- Wydanie z ostatnich minut, Malcolm Creaset czarodziej półkrwi zamordowany, przyznali się do tego czynu zwolennicy Czarnego Pana- z każdym dniem dostajemy coraz więcej niepokojących zdarzeń- włączyło się radio z nową przykrą wiadomością.
- Apelujemy o pozostanie w domach- dokończyłam przecierając oczy, codziennie budzi mnie radio z nową przykrą wiadomością, zastanawiam się czy nie powinnam gdzieś odstawić rupieć, każdego dnia z rana dowiadywać się o zaginionych czarodziejach nie jest dobre dla nikogo psychiki, ale mogłabym wtedy przeoczyć jakiś szczegół dlatego słucham je cały dzień kiedy tylko wracam do domu, od czasu sprawy w ministerstwie minął ponad miesiąc, nikt w pracy nie pytał o nic ani nie dopytywał o przyczyny tego oskarżenia, nikt także nie podchodził, nie wiem czy to z powody tego co się stało czy minister zakazał zbliżać się do tej zabójczyni.
Na holu głównym pojawiły się plakaty o tym, że "ZABÓJCA BLACK WRACA DO AKTYWNOŚCI" na początku próbowałam je ściągać lecz na ścianach wisiało ich coraz więcej z coraz bardziej obraźliwymi napisami, wyznaczono nawet nagrodę dla kogoś kto poda gdzie znajduję się przestępca- ponad 370 galeonów. Gdy zakon dowiedział się o naszym wyjściu wywiązała się awantura, która przerwał głos Molly Weasley, od tego czasu Black miał w zakonie zakaz wychodzenia ale Syriusz zrozumiał i sam chodził wkurzony przez kilka dni wytykając,że gdyby od kilku lat siedzieli w czterech ścianach też dostaliby na głowę, jednak mimo tych wszystkich zmartwień miałam przy sobie Lupina, bywał często u mnie pomagając mi w papierach lub wartach w Hogwarcie, dziś miało być podobnie więc po skończonej pracy poszłam do zakonu by poczekać na mężczyznę, wchodząc do pokoju tradycyjnie potknęłam się o próg powodując hałas
- Tonks przyszła- wrzasnął głos Billa z kuchni- zauważyłam go i podeszłam by powitać lecz chwilkę później zjawił się Remus, podszedł do mnie i uśmiechnął się lekko witając Billa ruchem głowy
- Pierwszy raz nie spóźniona ?- zapytał kierując się do wyjścia, zaśmiałam się na to uwagę po czym teleportowaliśmy się pod Hogsmeade, które mieliśmy obserwować dzisiejszego dnia.
Pojawiliśmy się przed barem i usiedliśmy na ławce przed nim, majowy wieczór był wyjątkowo ciepły, siedzieliśmy chwilę w ciszy, przy nim to co zawsze mnie przerażało nie było niczym strasznym, nauczył mnie, że czasem cisza mówi o wiele więcej niż słowa co zastanawiało mnie głębiej co chce mi przez to powiedzieć
- Nie zapowiada się dziś na niespodziewane akcje- powiedziałam po kilku minutach gdy zaczęło być coraz niezręczniej
- A jednak- zaśmiał się- wiedziałem, że nie wytrzymasz- odpowiedział złośliwie i z satysfakcją - Nie zapowiada może choć raz wyjdziemy z warty cali-
- Oby- potwierdziłam
- Jak w pracy Dora?- zapytał spoglądając na mnie, również spojrzałam na niego a moje serce zatrzęsło się nieznośnie
- Dobrze- odpowiedziałam rutynowo - Problem w tym co dzieje się w zamkniętych ścianach, wszędzie wiszą plakaty Syriusza-
- Nie wątpię, nawet ja o tym słyszałem
- Nawet ty?-powtórzyłam chcąc dodać "aż" lecz w porę się powstrzymałam.
- Próbuję odciąć się od gazet i radia- powiedział beztrosko- Im mniej wiem tym mniej się boję- położył ręce na kolana wzdychając
- Nie ma potrzeby się martwić- odpowiedziałam kładąc dłoń na jego ramieniu i siadając trochę bliżej niego na co jego kącik ust lekko wykrzywił się w uśmiech, dochodziła godzina 10 gdy poszliśmy się przejść by zobaczyć inne zakamarki miasteczka, na ulicach chodzili tylko starsi stali klienci pabów i oprócz nich nikt podejrzany nie kręcił się na uliczkach, usiedliśmy na ławce przed domami, było kompletnie ciemno i po chwili zrobiło mi się sennie, przymknęłam oko na kilka sekund licząc, że się tylko zdrzemnę
- Wstawaj, Dora?- poruszył się lekko a ja otworzyłam momentalnie oczy i spostrzegłam się, że byłam oparta na jego ramieniu, otrząsnęłam się i wstałam troszkę zawstydzona
- Nie spałam- powiedziałam pewnie zarzucając za ucho kosmyk włosów o kolorze różowej gumy do żucia
- Minęła ponad godzina, nie spałaś mówisz?- zapytał a mnie zdziwiło jak to możliwe, że zasnęłam na tak długo
- Byłam pewna, że to była minuta- powiedziałam pewna dalej myśląc o tym, że ponad godzinę opierałam się o niego a on mnie ani nie obudził ani nie odsunął
- Widzisz- odparł- koniec naszej warty- przed chwilą zamienili nas Molly z Arturem
- Byli tu?- zapytałam już obudzonym pewnym głosem- widzieli nas?- dopowiedziałam ciszej tak, że lekko było mnie słychać po czym zadałam sobie mentalnego ciosa jak mogłam o to zapytać
- Byli - odpowiedział na szczęście tylko na pierwsze ale wydało mi się, że drugie jednak też usłyszał.
- No to do zobaczenia- powiedziałam szybko chcąc przeteleportować się do domu
- Późno już.. może przenocujesz u mnie- zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć i lekko zmieszana i w duszy skacząca z radości a także zażenowana moją głupotą odpowiedziałam krótkie "tak, jasne" po czym chwyciłam jego rękaw teleportując się pod jego dom
CZYTASZ
Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąć
FantasyOpowiadanie o miłosnej historii Remusa Lupina i Nimfadory Tonks na podstawie ich prawdziwej historii, o tym jak się poznali, o ich trudnościach i wzajemnym wsparciu - Dora, jestem dla Ciebie za stary, za biedny i zbyt niebezpieczny- spuścił wzrok ...