_______________________________________________25 gwizdek i nowy!
______________________________________________
Usiłowałam wrócić na ziemię, jednak lina zwijała się ku górze a moje stopy przestały dotykać ziemi.
Wisiałam nad ziemią powieszona za ręce, każdy ruch powodował ból przez co starałam nie ruszać się w ogóle.
Zamknęłam oczy, panowała cisza i mimo, że oczy miałam już, zamknięte wiedziałam, że wszystkie oczy są zwrócone na mnie.
- Zostawcie ją- szepnął Remus łamiącym się głosem. - Weźcie mnie...
Otworzyłam oko i wyprężyłam ciało by odwrócić się w stronę Remusa.
Siedział wpatrując się w oprawców z błagalnym wzrokiem.
Przez chwilę wymieniali się spojrzeniami.
- Tak bardzo ciągnie cię do grobu? Szmata zasłużyła sobie, raz uciekła, drugi raz nie będzie mieć okazji- ostatnie słowa wypowiedział z lekkim uśmiechem i drwiącym głosem.Remus nie odpowiedział, Fenrir podszedł do niego i z całą mocą pewny swoich ruchów uderzył go w twarz. Lupin opuścił głowę nie wydając żadnego dźwięku.
- Nie zabijemy was tak po prostu, jaki sens miałoby zabicie was i pozwolić w spokoju odejść- wyszczerzył zęby.
- Dumbledore kazał wam nas wybić?- zapytał jeden przy drzwiach, obróciłam już zdrętwiałe ciało w jego stronę.
Przymrużyłam oczy by dostrzeć twarze w cieniu.
Wydała mi się znajoma, patrzyłam na niego przez chwilę ignorując ich słowa jednak zostałam przywołana do nich gdy szarpnęli liną a ja opadłam kilka stóp niżej.
- Odpowiadajcie- zarządził jeden z nich z długą brodą.
Ani ja ani Remus nie odpowiedzieliśmy
- Głupcy, liczycie w jego dobre zamiary gdy on was wykorzystuję, jak dzieci, gdzie on jest? Siedzi sobie bezpieczny gdy wy biegacie za nim i robicie wszystko na jego zachcianki-
Trudno było mi się z tym nie zgodzić, wiedziałam, że nie mogę powiedzieć ani słowa ze względu na przysięgę i na to, że oprócz naszej śmierci zginęliby też inni.Nie mogłam uwierzyć, że nikt z nich nas nie szukał, nie przyszli tu i nas nie zabrali. Czułam żal jednak jeszcze bardziej obawiałam się co będzie z nami tutaj, nie chciałam śmierci, nie chciałam umierać, nie teraz, nie tu.
-Nie chcecie gadać? Myślicie, że was to obroni, że jesteście bardziej przebiegli?- zapytał Fenrir i poszedł do jednego z zaciemnionych zaułków.
Wrócił z czymś w ręku jednak nie dałam rady dojrzeć co przyniósł.
Spojrzałam na Remusa, jego dłonie drgały związane nad obręczą.
Widocznie dojrzał coś więcej niż ja bo zamarł z zaciśniętymi ustami.W ciągu sekundy spadłam znów trochę niżej co gwałtownie uderzyło moim ciałem.
Fenrir podszedł i chwycił mnie za brzuch i pociągnął do siebie. Nie patrzyłam mu w twarz jednak on na siłę próbował skierować mój wzrok na niego.
Zaczęłam wyrywać się usiłując odsunąć od niego. Wierzgałam nogami odpychając go co dało mi kilka sekund bez jego obecności.Lina wokół rąk zacisnęła się w mocny guz, próbowałam się wić by wyślizgnąć się ze sznura, moje krzyki na nic się zdały, odsunęłam szyję jednak chwycił moją twarz i odchylił do tyłu.
- Złotko- przekrzywił moja twarz do jego i spojrzał mi w oczy, nasze twarze prawie się spotkały. Mimo chęci odsunięcia jej on za każdym razem ja przysunął bliżej.
Nie wiedziałam jak uciec od tego człowieka.
Próbowałam kopnąć go jednak byłam o wiele słabsza od tej niego.Nie myśląc dłużej wbiłam się zębami w jego skórę chcąc by puścił moja twarz.
Nawet nie drgnął, stał bez żadnych emocji po czym zaśmiał się i spojrzał po nas.- To są te wasze fantazje tak? Jesteś mała prawie jak wilkołak, widać co nauczył cię ten- w tym momencie splunął w stronę Remusa - ten zdrajca.
Spojrzałam na niego, nie ruszał się, stał zgięty i patrzył na mnie.
Po tych słowach chwycił mnie jeszcze mocniej. Przełknęłam ślinę, poczułam, że to co zrobiłam odwróci przeciwko mnie.
Wyciągnął coś jednym ruchem, zauważyłam tylko nieduży kawałek błyszczącego się przedmiotu, jednak po sekundzie rozpoznałam przedmiot na mojej szyi. Trzymał nóż, wiedziałam, że każdy mój ruch spowoduje nieodwracalne skutki.
Nie ruszałam się, patrzyłam w górę a łzy napłynęły mi do oczu i rozmazywały to co widzę nim wyleciały i spłynęły po policzku.
- Nie martw się słońce, wasza śmierć nie będzie szybka i bezbolesna- w tym momencie podniósł nóż nade mną i wtopił go w moją szyję przejeżdżając płytko po jej długości.
Zacisnęłam zęby i zgięłam szyję chcąc zatamować krwawienie. Czułam jak jej stróżki spływają mi po twarzy. Wisiałam nieruchomo a gorąca krew leciała coraz mocniej i mocniej. Całe miejsce piekło każdy ruch powodował otwarcie szerzej rany i obfitszego krwawienia.
- Zabiłbym Cię Lupinie- wstał ode mnie - ale to zrobi mi o wiele większą przyjemność- uderzył ręką w mur i lina znów zaczęła iść ku górze obracając mną głową w dół. - Patrz patrz, umiera tu przez Ciebie- podszedł do niego, nie wiedziałam co mu zrobił, próbowałam unieść głowę do góry.
- Wzruszajace- zaśmiał się jeden z nich a reszta przyznała mu rację głośnym śmiechem.
Widziałam jak coraz więcej wylatuje ze mnie i kapie na zimną posadzkę.
Starałam się trzymać głowę u góry jednak skurcz i przeraźliwy ból uniemożliwiał mi to.
Do tego doszło utrudnione oddychanie związane z wiszeniem głową do dołu.
Czułam jak słabne, nie miałam siły jej utrzymywać.
Przez mgłę słyszałam przytłumione głosy i krzyk Remusa, jednak zbyt zniekształcony by móc zrozumieć co mówił.Nie miałam siły już walczyć.
Usiłowałam nie zamykać oczu jednak ciężkie gorące powieki zaciskały się a ciało traciło siłę i opadało bezwładnie przy tym zamykając mi po raz ostatni zmęczone oczy.
CZYTASZ
Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąć
خيال (فانتازيا)Opowiadanie o miłosnej historii Remusa Lupina i Nimfadory Tonks na podstawie ich prawdziwej historii, o tym jak się poznali, o ich trudnościach i wzajemnym wsparciu - Dora, jestem dla Ciebie za stary, za biedny i zbyt niebezpieczny- spuścił wzrok ...