ŚMIERĆ SYRIUSZA

237 13 17
                                    

Molly stała w środku płacząc, wskazała na resztę osób w pokoju.
- Nie czekajmy!- wydarł się Artur
- Ty nigdzie nie idziesz- powiedział Bill krótko i dosadnie.
- Nie pójdziecie teraz, to by było samobójstwo- zauważył Severus- czekajcie chwilę, ich tam jeszcze nie ma- przeciągnął ostatnie słowo i spójrzał na mnie wchodzącą do pomieszczenia.

- Na co mamy czekać do cholery- wydarł się Syriusz - Aż ich pozabijają?!- krzyczał na wszystkich, gotów do działania.
- Co się dzieje- podbiegłam bliżej nie wiedzieć o co chodzi.

- Są w niebezpieczeństwie, Voldemort wpuścił Harremu mu myśli o zabiciu Syriusza i wpadli w pułapkę- powiedział szybko i niedokładnie Artur, zmroziło mnie, to był ten moment, ten którego wszyscy tak się baliśmy, pokiwałam głową, spojrzałam na Remusa, stał zmartwiony obok po czym pokiwał głową i spojrzał na mnie. Chwyciłam jego dłoń, dodał mi otuchy.
- Lecimy- zarządził Remus
- Powodzenia- szepnął Syriusz po czym deprotowalismy się.

Pojawiliśmy się w olbrzymim ciemnym pomieszczeniu, od razu rozpoznałam większość śmierciożerców, na przeciwko stała kuzynka Bellatrix Lestrange.
Wokoło stało pełno czarnych kapturów z nikt z zakonu nie dawał po sobie poznać jak się boi, Alastor stał pewnie, dodawali sił, spod kapturów wychodziły ich białe mrożące krew w żyłach twarze.

Malfoy odwrócił się z podniesioną różdżką, instynktownie strzeliłam w niego zaklęciem oszałamiającym, nasze wyjście zdezorientowało i pokrzyżowało ich plany wobec uczniów i przepowiedni.

Nagle wszyscy zaczęli uderzać w siebie zaklęciami, że wszystkich stron leciały coraz to groźniejsze uroki. Wśród rozbłysków światła zauważyłam Nevilla czołgającego się a z głowy leciała mu stróżka krwi.
Nagle uderzyło obok mnie i Harry'ego zaklęcie tak mocne, że została smuga uderzenia na czarnej posadzce.

Nie zaobserwowałam skąd olbrzymia ręką podniosła za szyję Pottera, zacisnęła się tak mocno, że nie mógł złapać oddechu, jednym okiem patrzyłam na chłopaka a drugim próbowałam rozbroić jednego z popleczników czarnego Pana, Neville broniąc Harry'ego zrzucił maskę jego oprawcy, na chwilę się zatrzymałam, był to Macnair, wredna szuja, w tym samym momencie usłyszałam wstrętny głos Dołohowa.

Moody runął jak martwy, z głowy tak jak Nevillowi leciała stróżka krwi, razem z Syriuszem pobiegliśmy by zemścić się na śmierciożercy. Zatrzymałam się widząc, że Syriusz powalił go ramieniem na podłogę, stałam patrząc na jego obrzydliwą twarz, był to człowiek do którego miałam najgorsze odczucia wśród wszystkich w departamencie, po zabiciu mężczyzny w ich siedzibie wiedziałam, że nie zawaha się zrobić to z nami.

Dołohow wstał celując we mnie
- Co dziwko?- wyszczerzył zęby - Miło się znów zoba- nie dokończył, zza pleców usłyszałam zaklęcie trafiające go w pierś, runął na ziemię bez czucia.
Odwróciłam się by podziękować Syriuszowi, zielony płomień prawie musnął jego pierś
- UWAŻAJ- wrzasnełam a kuzyn zrobił unik.

W tym momencie poczułam jak niewyobrażalny ból trafia mnie w plecy, obraz przed oczami stał się niewyraźny a nogi ugięły się pod ciężarem, bez sił runełam na schody.
Każdy stopień z którego zjeżdżałam sprawiał ogromny ból. Podparłam się na łokciu, każdy dźwięk, który dochodził był stłumiony, usłyszałam krzyk Remusa i zbliżającą się jego rozmyta postać.

- Nic mi nie jest, idź ich załatw- wymamrotałam.. nie zdarzył odpowiedzieć, Remus wstał ale nie odszedł ode mnie. W samym środku sali zauważyłam sylwetkę Dumbledora, podparłam się by usiąść, Remus podał mi rękę po czym trzymał ją, póki nie złapałam równowagi, Albus pokonał kilku popleczników jednym ruchem z taką łatwością jakby nic nie ważyli.

Reszta zaczęła uciekać, jeden po drugim wylatywali drzwiami, Harry z resztą ruszyli do ucieczki,
Jedynymi, którzy dalej walczyli było kuzynostwo Syriusz z Bellatrix, ich sylwetki unikały różnobarwnych świateł, każde z nich śmiało się z drugiego posyłając mordercze zaklęcia.

- No, dalej, postaraj się, przecież potrafisz- wydarł się a jego głos obiegł całe pomieszczenie odbijając się od różnych przedmiotów. Lestrange uniosła różdżkę i dumnie machnęła wydając czerwony strumień. Płomień uderzył go prosto w pierś.

Mimo, że nadal miałam rozmazany wzrok widziałam jego rozwarte oczy, zamarłam, Syriusz stał bez ruchu, złapał się za pierś i wziął głęboki oddech.






Wzorowałam się na momencie śmierci Syriusza napisanej przez JK Rowling

Kiedy gwiazdom przyjdzie zginąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz