy jest winna pogwałceniu praw czarodziejskich i zabiciu mężczyzny- wycedził nie przestając patrzeć na mnie swoim nie przeniknionym wzrokiem, do góry podniosło dłonie kilku czarodziei, nie znałam ich, jestem pewna, że gdyby mnie znali to inni też podnieśliby ale zostało im trochę godności - a kto by uniewinnić ją- powiedział szybko nie zachowując struktury zdania- podniosło tym razem z tuzin osób, odetchnęłam w duchu głośno ale na zewnątrz pozostałam z zimną twarzą

- Uniewinniona ze wszystkich zarzutów- powiedział i nie patrząc na mnie wyszedł zawiedziony,  za nim wybiegł Percy udając, że nie widzi mnie, poczułam do nich niechęć, za nimi wyszło kilka osób, niektórzy uśmiechnęli się do mnie a ja odwzajemniałam lekki skwaszony uśmiech, wmieszałam się w tłum i czym prędzej i przeteleportowałam do Zakonu, wbiegłam do salonu potykając się o próg w drzwiach, zauważyłam Remusa, Blacka, Panią Molly i Billa z narzeczoną siedzących przy stole

Podbiegłam do Remusa i rzuciłam się mu na szyję, objął mnie i poczułam jak się uśmiecha

- Udało się?!- wykrzyknęła Molly podbiegając do mnie i łapiąc mnie za twarz dłońmi

- Tak, jak najbardziej- powiedziałam uśmiechnięta- podejrzewają tylko, że był tam Black, trwało to kilka minut nie mieli dowodów więc mnie wypuścili ale nie wierzą mi do końca

- Ważne, że Cię nie zamknęli-  zaśmiała się Fleur, Syriusz posmutniał i mimo, że się cieszył to wystraszył się, że go zobaczyli


Wieczorem weszłam do pokoju Syriusza, chciałam z nim porozmawiać

- Halo?- zapytałam pukając w drzwi czekając aż odpowie

- Wejdź- odpowiedział męski głos

Na krześle przy biurku siedział Remus

- Nie chcę przeszkadzać- powiedziałam niepewnie patrząc na kuzyna patrzącego na mnie z kanapy

- Coś ty, siadaj- uśmiechnął się lekko - Nie powinien ryzykować- powiedział nagle Black

- Żartujesz sobie?- oburzył się Remus- to był mój pomysł, ja Cię w to wplątałem- 

- Ty?- uśmiechnęłam się mimowolnie na wieść, że Lupin zaprosił mnie tam, wiedziałam o tym ale gdy się przyznał poczułam się nadzwyczajnie szczęśliwa

- Też uważam, że to dziecinne- powiedział Syriusz patrząc na przyjaciela spod łba, nie odpowiedziałam tylko spojrzałam się radośnie



Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz