Rozdział 32

518 42 12
                                    

Pov. Nick

Zapach smarzonego omleta dotarł do moich nozdrzy, gotował nam śniadanie. Przez wczorajsze dwugodzinne siedzenie w ogródku wszystko zaczęło mnie boleć, gdy tylko podniosłem się z łóżka, zbiegłem do kuchni.

Dałem mu buziaka w policzek i zabrałem szybko kawałek chleba z blatu.

- Nie jedz tyle, bo nie starczy dla mnie.- powiedzał podirytowany przewracając oczami.

Prychnołem tylko na jego słowa i zachłannie zabrałem drugi kawałek.
Spojrzałem na niego, dostrzegając, że ma na sobie moją bluzę.

- To moja bluza?.- spytałem znając już odpowiedź.

- Nic z tych rzeczy.

Podszedł do mnie, pocałował mnie w usta żeby mnie udobruchać i poinformować, że owa bluza już nigdy do mnie nie wróci.
Pogłębiłem pocałunek, do takiego stopnia, że smarzony przez niego wcześniej omlet lekko się spalił. Może w cale nie tak lekko.

- Co będziemy dziś robić?.- zapytał biorąc do ust kawałek zesmarzonego na czarny węgiel - omleta.

Moje brudne myśli uruchomiły się automatycznie po tym pytaniu. Podniosłem się na równe nogi, które przed chwilą krzyżowałem siedząc na krześle, obkrążyłem stół dookoła nietracąc przez ani chwili kontaktu wzrokowego z chłopakiem patrzyłem się cały czas prosto w jego tęczówki.
Przybliżyłem się do chłopaka.

- Co tylko zapragniesz.- szepnąłem chłopakowi do ucha na co on wzrgnął się na krześle i lekko uniósł kącik swoich ust ku górze.

Po niezbyt udanym śniadaniu z powrotem wylądowaliśmy w mojej sypialni, zaczęliśmy oglądać nico nudnowaty film, który podobał się tylko Tony'emu, nie miałem nic do roboty więc stwierdziłem, że skoro i tak film mi się nie podoba to zacznę mu przeszkadzać w oglądaniu.

Przyssałem się do i tak już czerwonej szyi Tony'ego, robiąc mu kolejne trzy malinki po kolei na szyi, widziałem jak chłopak nieco się podirytował przez to co robię, ale widać było, że mu się podoba to co robiłem z jego szyją.

Zacząłem przysypiać przy monotonnym filmie, który ciągną się niemiłosiernie długo. Już miałem zasypiać na ramieniu Ton'ego, gdy nagle z mojego zasypiania wyrwało mnie powiadomienie, które w idealnej chwili przyszło na mój telefon.

Sięgnąłem przeciągając się po smartfona, który po skanowaniu linii papilarnych na moim palcu - odblokował się.
Przeczytałem powiadomienie, które widniało teraz na głównej stronie mojego telefonu. Już wiem co będzemy dziś robić.

Otwierają obok naszego miasta niewielkie centrum rozrywki.

Pokazałem ogłoszenie Tony'emu, który skrzywił się nieco, a po dłuższej chwili czytania zmarszył czoło i przewrócił oczami.

- Nie możemy zostać w domu?.- zapytał prawie błagającym wzrokiem.

Nie chciałem pozwolić chłopakowi na marnowanie życia tylko na siedzenie w domu i oglądanie durniwatych filmów pokręciłem głową na znak, że się nie zgadzam.

-Nie.- uśmiechnąłem się dając mu buziaka w usta. Chodź idzemy.- wyciągnąłem rękę w jego stronę.

Chłopak złapał mnie za moją zimnowatą dłoń i zakrywając wszystkie malinki szalikiem wyszliśmy z domu.

• 🧸 •

Za nim zdążyliśmy kupić bilety i zacząć zwiedzać nowo wybudowany park - zaczeło się ściemniać. Nie było nawet czasu dobrze się porozglądać bo nasze oczy przykuwało tylko jedno - wielkie koło, które świeciło się teraz na różne kolory.

Wziąłem Tony'ego za rękę i pociągnąłem go w stronę wielkiego ruchomego koła, które stało idealnie przed nami. Chłopak z grymasem na twarzy ruszuł w moją stronę.

Po paru minutowym czekania w kolejce - wsiadliśmy do podwójnego wagonika. Mężczyzna w średnim wieku zamknął drzwiczki od niewielkiego metalowego wagonika i po chwili ruszyliśmy ku górze.

Zestresowałem się gdy urządzenie na, którym byliśmy nagle zatrzymało się na samej górze wydając z siebie nie przyjemny pisk.

To była jedna z tych scen  wykorzystywana w tanich komediach romantycznych, gdy oboje zakochanych ludzi zostaje uwięzionych na samym szczycie wielkiego urządzenia, które po chwili ma ruszyć z powrotem.

Automatycznie złapałem Tony'ego za rękę i nie puściłem już jej aż do końca przejazdu.
Nie martwiłem się nawet o siebie, tylko o niego. Nie przeżyłbym gdyby coś mu się w tamtej chwili stało. Tak tak oto czekamy na ratunek na samej górze wielkiego koła. Wtuleni w siebie.

❀ • ❀ • ❀ • ❀ • ❀

~Patrishia

637 słów

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz