Rozdział 6

566 38 23
                                    

Pov: Nick

Mówiłem już wam jak bardzo nienawidzę tego kolesia? Gdy widzę jego mordę mam ochotę mu przywalić prosto w jego chamski uśmieszek. Uważa się za lepszego od wszystkich tak? To się zdziwi.

Gdy zobaczyłem go na stołówce normalnie miałem ochotę rozwalić mu łeb o jeden z tych stołów.

Postanowiłem nie łapać z nim więcej kontaktu wzrokowego i iść przeprosić moją dziewczynę na to co się stało wczoraj.

-Hej.- powiedziałem nieśmiało do Emmy.- może chciała byś iść dziś ze mną na plaże. Tylko pochodzić, wiem że ostatnio nam się nie układało ale chce ci to wynagrodzić.- uśmiechnąłem się.

-Jasne, czemu nie.- odwzajemniła uśmiech.

-Dobra to o 20:00 będę czekał pod twoim domem.

• 🧸 •

Tony jebany Lopez nie potrafi się powstrzymać od nękania mnie. Chaciałem, chciaż raz przejść obok niego normalnie to ten idiota musiał mi podstawiać nogę i dzięki niemu runąłem jak wielki placek na środku korytarza. Naprawdę przez niego zaraz cała szkoła będze ze mnie się śmiać. Ile dałbym by on zniknął i żeby było tak jak dawniej. Mam dziwne wrażenie, że przez niego więcej osób się odemnie odwraca.

Walony Tony.

Oczywiście później się jeszcze okazało, że przez to co powiedziałem mam przechlapane i wyszedłem na homofoba bez manier, który wyśmiewa się z takich ludzi jak Tony.

Nie chodzi o to, że jestem nietoleracyjny tylko
trochę chciało mi się śmiać jak zobaczyłem jak liże się z randomowym typem i to w dodatku młodszym.

Ale dobra nie przejmujemy się nim, dzisiaj mamy lekcje hokeja, pokaże mu, że ze mną nie warto zadzierać.

• 🧸 •

Lekcje minęły i przyszedł czas na ostatnią - hokej. Dzięki niemu mogę się oderwać od rzeczywistości, rozluźnić się i nie myśleć o niczym innym. Ale nie, nawet to chce mi idiota zabrać. Ja napradę nie wiem co mu zrobiłem ale od pierwszego dnia coś do mnie dupek ma.

- Dobrze Nick i Tony wybieżcie składy.- krzynkną trener.

Wyszliśmy na środek i zaczęliśmy grać w papier kamień i nożyce. O dziwo - przegrał, czułem się w tedy jak bym wygrał jakąś olimpiadę sprtową.

*

Wybraliśmy składy ale jebany zabierał mi ciągle najlepsze osoby. To się nie skończy dobrze.

Zaczęliśmy grać. Na początku było nieźle, nawet wygrywaliśmy ale gdy trener powiedział, że do końca zostało pięć minut zobaczyłem w oczach Lopeza przebłysk wkurwienia.

Od tamtego momętu zaczęła się gra można powiedzieć na śmierć i życie bo
Idiota spychał wszystkich innych z boiska.

Widać było, że strasznie mu zależało na zwycięstwie i kiedy stanąłem mu na czole zepchną mnie tak, że poleciałem na jedną ze ścianek i straciłem przytomność.

• 🧸 •

Obudziłem się cały obolały w pokoju pielęgniarki a nademną stał Tony i trener, którzy chyba nie zauważyli, że się obudziłem.

Nie no co on tu kurwa robi.

Próbowałem wstać ale gdy ruszyłem się chociaż raz wszystko zaczynało mnie boleć.

- Ooo królewicz się obudził.- powiedział Tony uśmiechając się w moją stronę.

Zmierzyłem go politownym wzrokiem i nie wiedziałem co z bytnio na to odpowiedzieć.

Odniosłem wrażenie, że teraz spacjalnie poróbuje być dla mnie miły, pewnie tylko dlatego bo przywalił mną mocno o ścianę i bał się, że trafi do dyrekcji.

Jebany, jak mu na czymś zależy to udawać miłego.

• 🧸 •

- Ślicznie wyglądasz.- skompletowałem dziewczynę gdy otworzyła mi drzwi.- idziemy?

- Tak tylko jeszcze założę kurtkę.- odpowiedziała.

Zapowiadała się najlepsza randka na którą, zabrałem Emme ale wszystko co piękne musi się kiedyś skończyć. Po spacerowaniu godzinę wokół plaży postanowiliśmy powoli zbierać się do domu.

Wróciliśmy drogą na skróty i gdy już mieliśmy przechodzić obok bandy jakiś kolesi, którzy liczyłem na to, że nie są z naszej szkoły jeden zawołał mnie po imieniu.

- Jakiś problem?- zapytałem przyglądając się ich twarzą.

Po kilku sekądach zauważyłem kto tak naprawdę siedział przy ognisku a był to Tony i jego ,,paczka". Serce przyśpieszyło mi dwukrotnie bardziej, wiedziałem, że nie stanie się nic dobrego.

Mam przesrane.

- Widzę, że tu z panieneczką sobie chodzicie. Tak?.- zakpił sobie jeden.

Boże. Jak tak dalej pójdzie skończę ledwie żywy na ziemi.

- Słuchajcie nie chce kłopotów, dajcie mi po prostu odejść.- proszę.

Popatrzyli się wszyscy na siebie nawzajem i po chwili zaczęli mnie pchać w stronę wody.

- Proszę zostawcie go.- krzyczy już prawie rozpłakana Emma.

Ale oni nie reagują i nadal mnie popychają a najbadziej Tony. Muszę zacząć się bronić bo zaraz mi coś zrobią.

Wziąłem rozbieg i z całej siły jak tylko mogłem przywaliłem jednemu w nos.
Szybko wziąłem dziewczynę za rękę i zaczęliśmy uciekać.

Czasami lepiej uciec niż walczyć. Chyba.

• 🧸 •

Wolałem przez kilka dni nie pokazywać się w szkole przez to co się stało tamtego wieczoru na plaży.

Planowałem, także nie iść na imprezę w ten weekend ale Jackoba, ale on strasznie nalegał, żebym pomógł mu chociaż w organizacji, bo on podobno sam nie dałby rady.

Jako iż mam dobre serce (w większości przypadkach) postanowiłem mu pomóc.

*

Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi frątowych domu Jackoba.

- Otworzysz proszę, za mnie?- usłyszałem jak ktoś krzyknął w domu.

Po paru sekundach ktoś otworzył mi drzwi i otworzył. Moim oczą ukazał się...

❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀

~Patrishia

824 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz