Rozdział 9

561 39 11
                                    

Pov.Tonny

Obudziłem się kiedy głowa zaczęła mnie niemiłosiernie boleć. O dziwo ani trochę nie byłem zmęczony. Tylko głowa mnie napierdała.

Z wczorajszego wieczoru pamiętam tylko urywki. Jak Samuel mnie o coś pytał, a potem zapach truskawek z wódką. Szczerze to kompletnie nie pamiętam co się wydarzyło.

Podniosłem się z łóżka i zauważyłem śpiącego Austin'a, który leżał w tym samym łóżku co ja i aktualnie przytulał się do poduszki.

Jesus Christ...

Teraz dopiero zauważyłem, że jestem kompletnie pozbawiony ubrań. Mam nadzieję, że ten cwel nie jest. Teraz zakrywa go kołdra, więc nic nie widać. Wtedy będziemy mieć przesrane. Będzie to znaczyło, że to zrobiliśmy. Fuu.

Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę 9:34. Czemu mój organizm się zdecydował wstać tak wcześnie. Za wcześnie. Z naburmuszoną miną zacząłem zbierać swoje ubrania z podłogi, po czym założyłem je na siebie.
Upewniając się, że wszystko co moje wziąłem, wyjrzałem ostrożnie za drzwi. Na korytarzu nie było nikogo.

Weszłem do łazienki i to co zobaczyłem w lustrze nie było niczym ciekawym. Włosy odstawały mi na wszystkie strony, a na dolnych partiach szyi miałem zrobione jebane malinki. Czyli jednak coś pomiędzy nami się wydarzyło. Japierdziele nigdy więcej nie tknęł alkoholu. Jak ja w ogóle mogłem to zrobić? Jak tylko o tym myślę od razu chce mi się wymiotować.

- Ktoś się wczoraj nieźle zabawił. - W drzwiach od łazienki stanął Jackob. - On czy ona? - I wtedy trochę spanikowałem.

- Zostawię to dla siebie. - Ten tylko zaśmiał się na moje słowa.

- Twoi kumple śpią w salonie jak coś - powiedział i poszedł dalej.

I gówno. Nie wiem co mam zrobić. Muszę się jakoś wyplątać z tej sytuacji. Nie wiem co sobie przydupas Austin pomyślał, ale to nigdy nie powinno się stać, a ja mu to muszę w jakiś sposób uświadomić. Mam dwa wyjścia. Albo o kimś powiem i postaramy się coś wymyślić, albo jestem skazany na swoją pomysłowość.

Przemyłem twarz wodą i spojrzałem jeszcze raz na siebie.

W co ty się Tony wplątałeś...

Nie wiele myśląc o kolejnych następstwach mojego czynu, zbiegłem po schodach do salonu tak, żeby po drodze nikogo nie obudzić. Wparowałem do salonu, który dosłownie wyglądał jak pobojowisko. Na jednej z kanap leżał Darren z telefonem w ręku. On napewno mi pomoże. Musi mi pomóc.

- Darren mam bardzo ważną sprawę.

- Widzę, że nieźle się zabawiłeś - zaśmiał się kiedy zobaczył co mam na szyi.

- No właśnie źle. Wręcz okropnie.

- O co chodzi. - Chłopak nagle spoważniał.

- Nie tutaj. Ktoś może podsłuchiwać. Chodź do kuchni - powiedziałem, a chłopak z lekką irytacją, że musi wstać poszedł za mną.

Znaleźliśmy się w kuchni, a chłopak jakby nigdy nic nalał sobie wody do szklanki.

- Serio? - Spojrzał na mnie niezrozumiale.

- Głowa mnie boli?- odpowiedział sarkastycznie.

- Dobra nie ważne. Mam po prostu problem. - Wziąłem głęboki wdech i wydech. - Tylko błagam cię nie mów narazie nikomu. Narazie sam muszę coś z tym zdziałać.

- Zaczynam się niecierpliwić i mam ochotę w ciebie rzucić tą szklanką, więce proszę cię przejdź do rzeczy.

- Wczoraj chyba pieprzyłem się z Austinem.

𝐖𝐞 𝐰𝐞𝐫𝐞 𝐧𝗼𝐭 𝐠𝐢𝐯𝐞𝐧 𝐚 𝐜𝐡𝐚𝐧𝐜𝐞✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz